Satan.pl > Czytelnia > Eseje > | [ Zaloguj się ] [ Rejestracja ] |
Lava
The Twentieth Gate (2008-05-24)
Gdy prawą ręką wkłuwałem
Z.Ł.O. w tatuaż jej siostry lewej
Żaden z palców nie protestował
A przynajmniej ja nic o tym nie wiem.1
I.
Intro, czyli Pieśń Niepokorna
Jakiś czas temu paru wytrwałych męczyło mnie o zdefiniowanie mojego modelu satanizmu. Pukajcie, a otworzą wam.
Satanizm dekadencki, ateistyczny, intelektualny, realistyczny, pesymistyczny nawet - oto, najkrócej rzecz ujmując, synonimy tego, czym satanizm jest dla mnie.
Od razu zaznaczam: mam gdzieś wszelkie próby systematyzacji, ujednolicania i dookreślania tego, czym jest współczesny satanizm, oraz jaki satanista być powinien. Ten esej siłą rzeczy będzie jednym z głosów w tej dyskusji, ale prawdę powiedziawszy, nieszczególnie mnie to interesuje. Uprzedzam również, że esej jest chaotyczny, fragmentaryczny, oraz naszpikowany cytatami jak ciasto rodzynkami, a tok wywodu bywa miejscami dość niedbały, niepoważny, ironiczny, czy ocierający się o absurd. Ale inny być nie może.
Innymi słowy - rzucam surowy kawał mięsa i jest bardzo prawdopodobne, że nie będzie wam smakował.
Na wstępie muszę też stracić trochę czasu na tłumaczenie rzeczy oczywistych. Nie wierze w Boga czy Lucyfera, tak jak nie wierzę we Frankensteina, jednorożce i chatkę z piernika. Po śmierci najprawdopodobniej nie ma niczego poza ziemią w grobie. I fakt, że przerasta to intelektualnie wyobrażenia co niektórych, nie jest dla mnie żadnym argumentem.
Dalej - mój sceptycyzm obejmuje także podróże astralne, korzyści płynące z medytacji, powtórne wcielenia, voo-doo i wróżenie z fusów. W tym miejscu niektórzy mogą już zakończyć lekturę tego tekstu.
Jeśli powyższe zostało jasno wyjaśnione, a ktoś jednak chce brnąć dalej - zapraszam do lektury.
II.
Natura
"Stargany męką straszną zapasów nierównych,2
Nie znając kresu żądzy, kres znając możności,
Jak w lekkim szumie skrzydeł aniołów ciemności -
W piekielnej śpię rozkoszy siedmiu grzechów głównych.
Wyszedłem za wątpienie, cierpienia, rozprawy
I idę tam, gdzie rzeczy się ludzkie nie liczą,
I patrzę w owe grzechy, milczące jak stawy,
I wiem już obojętnie, com wiedział z goryczą.
Znam ciebie, wciąż się rwącą, jak pies, furio wściekła,
Co kąsasz na wolności a wyjesz pod batem -
I dzisiaj pomyślałem, gdym myślał nad światem,
Ze przecież są i tacy, co pójdą do piekła"
Po prostu.
Krzywdzącym uproszczeniem jest twierdzić, że ludzie dzielą się na dobrych i złych. A jednak często się tego uproszczenia używa, ja też to teraz zrobię. Są ludzie, u których złe cechy przeważają. Nic bardziej naturalnego pod słońcem. Ktoś musi być zły, aby o kimś innym można było powiedzieć, że jest dobry.
Nie widzę sensu w zmienianiu logicznie ustalonego stanu rzeczy. Ryba, która chce latać i budować gniazdo wśród gałęzi, skazana jest na porażkę. Znacznie dalej zajdzie ryba, ćwicząca się w pływaniu, do którego została stworzona. Idealizm jest sataniście obcy, podobnie jak chowanie się przed własną naturą.
Ucieczka przed sobą nie ma sensu. Aby być szczęśliwym trzeba żyć w zgodzie z samym sobą, nie walczyć ze sobą. Być sobie przyjacielem - nie wrogiem. Przede wszystkim sobie, innym ludziom w dalszej kolejności.
Jeśli rodzisz się z określonym potencjałem, to nawet jeśli ten potencjał ma dość czarne barwy, nonsensem było by go nie wykorzystać. Są ludzie, rodzący się z wszystkimi przymiotami drapieżnika. A wilk może próbować zawrzeć pakt o nieagresji z owcami, ale i tak prędzej czy później zje którąś z nich. Może go to później nawet kosztować parę łez. Ale uczuciem przeważającym i tak będzie satysfakcja z pełnego brzucha.
III.
Problemy z etymologią
Satanizm nie jest prostym odwróceniem chrześcijaństwa, jak chcieli by to widzieć niektórzy. To tak, jakby pojęcie np. demokracji sprowadzić wyłącznie do dyskusji tłumu mężczyzn w sandałach na głównym placu miasta, którzy większością głosów odrzucają lub zatwierdzają jakąś decyzję. Owszem, tak wyglądało to kiedyś - dziś wygląda trochę inaczej - cały czas zachowują nazwę "demokracji". Świat idzie na przód, ewoluują nie tylko organizmy, ale i pojęcia. Twierdzenie, że "satanizm oznacza oddawanie czci szatanowi", przypomina trochę sytuację, w której ktoś buntuje się przeciwko określaniu maila mianem listu elektronicznego, bo przecież list powinien być pisany na pergaminie, mieć lakową pieczęć i być dostarczany przez posłańca na koniu, nie przez kabel. W końcu takie było pierwotne znaczenie słowa "list".
To, że najprawdopodobniej Szatan nie istnieje jako istota sama w sobie, nie musi oznaczać - i nie oznacza - że nie istnieją idee, które sobą reprezentował. Świat idzie na przód. Oczekiwanie od satanistów, że będą się temu przyglądać stojąc w miejscu, jest w najlepszym wypadku naiwne.
IV.
Święta Księga
Sataniści często kpią z chrześcijan, nazywając tych ostatnich stadem owiec, które potrzebuje pasterza, odmawiając im zdolności i odwagi do sterowania własnym życiem, wyśmiewając ich potrzebę bycia prowadzonymi za rękę, przez nauczyciela, kapłana etc. Fajna sprawa, zwłaszcza, że ci sami sataniści postępują często dokładnie w taki sam sposób jak chrześcijanie, zmienia się tylko Święta Księga - zamiast Biblii, mamy światły patronat Biblii Szatana i jej autora.
Litości, Panie i Panowie. Pamiętajmy o tym, że LaVey satanizmu nie wymyślił i nie opatentował, jak zdaje się chcą wierzyć niektórzy. Był jedynie pajacem, który w kolorowym stroju i wśród brzęku dzwonków żonglował (i robi to nadal) ideami, stojąc na wierzchołku góry lodowej trwającej wieki tradycji satanistycznej.
Naprawdę potrzebujesz Dekalogu, satanisto? Potrzebujesz wytycznych, które powiedzą ci którędy iść? I naprawdę mając do wyboru tak ogromną ilość tekstów źródłowych satanizmu, musiałeś sobie wybrać akurat broszurę, którą jej słynący z dobrego o sobie mniemania autor nazwał szumnie "Biblią"?
Jeśli tak, to na wódkę się raczej nie ustawimy.
V.
Zło
Ceną za pakt, jaki nieświadomie zawiera się z losem w momencie przejścia na Ciemną Stronę Mocy - jest skazanie duszy na przebywanie w Piekle.3 Odczuwanie świadomości swoich czynów jest prywatnym Piekłem i ceną, którą płaci się za wszystko to, co się ma i wszystko to, czym się jest - i którą płaci się na własne życzenie. To, jakim się jest, determinuje kroki jakie się podejmie. Każde zło wżera się w duszę, zostawiając bliznę. Stąd właśnie biorą się cynizm i nastroje schyłkowe. Ale co nie zabija - wzmacnia, jak stwierdził beniaminek współczesnego satanizmu. Tylko zwierzę, lub istota o "niepełnym człowieczeństwie" nie odczuwa konsekwencji wewnętrznej swoich czynów. A satanista jest człowiekiem.
Humanizm, humanizm, po trzykroć humanizm. Jeden z podstawowych wyznaczników satanizmu.
Umówmy się, że zło jako takie podzielimy na:
- zło przynależne gatunkowi, którego w pełni dotyczy określenie "człowiek";
- oraz na zło popełniane także przez istoty, którym daleko jest do człowieczeństwa - wspomniane przeze mnie jednostki, określone umownie mianem pozbawionych pełni człowieczeństwa.
Przykładowo: mężczyzna, który odczuwając podniecenie płciowe wychodzi z domu i gwałci pierwszą napotkaną kobietę, jest samcem gatunku homo - powiedzmy - sapiens, który w rui dopada samicę swojego gatunku. A jeśli człowiek zachowuje się jak zwierzę - to nie ma sensu go unieszczęśliwiać odmawiając mu miana bydlęcia. Ot, i cała filozofia.
Morał na dziś, droga młodzieży - satanista jest człowiekiem, nie zwierzęciem.4
VI.
Pakt
Istota, która jest symbolem zaspokojenia wiedzy o tym co dobre i złe, naturalnie staje się patronem tego, co związane z wiedzą.5 Światło Lucyfera to światło rozumu. Ale ceną za skosztowanie owocu, który ofiarowuje, jest wygnanie z Raju. Lepiej o tym pamiętać.
VII.
Duma
Duma to miecz obosieczny. Równie łatwo nim skaleczyć kogoś, jak i siebie. Można powiedzieć, że Lucyfer niezbyt mądrze zrobił buntując się wobec tego, z kim przecież wygrać nie mógł. Zaryzykował wielki upadek - i przegrał. Ale do diabła, są istoty niezdolne do zginania karku. "Lepiej być królem w piekle, niż sługą w niebiosach".6 W teorii to brzmi tak dumnie, że aż śmiesznie. W praktyce po prostu boli. Ale przynajmniej pozwala śmiało przyglądać się odbiciu własnej twarzy w lustrze.
VIII.
Niosący Światło
Lucyfer to ogólnie rzecz biorąc dość interesująca postać. Jeśli wierzyć obiegowej opinii na jego temat, to podobno będąc ulubionym dzieckiem Najwyższego, zachował się wobec niego nie do końca tak, jak wielki rodzic by sobie tego życzył. Zbuntował się, doprowadził do rozłamu w Niebie, w końcu do wojny i do swojego wielkiego upadku i wygnania. Co go tak zepsuło? Wszystkiego miał zbyt wiele? Piękny, potężny, obdarzony miłością. Czy poczuł się równy Bogu? Co z tym aniołem było nie tak? Jaki robak toczył jego myśli, które przecież powinny być jasne i czyste jak kryształ?
Zejdźmy z chmur na ziemię.
Jeśli natura obdarzyła kogoś ponadprzeciętną inteligencją i sprytem, godną pozazdroszczenia urodą i zdolnością do osiągania sukcesów we wszystkim czego się podejmie - ale jednocześnie dla równowagi zaszczepiła mu w sercu jakiś straszny smutek, ciemność i dążność ku złu - to czy można się dziwić, że taki człowiek obiera sobie Lucyfera za patrona?
Niech nikogo nie dziwi, że Diabeł w piekle mieszka, ogień ma w duszy i spokój jest mu obcy.
IX.
Miłość - czyli najgorszy z demonów
Każdy człowiek, bez względu na światopogląd, wyznanie (bądź jego brak), kolor skóry i orientację seksualną - jest stworzony do miłości. Mało tego - jest jej niewolnikiem. Więc pytanie, czy satanista może kochać tak jak inni, jest bez sensu. Miłość nie jest bowiem sprawą rozumu, ani tym bardziej sprawą wyboru.
X.
Krótka historia o satanistycznym strzale we własną stopę
(Dialog na dwa głosy i orkiestrę)
- Ty myślisz, że znowu szydzę. Nie robię tego.
- Tak? Jesteś satanistą.
- Ty też. Mamy remis.
Dwójka satanistów wieczorową porą usiadła do rozmowy o rzeczach słodkich i bolesnych zarazem. Księżyc świecił, a opary mocnego alkoholu czyniły nastrój tej nocy niepowtarzalnym.7
- Jak dwie osoby amoralne mogą sobie zaufać? Sytuacja jest patowa.
- Tylko raz sie nad tym zastanawiałam.
- Uwielbiam Cię. Ale jako istoty pozbawione moralnego imperatywu kategorycznego - mamy problem.
- Niekoniecznie.
- Słucham zatem.
- Przepadam za Tobą, ale nie jestem głupia. Boję się Tobie zaufać, chociaż chciałabym.
- Wzajemnie.
- Chciałabym, ponieważ jak każdy człowiek, mam po pierwsze - potrzebę zawierzenia, po drugie - potrzebę oddania się. Ale oddanie się oznacza skazanie się na bezbronność wobec drugiej osoby.
Po wyznaniach słodko-gorzkich, przyszedł czas na rozrachunek z resztkami optymizmu życiowego i złudzeniami co do natury ludzkiej:
- Nie możemy sobie zaufać.
- Nie jesteśmy na tyle odważni.
- Ty i ja nie mamy zasad. Nic nas nie broni. Nie ma żadnego gwarantu.
- Przegrani na całej linii.
- W sytuacji ekstremalnej jedno drugie zdradzi.
Jak śpiewał klasyk: Ty masz taką mądrość głupią...8
- Dlaczego mam Ci zaufać i powiedzieć prawdę? Nie wiem, czy mam tyle odwagi.
- Nic Ci nie doradzę. Kocham Ciebie, ale nic nie odgoni ode mnie myśli, że w specyficznej sytuacji mógłbym moją wiedzę wykorzystać przeciwko Tobie. I tego się boję.
- Poradzę sobie, nie martw się.
- Tak właśnie wygląda miłość między ludźmi takimi, jak my. Niech durnie gadają o definicjach zła - złem największym jest amoralizm.
- Miłość między satanistami to podpisywanie traktatów, paktów o nieagresji i jednocześnie ciche przygotowywanie się do wojny.
USA i ZSRR za czasów Zimnej Wojny nie miały aż takich dylematów:
- Czasem myślę o Tobie i martwię się.
- Dlaczego sie martwisz?
- Bo Ty i ja, moja droga, jesteśmy zwierzętami stadnymi. A Ty jesteś kimś, kto tworzy moje stado.
- Wzajemnie.
- Ale z drugiej strony wiem, na jakich kruchych zasadach to wszystko się trzyma...
- No i co teraz będzie? Mamy ciekawy rozkład figur na szachownicy. Chciałabym Ci teraz powiedzieć, że możesz mi zaufać, ale nie mogę. Bo to nieprawda. Zrobiłam w życiu tyle czystego kurewstwa... a przecież tego nie planowałam.
- Oczywiście, że nie planowałaś.
- Nie wstałam pewnego dnia i nie pomyślałam sobie, że od dzisiaj będę złą osobą. To po prostu wychodzi ze mnie samo.
Warunki zawarcia i utrzymania pokoju
Zostały szczegółowo omówione -
Pieczęcie zostały przybite,
A podpisy złożone:
- Dopóki gramy w tej samej drużynie, będzie dobrze. Zauważ, że na razie żadne z nas nie ma narzędzi, aby drugiemu zrobić krzywdę.
- Smutne jest tylko to, że nie mamy tych narzędzi, bo ich sobie sami do rąk nie włożyliśmy. A włożymy je sobie właśnie tworząc więź opartą na zaufaniu.
- Cóż, widać ludzie tacy jak my, zawsze będą samotni.
- Śmieszne... tacy z nas twardziele i mądrale, że aż sami się zapędziliśmy w kozi róg samotności.
- Ano taki wybór. Wszyscy ludzie nas otaczający opierają się na jakichś zasadach, które najczęściej są zasadami wziętymi z sufitu - ale są. A my ich nie mamy.
- Nawet jak nam się wydaje, że mamy, to potem zwykle życie nas sprowadza na ziemię.
W miarę upływu nocy, nastroje robiły się coraz bardziej schyłkowe:
- To właśnie zawsze będzie sprawiać nam ból. Jesteśmy w ślepej uliczce.
- Tak.
- Chcesz kochać, być kochanym, chcesz bezpieczeństwa. Ale nie można Ci zaufać, ani Ty zaufać nie możesz.
- Niestety.
- Wszystko co najgorsze - wynika z miłości. Chciałabym wyrwać sobie serce. W tej grze nie ma zwycięstwa - są tylko mniejsze lub większe porażki.
Wygląda jednak na to, że z dna rozpaczy lepiej widać światło:
- A jednak pomyliłeś się w kwestii zaufania.
- To znaczy?
- Mówisz: "Nie możemy sobie zaufać" - a to jest błąd. Masz na myśli: "Nie powinniśmy sobie zaufać", ewentualnie: "Nie będzie to z naszej strony rozsądne", albo nawet: "To będzie głupie". Ale nie masz racji pisząc: "Nie możemy". Przecież jeśli spodoba mi się Tobie zaufać - to znam cenę, i wiem, że mogę potem bardzo żałować. Ale może to będzie jedna z niewielu rzeczy, które coś będą warte w moim bezwartościowym życiu? Nie można zawsze być tchórzem i unikać ryzyka. Są w życiu gorsze rzeczy, niż zagrać - i przegrać. Czasami nie zagrać w ogóle, może być większym błędem.
Czym zatem jesteśmy najpierw? Ludźmi, czy bestiami? Dopóki moi rozmówcy żyją - nie poznam odpowiedzi, ponieważ określą ich czyny - i tylko czyny.
XI.
Samotność
Kto to powiedział: twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka? Bardzo to ładne, ale sataniści nie są zbyt dobrzy w przestrzeganiu tej zasady. Co siłą rzeczy prowadzić musi do tego, że zbyt wielu przyjaciół raczej nie mają. No ale chyba trudno się temu dziwić? Do Ciebie mówię - Potencjalny Przyszły Satanisto! Jeśli już zacząłeś sobie wyobrażać nowego, lepszego siebie, siedzącego na granitowym tronie pod sklepieniem czarnej jaskini, spowitego w czarną togę i z pionową zmarszczką zafrasowania przecinającą twe szlachetnie blade czoło - to lepiej zejdź na ziemię, czy raczej wyjdź z podziemia - nie będziesz nigdy drugim Lucyferem. Samotność nie uszlachetnia. Za to może działać dokładnie w drugą stronę.
XII.
Bracia mniejsi
Przyjął się ostatnio taki interesujący model satanisty - mizantrop, większym szacunkiem darzący zwierzęta niż ludzi. No dobrze, ja tam się nie czepiam. Odi profanum vulgus et arce9 i takie tam. Ale jeśli jakiś "satanista" mówi mi, że lubi kochać i szanować zwierzęta i ogólnie całować w brzuszki, to niech z kolei nikt się mnie nie czepia, że mój brzuszek trzęsie się ze śmiechu10. Uprasza się również o nie całowanie go.
XIII.
Sztuka umierania
Skoro zgadzamy się co do tego, że człowiek ma prawo decydować o własnym życiu, to dlaczego nie jest dla nas równie oczywistym, że powinien także mieć prawo decydować o własnej śmierci? Czyżby śmierć nie była częścią życia?
Są ludzie, którzy trzymają się życia kurczowo nawet wtedy, kiedy zaczyna ono przypominać uwłaczającą ludzkiej godności tragifarsę; są też ludzie, którzy wolą samemu zakończyć swoje cierpienia, i odejść tak jak żyli - decydując o sobie, i z podniesionym czołem. Dlaczego to ci drudzy narażeni są na potępienie społeczeństwa?11
Nie napiszę nic więcej na ten temat. Nie znam nawet siebie na tyle, by wiedzieć jak skończę. Nie wiem, czy nie braknie mi odwagi, by odejść z godnością. Dlatego nie mogę sobie nawet wyobrazić, co może czuć i myśleć inny umierający człowiek. Nie będę osądzać umierających. To, co tutaj napisałam, jest sądzeniem żywych.
XIV.
Rzeź niewiniątek
Mój stosunek do dzieci nienarodzonych jest zwięzły i klarowny - stanowi proste odwrócenie kartezjańskiego cogito ergo sum: nie myślisz, więc cię nie ma.
Jaki jest sens w nadawaniu niewielkiej, niemyślącej i nieczującej zbitce komórek - miana człowieka?
Dlaczego o ciele i sumieniu kobiety, oraz o tym, co się w nich dzieje - decydować ma ktokolwiek inny, poza nią samą?
Aborcja powinna być prawnie dozwolona i dostępna. A potępienie i oburzenie społeczne pozostawmy bigotom. Rozwijać nie będę, bo nie ma czego.
XV.
La Commedia
Sataniści, jako że są światli i oczytani, znają zapewne na pamięć "Traktat o tolerancji" Voltaire'a. Niestety, mimo iż bez wątpienia stanowią umysłową sól tej ziemi - dość często zdarza im się rozbawić mnie hipokryzją i brakiem umiejętności posługiwania się tymi szarymi rzeczami w mózgu.
Chodzi mi oczywiście o to, że często można wśród najmroczniejszej z mrocznych braci zaobserwować jednoczesne występowanie dwóch postaw.
Pierwszą z nich jest ogólne cierpiętnictwo, związane ze stałym zawodzeniem, w jakim to strasznym miejscu i czasie przyszło satanistom żyć - wszędzie ograniczeni i nie wykazujący się chęcią zrozumienia czegokolwiek katolicy, wszędzie brak tolerancji, etc. Ogólnie nuda i mazgajstwo.
Ale na szczęście zaraz robi się całkiem ciekawie, bo często zdarza się, że ci sami sataniści potrafią równocześnie z powyższym marudzeniem - używać słowa "Żyd" jako największej ich zdaniem obelgi, a szczycąc się swoim wyzwoleniem seksualnym - odmawiać homoseksualistom prawa do życia. Nie mówiąc już o nieustającym, wojującym antykatolicyzmie (podpartym oczywiście solidną dawką jednoczesnego uskarżania się na swój los, jako nierozumianej i nietolerowanej satanistycznej mniejszości).
Jak się nad tym wszystkim zastanawiam, to - że tak użyję eufemizmu - smutno mi się robi.12
XVI.
Wilk wśród Owiec...
...czyli o osadzeniu satanistów w kontekście społeczno-prawnym słów kilka.
Satanista nie zabije drugiego człowieka. Nie dlatego, że nie mieści się to w jego prywatnym kodeksie moralnym - bo jak najbardziej się mieści. Ale dlatego, że przy dzisiejszym stopniu zaawansowania medycyny sądowej, do końca życia musiałby się bać, że zostanie rozpoznany jako morderca, schwytany i osadzony w więzieniu. A to raczej nie jest szczytem ambicji życiowych satanisty. Innymi słowy - nie opłaca mu się to. Ta chłodna kalkulacja potencjalnych zysków i strat pozwala społeczeństwu spać spokojnie. Cieszycie się?
XVII.
Homo consumens13
"W co się bawić? W co się bawić14
Dać tu odpowiedź nie tak łatwo,
Bo chciałbym w końcu raz ustalić:
Czyśmy się trochę nie zanadto
Ostatnio rozdokazywali...?
Mieni się wkoło śmiech perlisty,
Grom i zabawom końca nie ma,
Szczerzymy się jak u dentysty,
Aż w końcu zrodzi się dylemat:
W co się bawić? W co się bawić,
Gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem?
Na samą myśl pot zimny zrasza zaraz czoło
I mniej wesoło pod Czerwonym ci Kapturkiem...
W co się bawić? W co się bawić?
Tych wątpliwości nie rozwieje żadna wróżka,
Kopciuszek dawno przestał grać w inteligencję,
Inteligencja już nie bawi się w Kopciuszka.
Niedobrze jest, gdy czyha nuda,
Gdy nie chcesz grać już w berka czy czarnego luda,
A kiedy nawet już nie będą miały wzięcia
Szare komórki do wynajęcia...
W co się bawić? W co się bawić?
Daleka pora na pytanie to, czy bliska,
Lecz w końcu przecież trzeba będzie je postawić,
Chociaż na razie w oku tli się śmiechu iskra...
Więc, chociaż wszyscy są szczęśliwi
I nic nie sugeruje zmiany,
Niech, proszę, jednak Was nie zdziwi,
Że jestem trochę zadumany...
Bo płynie czas, jak rzeką woda,
I może kiedyś tak się stanie,
Że będę chciał pobaraszkować
I zadam sobie sam pytanie:
W co się bawić? W co się bawić,
Gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem?
Na samą myśl pot zimny zrasza zaraz czoło
I mniej wesoło pod Czerwonym ci Kapturkiem...
W co się bawić? W co się bawić?
Narasta problem, który jątrzy i przeraża,
Sekretarz grać już przestał w dziewiątego wała,
Dziewiąty wał już się nie bawi w sekretarza.
Niedobrze jest, gdy nuda czyha,
Gdy takie serso już cię mierzi i odpycha,
A kiedy nawet już nie będą miały wzięcia
Szare komórki do wynajęcia...
W co się bawić? W co się bawić?
Daleka pora na pytanie to, czy bliska,
Lecz w końcu przecież trzeba będzie je postawić,
Bo chleba dosyć,
Lecz rośnie popyt na igrzyska..."
Tak to już jest, że żyjemy w dobie kultury konsumpcyjnej. No i dobrze, nie trzeba narzekać, narzekanie jest irytujące. Pogadajmy lepiej o konsekwencjach bycia człowiekiem swoich czasów - dzisiaj. Miarą tego, kim jesteśmy, staje się obecnie nie to, ile rzeczy posiadamy, ale ile rzeczy wyrzucamy (najczęściej zresztą po to, aby zrobić miejsce na kupno nowych). Patrzymy na innych jak na produkt potencjalnej konsumpcji. Konsumować chcemy ciągle i natychmiast. Potrzebujemy ciągle nowych rozrywek.
Nie wiem jak was, ale mnie ten stan rzeczy trochę zepsuł. Jestem konsumentem wybrednym i znudzonym. Jestem uaktualnioną wersją dekadenta. Jestem satanistką.
XVIII.
Dekadencja
Dekadenci nie są fajni. Owszem, ten cygański styl, ta nonszalancja i malowniczy smutek na pobladłych obliczach mogą robić wrażenie. I robią - najczęściej na średnio rozgarniętych licealistach, tudzież licealistkach.
Odczucia schyłkowe, znudzenie, baudelaireowskie ennui - czyli ogólnie pojmowana dekadencja - jest niestety nieodzownym elementem współczesnego satanizmu. Nie powinniśmy traktować się zbyt poważnie, nie jesteśmy tacy do końca serio. Jesteśmy wielkimi, rozpieszczonymi dziećmi, które już same nie wiedzą, co jeszcze mogłoby je zająć. Wykańczamy się, goniąc kolejne przyjemności, aby zabić smutek i pustkę wewnętrzną, która nas zjada jak rak. Satanista jest więc sui generis dekadentem naszych czasów, to człowiek, którego cechuje pewne wewnętrzne uszkodzenie, wypaczenie - dla każdego inne.
Z takiego stanu rzeczy wynikają dwie ważne dla satanizmu postawy: hedonizm i nihilizm. Wynikają, przenikają się, nawzajem się warunkują. Co do hedonizmu, to przyjemność i zaspokojenie jest po prostu tym wszystkim, co takim potępieńcom zostało. A nihilizm? Nihilizm rozumiany jako sceptycyzm absolutny jest niejako z definicji wpisany w samą istotę tak dekadencji, jak i satanizmu.
XIX.
Antidotum
Musi być jednak jakiś pozytywny biegun w smutnym życiu młodego satanisty, bo gdybyśmy zostali wyłącznie przy powyższym, to taki satanista żyłby może i ciekawie, ale raczej krótko - wykończony uzależnieniami, chorobami wenerycznymi i depresją. Coś go musi popchnąć w górę, kiedy już zbliża się do dna.
Nad wejściem do Biblioteki Aleksandryjskiej widniał napis: Lecznica duszy. To jest moim zdaniem jedna z dwóch najmądrzejszych sentencji, jakie człowiek w ogóle był w stanie wykoncypować.15
Satanista musi się rozwijać, musi wykazywać się tym właśnie rodzajem egoizmu, wynikiem którego jest dążenie nie tylko do zaspokojenia (najczęściej dość dużych) potrzeb materialnych, ale też stała dążność do samorozwoju, zarówno w zakresie intelektualnym, jak i fizycznym, estetycznym, czy co tam jeszcze dany satanista ma ochotę w sobie udoskonalać.
Egoizm satanisty musi więc działać na zasadzie ujemnego sprzężenia zwrotnego. Im bardziej jednostka odbiega od stanu równowagi, kierując się w kierunku dna, tym bardziej intensywnie musi on zadziałać, aby przywrócić jej stan równowagi - w tym przypadku jest to ogólnie pojmowana równowaga wewnętrzna. Każdy, komu choć raz zdażyło się leczyć smutki pracoholizmem zrozumie, co mam na myśli.
XX.
Exodus, czyli pieśń na wyjście
Chyba powiedziałam już wszystko, co chciałam powiedzieć.16 Nie lubię długich pożegnań, więc jako podsumowanie napiszę tylko, że właściwie cały ten esej jest trochę bardziej erudycyjnym rozwinięciem stwierdzenia, że satanista jest po prostu kawałem zwykłego skurwysyna.
No, może trochę bardziej bystrego, oczytanego i atrakcyjnego niż reszta swoich kurewskich kolegów.
Lava
1.
Cave N.: Krzesło łaski, tłum. A. i R. Kołakowscy.
2.
Lechoń J: Stargany męką straszną zapasów nierównych... [w:] Srebrne i Czarne.
3.
Wszelkie alegorie i symbole biblijne wykorzystane w tym eseju, rozpatrywane są z ateistycznego punktu widzenia i funkcjonują w tekście wyłącznie jako metafory.
4.
Wynikają stąd dwa wnioski. Po pierwsze - każdy satanista to człowiek w mniejszym lub większym stopniu zły, co nie znaczy, że każdy zły człowiek musi być jednocześnie satanistą. Po drugie - odpada również tyle razy dyskutowana kwestia socjopaty jako satanisty modelowego.
5.
Dla uproszczenia, imion "Szatan" i "Lucyfer" używam w tym tekście na ogół wymiennie.
6.
Milton J.: Raj utracony.
7.
Uczestnicy dialogu sa postaciami całkowicie fikcyjnymi. Po prostu nudzi mnie pisanie ciągle tym samym stylem.
8.
Staszewski K.: Lewe Lewe Loff.
9.
Horacy: Pieśń I [w:] Pieśni Pierwsze.
10.
Respect to Sabatiel :)
11.
Jeśli ktoś zinterpretował moje słowa jako namawianie do samobójstwa, to znaczy że jest idiotą.
12.
Ukłony w stronę A. Poniedzielskiego.
13.
Określenie zapożyczone od Zygmunta Baumana, a konkretnie z jego książki "Razem, osobno". Bauman i socjologia w jego wydaniu patronują całemu temu punktowi.
14.
Młynarski W.: W co się bawić.
15.
Drugą taką sentencją było "Kurwa, kurwa, kurwa i chuj" powiedziane kiedyś po pijaku przez Wishmasterkę.
16.
Wiele jest jeszcze tematów, które powinnam w tym eseju poruszyć, a które pomijam - na przykład stosunek satanistów do polityki, substancji niedozwolonych, oraz wszystkie tyle razy dyskutowane powiązania satanizmu ze sztuką, twórczością, etc. Nie omawiam tych zagadnień dlatego, że nie mam ochoty pisać kolejnego "Poradnika małego satanisty" - i tak jest ich aż za dużo. Niech każdy zajmie się tymi zagadnieniami w zaciszu własnego rozumu.
Ludowy Komisarz Zdrowia ostrzega: wszystkie materiały umieszczone na stronie są własnością autorów.
Kopiowanie i rozpowszechnianie może być przyczyną... Tylko spróbuj. My zajmiemy się resztą :>