Satan.pl > Czytelnia > Eseje >[ Zaloguj się ]   [ Rejestracja ]
FelietonyEsejePublikacjeKontekstyKontakt

LeWhoo

O Kulcie Prawdy (2001-11-18)

Ten tekst ma charakter raczej obserwacyjny niż analityczno - syntetyczny.

Nie jestem człowiekiem szczególnie pasjonującym się otaczającymi mnie systemami filozoficznymi i religiami. Przyczyną są głównie podstawy tych systemów, które pozornie różne, zazwyczaj mają te same źródła. Staram się podążać własną drogą, jednak czasami nie mogę się powstrzymać od zatrzymania się i zastanowienia, dlaczego tylu ludzi wybiera tę samą rzecz?

Jak tytuł wskazuje, będę mówił o kulcie prawdy, czy raczej o Kulcie Prawdy - bo właśnie przez to, że nie jest to nic zdefiniowanego i jawnie istniejącego, wymaga zdecydowanego zaakcentowania. Można mówić, że podstawą większości zasad kierujących ludźmi nas otaczającymi są takie kwestie jak "dobro" i "zło", czy też instynkty i korzyść przetrwania. Bez wątpienia takie podejście pozwala na analizę wielu zachowań i wysnucie wielu wniosków, a także, z pewnością, przygotowanie odpowiedzi na pytania zadawane w większości dyskusji natury filozoficzno - behawioralnej. Ale są to rzeczy, które mimo iż odnoszą się do większości, warunkują jednostkę w sposób dla niej specyficzny. Oczywiście ta specyfika jest często uśredniana i prowadzi do cudownych określeń "natury człowieka" (jako np. istoty "złej" lub "dobrej" w zależności od aktualnego humoru określającego), ale mimo wszystko wynika zdecydowanie ze stanu w jakim znajduje się jednostka.

Jako studentowi fizyki przychodzi mi tu oczywiście do głowy prosta analogia z świata rzeczy "martwych" - jeżeli weźmiemy podstawkę z opiłkami żelaznymi - to po przyłożeniu magnesu ustawią się one w określony kształt - każdy będzie obrócony w nieco innym kierunku, ale będzie zdecydowanie widoczna tendencja, za pomocą której możemy podstawkę z opiłkami potraktować jako całość - makroskopowo. Przykładając dwa magnesy ten kształt zostanie jednak wyraźnie zaburzony, a opiłki polecą w dwie różne strony. Tak jest z ludźmi - można zobaczyć ogólną tendencję wśród grupy - jednak wystarczy zmienić nieco warunki, aby grupa podzieliła się według podobieństwa swoich tendencji osobistych. Przyglądając się jednak pojedynczemu opiłkowi, ciągle jesteśmy w stanie zauważyć jego indywidualizm.

Jeżeli jednak popchniemy podstawkę w jakąś stronę - to prawie wszystkie opiłki zgodnie podążą w jednym kierunku, nie zależnie od tego, z ilu stron będziemy pchać naraz. I wśród ludzi istnieje taka podstawka, której często nie zauważamy ewidentnie, ale każdy jest świadomy jej istnienia - jest to wiedza, dzięki której możliwy jest rozwój.

Patrząc na historię człowieka od zarania dziejów, a nawet nie człowieka tylko wszystkich zwierząt, których obserwację inteligencji uważamy za sensowne. widać, że istnieje rozwój. U nas zauważamy ten rozwój na poziomie historycznym - u zwierząt na poziomie życia jednostki. Jednak widać ewidentnie, że rozwój jest sztywno związany z nabywaniem wiedzy. Wiedza już nabyta pozawala nam poruszać się jako tako w świecie, w którym żyjemy, a pozbawieni tej wiedzy jesteśmy skazani na opiekę kogoś, kto tę wiedzę posiada, lub śmierć.

Co ma prawda do wiedzy? To chyba oczywiste - prawda oznacza wiedzę, dzięki której łatwiej nam (a przynajmniej tak nam się może wydawać) żyć w danych współrzędnych czasoprzestrzennych. Kłamstwo, jako negatyw, oznacza coś, co w danym momencie może spowodować nasze niepowodzenie - a dokładniej rzecz biorąc, tok rzeczy niezgodny z naszymi planami.

Prawda jest wszechobecna we wszystkich znanych mi religiach - dlatego, że wszystkie znane mi religie powstały po to, aby ułatwić człowiekowi życie w danych warunkach. Stąd też np. przykazania są rodzajami prawd. Oczywiście prawda w chwili obecnej ma zdecydowanie mistyczny wydźwięk - to przez dezaktualizowanie się sytuacji, w których "prawdy religijne" pomagały w życiu. Po pewnym czasie ciągle obecna i pielęgnowana rzecz oderwana od życiu musi zacząć przechodzić w fazę mistyczną. Co najważniejsze, dzięki mistycyzmowi prawdy bardziej mistyczne stało się kłamstwo.

Siłą rzeczy człowiek napotyka w swoim życiu mniej ewidentnych przeszkód niż czynników wspomagających, a jeśli nagle proporcja zmienia się, następuje zgon. Dzięki temu kłamstwo, jako rzadziej spotykane od prawdy nabrało dużo większej mocy w naszych umysłach - jest dużo bardziej przerażające i nienaturalne (chociaż jak naturalne jest, każdy powinien sobie zdawać sprawę).

Ciekawym faktem jest to, że systemy bazujące na negatywach innych systemów nie bazują na negatywie prawdy, czyli kłamstwie. Wystarczy tutaj posłużyć się przykładem pseudosatanizmu, czyli kontrchrześcijańskiego kultu Szatana. Propaguje on zło, jako to, co jest ewidentnym przeciwieństwem dobra zdefiniowanego w dekalogu, mrok, zabijanie itp. Zapewnia on pójście do piekła, czyli przeciwieństwa raju - ale uwaga: Szatan ujawnia tutaj jedyną prawdę, której projekcją na płaszczyznę oczekiwań pseudosatanisty jest piekło. I znowuż Szatan jest panem prawdy, pokazuje drogę i sposób przetrwania, przeciwstawia się złu zewnętrznemu, chociaż tutaj jest ono nazywane dobrem. Chrześcijanie wprost nazywają Szatana Księciem Kłamstw, natomiast pseudosataniści nie wprost tak nazywają Boga.

Jednak czego się spodziewać po tak prymitywnym, czysto odwzorowawczym systemie? Życie wypełnione tylko pierwotnym, mistycznym pojęciem kłamstwa jest niemożliwe do wykonania - natomiast ciągle można oszukiwać się, że postępuje się "właściwie". Mimo to, w systemach bardziej syntetycznych i skomplikowanych, jak np. LaVeyański satanizm, prawda jest tak samo czczona jak w innych systemach. "Zrywamy z hipokryzją i zakłamaniem", "żaden dogmat nie będzie dla mnie (prawdą)". Człowiek staje się oświecony - stąd duża ilość członków spośród inteligencji - którzy odnajdują "prawdę" bardziej dostosowaną do aktualnych powszechnych realiów życiowych. Ciągle jednak mechanizm powstawania tej "prawdy" jest identyczny ze starożytnym, chociaż może tworzyć coś bardziej aktualnego i twardszego dla zębu czasu.

Dlaczego tak trudno jest ludziom zerwać z "prawdą"? Prosto widać to na wcześniej przytoczonym przeze mnie przykładzie z podstawką. Zrywając z prawdą usuwamy sobie spod nóg podstawkę i spadamy na inną, zupełnie nam obcą, rzuceni w niespodziewanej przez nas pozycji. Jednak osoba doświadczona, zdająca sobie sprawę z tego, co ją czeka po usunięciu podstawki, powinna dać sobie radę z takim wyczynem.

I tutaj należy wspomnieć o czymś, co nazwałem pseudorelatywizmem filozoficznym, a co najbardziej jest widoczne w tzw. "środowisku magicznym" - czyli środowisku skupiającym ludzi, którzy uważają się za magów, a także wśród niektórych nowoczesnych filozofów, działających na obszarze nachodzącym na obszar relatywizmu.

Od tych ludzi ciągle można usłyszeć o świecie, jako o projekcji umysłu, o wszelkim rodzaju względności, manipulowaniu otoczeniem itp. A jednak są to ludzie, którzy zamiast poszybować w nieograniczoną przestrzeń po usunięciu podstawki, spadają na podłogę - częstokroć uważając ją za podłogę absolutną. To po odbyci odpowiednich ćwiczeń, obraniu odpowiedniej drogi rozwoju harmonii umysłowej, zażyciu odpowiednich narkotyków w odpowiednich warunkach, ich umysł "otwiera się" i poznają oni "wielką prawdę" - chociaż zazwyczaj jej tak nie nazywają. Jako osoby nieprzygotowane na spadek na inną podłogę nie są w stanie pokazać ludziom na podstawce tej podłogi, mimo że podstawka jest przezroczysta.

Powinienem podać tu przykład - chodzi o mistyczne pojęcie "ego". Nie będę tutaj pisał, co oznacza to słowo w tym kontekście, natomiast wystarczy przytoczyć, że owo "ego" nas ogranicza, działamy pod jego wpływem i dzięki niemu nie jesteśmy w stanie być tak naprawdę "wolnymi". "Wolność" w tym wypadku to znowu ta prawda - znowuż mistyczna, bo niesłychanie rzadko spotykana i jedynie namacana przez "magów".

Wśród filozofów bywa bardzo podobnie - szukamy jakiejś pierwotnej percepcji, pierwotnego stanu umysłu, czy co tu można jeszcze wymyślić.

Jednak można zacząć się bawić w relatywizm absolutny - akceptowanie każdego kłamstwa i każdej prawdy wypływającej z naszego umysłu jako takich samych elementów - bo co wyróżnia prawdę? Dla psychicznie chorego prawdą będzie to, co on widzi i nikt nie jest w stanie udowodnić mu, że jest to kłamstwem. Ale ciągle będzie to "prawda". Natomiast będąc świadomym, że można popadać w różne stany "choroby psychicznej" czyli widzieć inne prawdy, a zarazem inne kłamstwa, trzeba nabrać dystansu do tego pojęcia.

Dlatego ja jestem zwolennikiem osobistego Królestwa Kłamstw i wyznaje Kult Kłamstwa, ponieważ kłamstwo oznacza nie tylko przeciwieństwo prawdy, ale także prawdę niestałą, której zmian jesteśmy świadomi.

LeWhoo            
http://www.lewhoo.prv.pl                  




Główna/FAQ/Filozofia/Czytelnia/Nietzsche/O nas/Varia/Scena/Sztuka/Forum/Katalog/Okultyzm
Ludowy Komisarz Zdrowia ostrzega: wszystkie materiały umieszczone na stronie są własnością autorów.
Kopiowanie i rozpowszechnianie może być przyczyną... Tylko spróbuj. My zajmiemy się resztą :>