Satan.pl > Czytelnia > Eseje >[ Zaloguj się ]   [ Rejestracja ]
FelietonyEsejePublikacjeKontekstyKontakt

Sab

W drodze do nadczłowieka - przezwyciężyć satanizm? (2002-08-04)

Nadczłowiek, to brzmi dumnie, ale czy aby na pewno wszyscy mamy świadomość tego, że żaden z nas ludzi nigdy nim nie zostanie? Czy nikomu z was nie przemknęło przez myśl, że szatańska brać może być narodem wybranym dla nadczłowieka? Nie wydaje mi się. Nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę, że sataniści wierzą, iż któryś z nich kiedyś zostanie nadczłowiekiem, ale czy naprawdę nigdy nie zauważyliście takiej małej, złudnej iskierki nadziei, która zwodziłaby was, że może ja, może kiedyś...

Nie jest tajemnicą, że twórczość Nietzschego - od "Narodzin tragedii" poczynając - obfituje w krytykę współczesnej mu kultury, a szczególnie tych jej elementów, które stanowią zagrożenie dla jednostek wybitnych. Co stanowi te elementy? Nietzsche występuje przeciw niemieckiemu nacjonalizmowi, tendencjom militarystycznym, atakuje antysemityzm jako "poszukiwanie kozłów ofiarnych za wszelkie możliwe publiczne i wewnętrzne niedomagania". Swój dystans wobec dziedzictwa kulturowego Niemiec filozof próbuje tłumaczyć polskim pochodzeniem, co wydaje się być mitem stworzonym przez samego myśliciela. Krytyka Nietzschego nie ogranicza się jednak wyłącznie do Niemiec. Najczulszym punktem staje się krytyka chrześcijaństwa, które gardzi ciałem, nazywa grzechem zaspakajanie naturalnych potrzeb. Zdaniem Nietzschego chrześcijaństwo wyrasta z resentymentu mas i tym samym występuje przeciwko jednostkom szlachetnym, rozdaje nieśmiertelność niczym plasterki żółtego sera na promocji w hipermarketach wszystkim, nawet tym najbardziej przeciętnym. W punkcie wyjścia chrześcijaństwo jest dla filozofa zbieżne z demokracją, której przedstawiciele bombardują hasłami wolności, równości i sprawiedliwości dla wszystkich bez wyjątku. Wszelkie próby ograniczenia wolności jednostki, naturalnego instynktu czy w końcu "woli mocy" są dla Nietzschego objawami dekadencji stanowiącej podstawę każdej krytyki.

Nietzsche staje w obronie "elity twórców kultury", jej niezależności wobec mas, prawa do nonkonformizmu jako czynnika warunkującego jakościowy rozwój życia. Krytyki kultury nie należy zdaniem autora utożsamiać z utopijną wizją późniejszej "epoki szczęśliwości" gdyż po pierwsze nie jest możliwa do zrealizowania, a po wtóre jest najzwyczajniej niepotrzebna, jako że groziłoby to kolejnym zanikiem tendencji twórczych, mobilizujących do działania, szlachetnych. Nietzsche jest zwolennikiem postawy "najwyższego dionizyjskiego potwierdzenia", amor fati - miłości losu, która obrazuje właściwy sens życia niezbędny do autentycznej twórczości, gdzie dekadencja jest uznana za niepełny przejaw istnienia ludzkiego. Autor pojęcia "przewartościowanie wszelkich wartości" zaznacza, że nie jest konieczne budowanie czegoś zupełnie nowego, lecz ustalenie innej hierarchii tak, aby pozycję najwyższą zajęły pierwiastki twórcze. Tworem "przewartościowania wszelkich wartości" ma być nadczłowiek - pigułka na schorowaną kulturę.

Jaki ma być nadczłowiek? Z. Kaźmierczak w "Friedrich Nietzsche jako odnowiciel umysłowości pierwotnej" przedstawia kilka koncepcji Nadczłowieka. Jedną z nich jest "Nadczłowiek jako postać Boska", czego tłumaczeniem mają być następujące powody: przeciwstawienie go Bogu gdzie ma ona zapełnić pustkę powstałą w wyniku śmierci Boga ("Bóg umarł: teraz chcemy, aby żył nadczłowiek"); ukazanie go jako rywala bardziej od Boga atrakcyjnego ("Piękno nadczłowieka przyszło do mnie jak cień. O bracia moi! Cóż mnie wobec tego obchodzić mogą bogowie!"); przedstawia Nadczłowieka jako totalne zaprzeczenie człowieka ("Ja was uczę nadczłowieka. Człowiek jest czymś, co powinno być przezwyciężone. Co uczyniliście, aby go przezwyciężyć? Wszystkie istoty tworzyły coś ponad siebie: a wy chcecie być odpływem tej wielkiej fali i raczej do zwierzęcia powrócić, niż człowieka przezwyciężyć"); warunkiem jego pojawienia się jest ofiara z wszystkich ludzi (całkowite przezwyciężenie człowieka)("Kocham tych, którzy nie szukają aż za gwiazdami powodów, aby zginąć i stać się ofiarą, lecz którzy ziemi się ofiarują, aby ziemia stała się własnością nadczłowieka. Kocham tego, który żyje dla poznania i który chce poznawać, aby żył nadczłowiek. Tak chce on swojej zagłady. Kocham tego, kto pracuje i odkrywa, aby zbudować dom nadczłowiekowi i przygotowuje mu ziemię, zwierze i roślinę: ponieważ tak chce on swojej zagłady"). Przykłady te są równoznaczne z faktem, że nadczłowiek nie mógł istnieć w przeszłości ("Nigdy jeszcze nie istniał nadczłowiek"). "Ani nowy gatunek, ani doskonały człowiek" to kolejna próba niedookreślonej charakterystyki nadczłowieka. W "To rzekł Zaratustra" odnajdujemy fragmenty popierające Darwinowską koncepcje nadczłowieka gdzie jest on kolejnym ogniwem w ewolucji człowieka ("Przebyliście drogę od robaka do człowieka i wiele jest w was jeszcze z robaka. Byliście niegdyś małpami i dziś jeszcze jest człowiek bardziej małpą niż jakakolwiek małpa", "Wzwyż wiedzie nasza droga przez gatunek do nadgatunku", "Czymże jest małpa dla człowieka? Pośmiewiskiem i bolesnym wstydem. I tym powinien być człowiek dla nadczłowieka: pośmiewiskiem i bolesnym wstydem"). Jednak biorąc pod uwagę, że nadczłowiek ma być zaprzeczeniem stanu obecnego "zarówno człowieka w jego gatunkowości, jak i człowieka w jego najwybitniejszych przejawach" Darwinowską interpretację nadczłowieka należy traktować marginalnie. Kluczowym pojęciem jest tutaj "zagłada". Jednostka czy gatunek, który poświęca się dla nadczłowieka nie ulega ewolucji w stronę nadczłowieka, jest raczej ofiarą, która ma zagwarantować przyjście nadczłowieka w jakiejś nieokreślonej, dalekiej przyszłości ("Kocham tego, który..."). Ostatnia koncepcja, którą chciałbym tutaj przytoczyć jest wizja "nadczłowieka jako mitologizacji nieokiełznanej biologiczności" (to nie moje są słowa...). W "Antychryście" autor zaprzecza wcześniej postawionej tezie jakoby nadczłowiek nie istniał wcześniej ("Stale natomiast, w najróżniejszych miejscach na Ziemi i z najrozmaitszych kultur, wyrastają pojedyncze egzemplarze, które rzeczywiście reprezentują typ wyższy: coś co w porównaniu z ogółem ludzkości jest swego rodzaju nadczłowiekiem. Takie szczęśliwe przypadki wielkiego rozkwitu zawsze były możliwe i zapewne też zawsze też będą możliwe"). Jak widać boski charakter nadczłowieka zanika a co więcej Nietzsche dopuszcza nawet tezę, w myśl której "Całe pokolenia nawet, plemiona, ludy mogą niekiedy przedstawiać tego rodzaju przypadek". W tym okresie twórczości nadczłowiek jest dla filozofa okrutnym, mściwym i wyrachowanym człowiekiem - immoralistą: modelowym przykładem jest dla Nietzschego Cezare Borgia.

Jeżeli uznać ideę nadczłowieka przedstawionego w "To rzekł Zaratustra" za nadrzędną i przyjąć, że nadczłowiek jest postacią w jakiś sposób boską, która wywodzi się z człowieczeństwa i jego przezwyciężenia, gdzie ogół poświęca się w ofierze czemuś na miarę Zbawiciela, to chciałbym zapytać czy którykolwiek satanista jest w stanie dobrowolnie skazać się na zagładę w imię niedookreślonego nadczłowieka? Inaczej, czy satanizm jako część tego co ludzkie i dotychczasowe jest tym, co musi zostać przezwyciężone aby mógł narodzić się nadczłowiek?

Bibliografia:

Zbigniew Kuderowicz, Nietzsche,
Zbigniew Kaźmierczak, Friedrich Nietzsche jako odnowiciel umysłowości pierwotnej,
Fryderyk Nietzsche, To rzekł Zaratustra,
Fryderyk Nietzsche, Antychryst.




Główna/FAQ/Filozofia/Czytelnia/Nietzsche/O nas/Varia/Scena/Sztuka/Forum/Katalog/Okultyzm
Ludowy Komisarz Zdrowia ostrzega: wszystkie materiały umieszczone na stronie są własnością autorów.
Kopiowanie i rozpowszechnianie może być przyczyną... Tylko spróbuj. My zajmiemy się resztą :>