Satan.pl > Czytelnia > Eseje >[ Zaloguj się ]   [ Rejestracja ]
FelietonyEsejePublikacjeKontekstyKontakt

Nyxiss

Muzyka Diabła (2001-11-18)

Podejmuję taki właśnie temat, zważając choćby na fakt jak bardzo satanizm kojarzony jest z muzyką 'ciężką", czy wręcz słuchanie tej muzyki jest stawiane jako warunek bycia satanista... etc...

Owszem, wpływ muzyki na człowieka jest zjawiskiem udowodnionym i stwierdzenie, że ta zależność jest niebagatelna chyba nikogo nie zdziwi. Jednak uważam za głęboko przesadzone spekulacje w różnych książkach i in. na temat niby opętywania Diabła przez słuchanie np. black metalu. Ale znów: bezsprzecznie muzyka gatunku metal jest jednoznacznie kojarzona z satanistami, a do niedawna nawet i rock czy, ba!, Michael Jackson!! :-) Ale odkąd nowomodne ruchy chrześcijańskie zaczęły używać w kościołach m. in. elektrycznych gitar (co zresztą początkowo spotykało się z przeogromnym oburzeniem ortodoksów) pozostał w tym 'marginesie' tylko szczególnie głośny i ostry rodzaj metalu. Chociaż i tu pojawiają się unowocześnienia w chrześcijaństwie np. polskie zespoły "Houk" czy "2Tm2,3".

Z drugiej strony nigdy nie zaprzeczam, że to właśnie w metalu, a szczególnie "ciężkim" metalu, spotyka się zespoły o satanistycznych zapatrzeniach. Ktoś może pomyśleć, że właśnie przyznałam rację chrześcijanom i sprawa właściwie skończona. ;-) No ale nie.

Dlaczego więc istnieje takie silne skojarzenie? Uważam, że są dwa powody, dla których satanistyczna muzyka lokuje się właśnie w tym gatunku. Pierwszy: to powód komercyjny i czysto komercyjny. Czyli są ludzie, którzy czują w tym pieniążki, kreują więc taki wizerunek zespołu i grają taką muzykę, aby tylko mieć jak największy popyt. To prawda, że nastała jakby 'moda' na 'satanizm', czy też pseudosatanizm - jak kto woli. Dlatego pseudosataniści, którzy stanowią liczebną wyższość nad satanistami, chłonni są szczególnie na tego typu muzykę, ponieważ z niej czerpią wzorce zachowań, postawy... I to rzeczywiście może być niebezpieczne. Jednak równie (o ile nie bardziej) niebezpieczne są wszystkie boys-bandy i girls-bandy, gdyż mamią gorzej i docierają do zdecydowanie większej liczby oślepionych fanów i fanek.

Druga grupa: to ludzie, którzy rzeczywiście są satanistami i grają muzykę z przekonania, czują to, chcą to robić i często robią wspaniale. Oczywiście dla pseudosatanisty też mogą stanowić zagrożenie, to nieuniknione.

Nie zamierzam rozwodzić się tutaj nad tym dlaczego kto słucha metalu - graniczyłoby to z absurdem. Jest to sprawa zupełnie indywidualna i odpowiedzi na to pytanie należy szukać indywidualnie w każdej jednostce. Pomijając oczywiście też ogólniejsze schematy.

Z "obiegowym" wizerunkiem satanisty, jak wspomniałam, ściśle wiąże się przekonanie, że słuchanie ciężkiej muzyki jest potrzebne do czegoś w satanizmie, iż satanista koniecznie musi słuchać metalu, inaczej to nieprawdziwy satanista, albo jakiś niepełnowartościowy... Śmieszne to, ale prawdziwe. Z drugiej strony nie ma się co temu dziwić, skoro chrześcijanie (i inni) w swoich poradach nagabują: "jeśli twoje dziecko słucha głośnej, hałaśliwej, agresywnej muzyki - najprawdopodobniej ma powiązanie z jakąś sektą, najczęściej diabelską!!!..." Tym samym wmawia się to również dzieciakom, którzy dając temu podświadomie wiarę w konsekwencji wyrastają na pseudosatanistów, czyniąc bezkrytycznie to, co ich hałaśliwi idole na scenie (czyli np. Dimmu Borgir wylewający z wiaderka krew (sztuczną) na widownię). Można mówić o tym z nutą ironii czy poczucia humoru, a jednak przestrzeń tego problemu, jego oddziaływanie daje swój tragiczny wyraz patrząc na poczynania zidiociałych grup.

Tak też najgorsze z tego wszystkiego jest to, że to MUZYKĘ oskarża się o te 'niebezpieczne związki'. Nikt nie raczy zauważyć, że jest wolny, że nikt go nie zmusza do słuchania czegoś - choćby tak jak np. zmusza się do bycia chrześcijaninem. Jesteś WOLNY i możesz słuchać CO CHCESZ!

No ale słuchać też trzeba umieć - i tu tkwi właściwe sedno krzyku wokół sprawy. Wszystko przecież trzeba umieć: jeść, pić gorącą herbatę, chodzić... Czy można osądzać herbatę, że oparzyliśmy sobie język? albo jedzenie, że popsuło żołądek wbrew naszej woli? czy też posiadanie nóg, że się skręciło kostkę?? Naturalnie NIE! Dlaczego i jakim więc prawem osądzać muzykę, że zaszkodziła komuś na psychikę? Przecież nikt ci tego nie narzucił - to akurat wybierasz sam! Więc wiń swą głupotę! Miej chociaż odwagę przyznać się do odpowiedzialności za siebie, kiedy naprawdę tę odpowiedzialność ponosisz!

Muzyka jest tym cudownym środkiem, który pozwala pobudzić w sobie jak i wyzwolić się od różnych emocji. To prawda, że jest lekarstwem i trucizną. Tak samo jak wszystko w przyrodzie: jedna rzecz jednym pomaga innym szkodzi, raz pogłębia chorobę a raz leczy. Mądrością jest wybór. Ale powiem raz jeszcze: to nie muzyka wybiera Ciebie, tylko Ty muzykę! I to jest w tym wszystkim NAJWAŻNIEJSZE!

Nyxiss                                




Główna/FAQ/Filozofia/Czytelnia/Nietzsche/O nas/Varia/Scena/Sztuka/Forum/Katalog/Okultyzm
Ludowy Komisarz Zdrowia ostrzega: wszystkie materiały umieszczone na stronie są własnością autorów.
Kopiowanie i rozpowszechnianie może być przyczyną... Tylko spróbuj. My zajmiemy się resztą :>