Satan.pl > Forum > Komentarze >[ Zaloguj się ]   [ Rejestracja ]
Transgresja
121
Satanizm
383
Komentarze
513
Szkice
235
TechnoPark
203
FAQ
15

Archiwum: wiadomości z wybranego wątku archiwalnego

 TematyAutorData
 Co z litością?
deymos 2007-04-16 - 18:18:55
 Co z litością?
ragnar 2007-04-18 - 18:22:39
 Co z litością?
deymos 2007-04-18 - 22:33:45
 Co z litością?
ragnar 2007-04-18 - 22:44:00
 Co z litością?
deymos 2007-04-18 - 23:18:43
 Co z litością?
ragnar 2007-04-18 - 23:27:10
 Co z litością?
Adunakhor 2007-05-05 - 16:02:38
 Co z litością?
deymos 2007-05-06 - 10:38:17
 Co z litością?
Adunakhor 2007-05-06 - 17:22:37
 Co z litością?
deymos 2007-05-06 - 20:13:04
 Co z litością?
Adunakhor 2007-05-06 - 20:49:21
 ustepowanie miejsca
Katera 2007-05-06 - 21:00:03
 ustepowanie miejsca
Adunakhor 2007-05-06 - 21:12:01
 ustepowanie miejsca
deymos 2007-05-14 - 23:29:50
 ustepowanie miejsca
Adunakhor 2007-05-22 - 14:36:10
 ustepowanie miejsca
deymos 2007-05-22 - 19:53:45
 ustepowanie miejsca
Adunakhor 2007-05-22 - 19:56:51
 ustepowanie miejsca
deymos 2007-05-22 - 20:31:19
 ustepowanie miejsca
ragnar 2007-05-23 - 21:37:21
 ustepowanie miejsca
deymos 2007-05-23 - 22:39:10
 ustepowanie miejsca
ragnar 2007-05-23 - 22:45:51
 ustepowanie miejsca
deymos 2007-05-23 - 22:47:28
 ustepowanie miejsca
ragnar 2007-05-23 - 23:05:46
 ustepowanie miejsca
deymos 2007-05-24 - 06:21:11
 ustepowanie miejsca
Krasnolud 2007-05-29 - 02:41:33
 ustepowanie miejsca
Merineth 2007-05-29 - 08:13:20
 ustepowanie miejsca
ragnar 2007-05-29 - 08:19:20
 Co z litością?
Cień 2007-04-18 - 22:47:47
 Litość Ci wszystko wybaaaaaczyyyy ...
Sabatiel 2007-04-25 - 01:41:29
 Co z litością?
Katera 2007-04-18 - 22:54:40
 Co z litością?
Cień 2007-04-18 - 23:07:44
 Co z litością?
Katera 2007-04-19 - 14:53:52
 Co z litością?
Mandrax 2007-04-19 - 19:28:14
 Co z litością?
Darajevahos 2007-04-22 - 22:58:01
 Co z litością?
Katera 2007-04-23 - 21:51:52
 Co z litością?
Darajevahos 2007-04-23 - 21:55:23
 Bezlitosny.
Sabatiel 2007-04-25 - 01:20:13
 Co z litością?
Mandrax 2007-04-16 - 18:52:35
 Co z litością?
Merineth 2007-04-16 - 19:02:05
 Co z litością?
Mandrax 2007-04-16 - 20:54:33
 Co z # ?
E g o 2007-04-16 - 21:37:40
 Co z litością?
deymos 2007-04-16 - 22:34:48
 Co z litością?
Mandrax 2007-04-16 - 22:42:42
 Co z litością?
deymos 2007-04-17 - 07:32:18
 Co z litością?
Mandrax 2007-04-17 - 10:20:09
 Co z litością?
VIZARD 2007-04-17 - 03:33:47
 Co z litością?
Naalfar 2007-04-17 - 09:54:51
 Co z litością?
VIZARD 2007-04-18 - 03:09:51
 Co z litością?
deymos 2007-04-17 - 20:35:35
 Co z litością?
VIZARD 2007-04-18 - 02:31:34
 Co z litością?
deymos 2007-04-18 - 16:58:55
 Co z litością?
VIZARD 2007-04-19 - 01:22:36
 Co z litością?
deymos 2007-04-19 - 06:21:44
 Co z litością?
VIZARD 2007-04-20 - 00:22:37
 Co z litością?
deymos 2007-04-20 - 14:52:47
 Co z litością?
VIZARD 2007-04-21 - 03:18:23
 Co z litością?
deymos 2007-04-21 - 15:12:17
 Co z litością?
VIZARD 2007-04-22 - 00:02:55
 Co z litością?
Pokrakk 2007-04-17 - 14:41:49
 Co z litością?
deymos 2007-04-17 - 20:41:36
 Co z litością?
PiotrW 2007-04-17 - 15:00:40
 Co z litością?
Sabatiel 2007-04-25 - 01:22:30
 Co z litością?
deymos 2007-04-17 - 20:46:41
 Co z litością?
PiotrW 2007-04-17 - 21:24:42
 Co z litością?
deymos 2007-04-17 - 21:43:05
 Co z litością?
PiotrW 2007-04-17 - 22:28:27
 Co z litością?
Lappimistras 2007-04-17 - 22:03:36
 Co z litością?
deymos 2007-04-18 - 17:18:36
 Co z litością?
ragnar 2007-04-19 - 19:57:26
 Co z litością?
deymos 2007-04-19 - 20:00:53
 Co z litością?
Katera 2007-04-25 - 21:23:09
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-01 - 17:24:11
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-11 - 21:59:46
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-12 - 12:49:29
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-13 - 00:52:19
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-13 - 22:39:09
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-13 - 23:26:48
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-14 - 00:22:22
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-14 - 09:58:03
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-14 - 20:23:11
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-15 - 18:57:26
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-15 - 20:52:35
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-16 - 23:19:48
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-17 - 20:29:02
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-19 - 09:07:10
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-20 - 17:38:54
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-20 - 22:40:55
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-13 - 23:34:58
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-14 - 00:59:06
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-14 - 09:41:02
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-14 - 21:06:48
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-15 - 18:42:22
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-15 - 19:45:36
 Co z litością?
deymos 2007-05-14 - 23:38:49
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-15 - 18:12:14
 Co z litością?
deymos 2007-05-14 - 23:34:22
 Co z litością?
Krasnolud 2007-05-15 - 18:30:51
 Co z litością?
deymos 2007-05-04 - 17:02:57
 Co z litością?
ragnar 2007-05-04 - 21:02:58
 Co z litością?
Rudolf 2007-05-08 - 20:37:31
 Co z litością?
ragnar 2007-05-08 - 22:03:23
 Co z litością?
Malaavi 2007-05-16 - 22:01:59
Spis działów / Spis wątków archiwalnych / Nowy wątek
 AutorTemat wątku:
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-16
18:18:55

Co z litością?
"Jeśli się przypuści, żę litość mierzy się wartością reakcji, którą wywoływać zwykła, to niebezpieczny jej dla życia charakter ukazuje się w jeszcze jaśniejszym świetle. Litość krzyżuje na ogół prawo rozwoju, które jest prawem selekcji. Utrzymuje ona przy życiu, co do śmierci dojrzało.(...) Ważono się nazwać litość cnotą (w każdej dostojnej moralności uchodzi ona za słabość); posunięto się dalej, uczyniono z niej samą cnotę, grunt i źródło wszelkich cnót..."

Friedrich Nietzsche, Antychryst

Litość, jak powiada niemiecki filozof, jedna z chrześcijańskich cnót..Jaki jest wasz stosunek do niej? Czy uważacie, że jest to konieczny warunek człowieczeństwa? Kłóci się to wszak z egoizmem i indywidualizmem satanistów...Czy zdarza się wam okazywać litość, czy przechodzicie obok problemów innych ludzi obojętnie? Wykazujecie "dostojną moralność"? Czyli-jak to właściwie jest z tą litością?
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
ragnar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-18
18:22:39

Co z litością?
> Litość, jak powiada niemiecki filozof, jedna z chrześcijańskich cnót..Jaki  
> jest wasz stosunek do niej? Czy uważacie, że jest to konieczny warunek  
> człowieczeństwa? Kłóci się to wszak z egoizmem i indywidualizmem  
> satanistów...Czy zdarza się wam okazywać litość, czy przechodzicie obok  
> problemów innych ludzi obojętnie? Wykazujecie "dostojną moralność"?  
> Czyli-jak to właściwie jest z tą litością?  

nie widze problemu. nie kopie lezacych. jesli widze, ze ktos potrzebuje pomocy bo na przyklad zaslabl, to mu pomoge. uwazam, ze to normalna reakcja. to tak samo jakby byl wypadek, a ja bym sie nie zatrzymal bo co im bede litosc i wspolczucie okazywal. to nie podejscie satanistyczne tylko zwyrodnienie. co innego jak mnie jakis menel zaczepia i placze, ze on jest nieszczesliwy. wtedy go splawiam, zwlaszcza, ze znam troche to srodowisko i wiem, ze wiekszosc jest "nieszczesliwa" bo tak im wygodnie.  

pozdro
ragnar
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-18
22:33:45

Co z litością?

> co innego jak mnie jakis menel zaczepia i placze, ze  
> on jest nieszczesliwy. wtedy go splawiam, zwlaszcza, ze znam troche to  
> srodowisko i wiem, ze wiekszosc jest "nieszczesliwa" bo tak im wygodnie.  
  
Zgadzam się, a w sumie to myslales kiedys nad tym ze jakby ci bezdomni wzieli taki kilka ulotek w lape i stali tak jak stoja w rozncth miejscach to by nawet kase mogli zarobic?Ale to wynika z mentalnosci i nierobstwa...  
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
ragnar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-18
22:44:00

Co z litością?
  
> Zgadzam się, a w sumie to myslales kiedys nad tym ze jakby ci bezdomni  
> wzieli taki kilka ulotek w lape i stali tak jak stoja w rozncth miejscach  
> to by nawet kase mogli zarobic?Ale to wynika z mentalnosci i nierobstwa...  

nie. to wynika z tego, ze mozna zarobic na podstawowe potrzeby nic nie robiac. zylem tak trzy miesiace mieszkajac na La Dronce w poznaniu. zawsze ktos ci rzuci te pare groszy na chlanie. fajki tez jakos wyzulisz...  
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-18
23:18:43

Co z litością?
>> nie. to wynika z tego, ze mozna zarobic na podstawowe potrzeby nic nie  
> robiac. zylem tak trzy miesiace mieszkajac na La Dronce w poznaniu. zawsze  
> ktos ci rzuci te pare groszy na chlanie. fajki tez jakos wyzulisz...  

Po mojemu fajki to nie podstawowa potrzeba, podobnie jak wódeczka i wiśnia strong którą Ci dzentelmeni zazwyczaj kupują...No ale nie znam się na tym w ogóle, więc brakuje mi argumentów:)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
ragnar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-18
23:27:10

Co z litością?
  
> Po mojemu fajki to nie podstawowa potrzeba, podobnie jak wódeczka i wiśnia  
> strong którą Ci dzentelmeni zazwyczaj kupują...No ale nie znam się na tym  
> w ogóle, więc brakuje mi argumentów:)

po mojemu dzisiaj tez nie. jednak pisze ci z perspektywy przecietnego menela:)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Adunakhor
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-05
16:02:38

Co z litością?
> Czyli-jak to właściwie jest z tą litością?  

Nie lituję się nad ludźmi. Nie warto. Ich problemy mnie nie dotyczą. Jeśli jakimś trafem jednak dotyczą to staram się rozwiązywać moją część sprawy  
i cześć. Nie widze powodu dla którego miałbym poświęcać energię na załatwianie komuś tego co on sam powinień załatwić, tylko nie umie, nie chce, cokolwiek. Mogę takiemu człowiekowi współczuć. Litośc, w moim rozumieniu tego słowa, oznacza uczucie, któremu towarzyszy akcja. Tzn. suma współczucia  
i pomocy. Pomyśleć, o ma facet niefart, mogę zawsze. Nic mnie to nie kosztuje. Nie lubię angażować się w sprawy innych, bo to zawsze rodzi komplikacje. Raz pomożesz - oczekuje się od ciebie potem, że zawsze tak będzie. A to już przesada. Oczywiście, ktoś może rzec, jak ty innym tak oni tobie i nie pomagasz - nie pomogą. Fakt. Taka postawa wymaga samodzielnego rozwiązywania problemów. Czasem jest piekielnie ciężko uporać się z czymś samemu, ale za to satysfakcja, orgazm intelektualny, zwykła radość  
są przeogromne.
Litość okazuję zwierzętom.

Pozdrawiam. Adunakhor
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-06
10:38:17

Co z litością?
> Litość okazuję zwierzętom.

A dlaczego? Przecież to nie twój problem, tylko zwierzęcia, nie wystarczy mu okazać współczucia? I nigdy nikomu nie pomogłeś w miarę bezinteresownie (nie wiem,miejsce w autobusie zwolniłeś dla staruszki albo coś). Nparawdę nigdy?
  
pozdro
deymos
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Adunakhor
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-06
17:22:37

Co z litością?
> A dlaczego? Przecież to nie twój problem, tylko zwierzęcia, nie wystarczy  
> mu okazać współczucia?  

A: Lubię zwierzęta. Nie kłamią, nie kradną, nie mają głupich poglądów, są pierwotnie piękne, niektóre są smaczne, stawiają sprawy jasno - lubię cię albo zejdz mi z drogi. Dlatego tak właśnie myślę. Dziś idąc do instytutu postawiłem z grzbietu na nóżki chrząszcza majowego. Przepiękny. Wspaniały. Jak już stanął na nogach to otrzepał się i majestatycznie odleciał. Bajka!

> I nigdy nikomu nie pomogłeś w miarę bezinteresownie  
> (nie wiem,miejsce w autobusie zwolniłeś dla staruszki albo coś). Nparawdę  
> nigdy?

A: Korzystam z komunikacji miejskiej. Mam migawkę na wszystkie linie. Takowa kosztyje w Łodzi dość sporo. Nie ma żadnego logicznego wytłumaczenia na postulat ustępowania miejsca komuś kto jeździ za darmo - czyli starym pierdołom.  
Działań bezinteresownych nie ma. To brednia katolska. Jeśli coś komuś robisz, niby bezinteresownie of course, to i tak spodziewasz się czegoś w zamian. Jak nie dziś, to jutro. I tak jest. Po co oszukiwać się? Bezinteresowność to dość długie słowo, opisujące stan, który u ludzi nie istnieje.

Pozdrawiam. Adunakhor
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-06
20:13:04

Co z litością?
> A: Lubię zwierzęta. Nie kłamią, nie kradną, nie mają głupich poglądów, są  
> pierwotnie piękne, niektóre są smaczne, stawiają sprawy jasno - lubię cię  
> albo zejdz mi z drogi. Dlatego tak właśnie myślę. Dziś idąc do instytutu  
> postawiłem z grzbietu na nóżki chrząszcza majowego. Przepiękny. Wspaniały.  
> Jak już stanął na nogach to otrzepał się i majestatycznie odleciał.  
> Bajka!

ja ich nie lubie, ale pamiętaj, ze ludzie też są zwierzętami- bardziej wrednymi, skomplikowanymi, ale zwierzętami. i także czasem potrzebują pomocy...A chodzi mi o to, że litość jest podobno wpiosana w kod genetyczxny człowieka, między innymi instynktowna niechęć do czynienia krzywdy niemowlętom (choć oczywiście niechęć można przełamać).
  
> Nie ma żadnego logicznego  
> wytłumaczenia na postulat ustępowania miejsca komuś kto jeździ za darmo -  
> czyli starym pierdołom.  

A skąd wiesz,że jeżdżą za darmo? Jesteś kontrolerem??:) Logiczne wytłumaczenie? Ty jesteś młody chłop, zdrowy, silny, możesz sobie postać, a staruszka zaraz padnie z wyczerpania na twoich oczach:)

> Działań bezinteresownych nie ma. To brednia katolska. Jeśli coś komuś  
> robisz, niby bezinteresownie of course, to i tak spodziewasz się czegoś w  
> zamian. Jak nie dziś, to jutro. I tak jest. Po co oszukiwać się?  
> Bezinteresowność to dość długie słowo, opisujące stan, który u ludzi nie  
> istnieje.

Oczywiście, że tak...Po prostu korzyścią jest choćby uznanie społeczne czy chęć podniesienia sobie samooceny (jestem silniejszy, lepszy, i mogę zdobyć się na gest wielkoduszności i pomóc słabszemu). I czy choćby dlatego nie warto się litować?Egoistycznie, dla siebie?
  
> Pozdrawiam. Adunakhor

Ja także pozdrawiam
deymos
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Adunakhor
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-06
20:49:21

Co z litością?
> ludzie też są zwierzętami- bardziej  
> wrednymi, skomplikowanymi, ale zwierzętami. i także czasem potrzebują  
> pomocy...

A: Zgadza się, są..., jesteśmy zwierzętami. Ale obecnie my dominujemy i nasz świat, a nie natura, przeważa. Dlatego też jeśli ktoś we własnym świecie nie potrafi się poruszac to już jego problem. Zwierzęta zostały zepchnięte na margines - i dlatego im należy pomagać; one na naszym terenie sobie często nie radzą.

> A chodzi mi o to, że litość jest podobno wpiosana w kod  
> genetyczny człowieka, między innymi instynktowna niechęć do czynienia  
> krzywdy niemowlętom (choć oczywiście niechęć można przełamać).

A: Współczucie tak, litość już nie koniecznie. Poza tym ten istynkt zaczyna zanikać, jak większość naszych naturalnych pozostałości. Czytałem jakiś czas temu pracę na temat instynktu samozachowawczego - tego naszego najsilniejszego instynktu. To był chyba jakiś pilotowy projekt badawczy. W każdym razie autorzy ocenili, że instynkt ten nie ma już takiej...hmmm, mocy jak dawniej. Wynika to ich zdaniem z przeładowania bodźcami o cechach zagrażających. Trochę tak jakby się tolerancja rozwijała a jej wykładnią było zawyzanie progu reakcji instynktu samozachowawczego.
  
> A skąd wiesz,że jeżdżą za darmo? Jesteś kontrolerem??:)  

A: Bo pierniki po 70 rż mają komunikację miejską za friko. Przynajmniej w Łodzi.

> Logiczne  
> wytłumaczenie? Ty jesteś młody chłop, zdrowy, silny, możesz sobie postać,  
> a staruszka zaraz padnie z wyczerpania na twoich oczach:)

A: Jej problem. Jak jest słaba niech siedzi w domu. Sporo czasu spędzam w autobusie i wolę usiąść i poczytać niż czas tracić.

> korzyścią jest choćby uznanie społeczne czy  
> chęć podniesienia sobie samooceny (jestem silniejszy, lepszy, i mogę  
> zdobyć się na gest wielkoduszności i pomóc słabszemu). I czy choćby  
> dlatego nie warto się litować? Egoistycznie, dla siebie?

A: To już nie jest bezinteresowne litowanie wtedy. Poza tym, takie doładowywanie się jest mało wydajne. Lepiej energię na większe sprawy poświęcić.

Pozdrawiam. Adunakhor
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Katera
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-06
21:00:03

ustepowanie miejsca
> A: Jej problem. Jak jest słaba niech siedzi w domu. Sporo czasu spędzam w  
> autobusie i wolę usiąść i poczytać niż czas tracić.

tak samo zareagujesz, jak bedziesz jechac ze swoja babcia? Ty wpadniesz doautobusu, posadzisz kuper, a babcia bedzie nad Toba stala i sie trzesla? powodzenia! zoabczymy jak bedziesz tancowal za 40-50 lat.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Adunakhor
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-06
21:12:01

ustepowanie miejsca
> tak samo zareagujesz, jak bedziesz jechac ze swoja babcia? Ty wpadniesz  
> doautobusu, posadzisz kuper, a babcia bedzie nad Toba stala i sie trzesla?  
> powodzenia! zoabczymy jak bedziesz tancowal za 40-50 lat.

Moje babcie nie żyją.

Po co mam rozważać sprawy które odległe są ode mnie o tak wiele lat??? Jaki ma to sens? Żyję tu i teraz. Mnie ma być dobrze. End of the story.

Pozdrawiam. Adunakhor
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-14
23:29:50

ustepowanie miejsca
> Po co mam rozważać sprawy które odległe są ode mnie o tak wiele lat???  
> Jaki ma to sens? Żyję tu i teraz. Mnie ma być dobrze. End of the story.

Sztuką jest mysleć perspektywicznie...
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Adunakhor
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-22
14:36:10

ustepowanie miejsca
> Sztuką jest mysleć perspektywicznie...

Ale bez przesady z tą perspektywą...

Pozdrawiam. Adunakhor
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-22
19:53:45

ustepowanie miejsca
> > Sztuką jest mysleć perspektywicznie...
>  
> Ale bez przesady z tą perspektywą...
>  
> Pozdrawiam. Adunakhor

Chodzi ci o czasowość? No problem. Ale kiedy będziesz się chujowo czuł, kiedy twoja dziewczyna będzie w ciąży i będzie chciała siadać (nie żebym ci życzył)...Po prostu czy są jakieś powody by zdrowy facet nie mógł się przejechać na stojąco i puścić kogoś, kto nie ma takich warunków? Czy wtedy twój satanizm i poczucie pogardy dla innych na czymś ucierpi? Jeśli tak, to to jest marny satanizm, skoro ustąpienie miejsca staruszce może nim zachwimi właśnie chodzi, kiedy prowokuję ten temat i dyskusję. Czasem warto się zastanowić.

pozdro
deymos
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Adunakhor
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-22
19:56:51

ustepowanie miejsca
Po prostu czy są jakieś powody by zdrowy facet nie mógł się  
> przejechać na stojąco i puścić kogoś, kto nie ma takich warunków? Czy  
> wtedy twój satanizm i poczucie pogardy dla innych na czymś ucierpi?

Wiesz, to mniej satanizm a bardziej mania czytania. Nie lubię czytać na stojąco. Jazda autobusem bez przeczytania paru rozdziałów to wręcz grzech. ;)

Pozdrawiam. Adunakhor
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-22
20:31:19

ustepowanie miejsca
> Po prostu czy są jakieś powody by zdrowy facet nie mógł się  
> > przejechać na stojąco i puścić kogoś, kto nie ma takich warunków? Czy  
>  
> > wtedy twój satanizm i poczucie pogardy dla innych na czymś ucierpi?
>  
> Wiesz, to mniej satanizm a bardziej mania czytania. Nie lubię czytać na  
> stojąco. Jazda autobusem bez przeczytania paru rozdziałów to wręcz grzech.  
> ;)

No jasne, ja na przykład w ogóle nie mogę czytać w autobusie bo od razu wymiotuję:( tak to już jest. Jednak dyskusja na ten temat została zainicjowana przeze mnie właśnie ze względu na to, iż byłem ciekaw, ilu ludzi wygłosi bezrozumne jak na mój gust opinie w stylu "mam w dupie innych ludzi, to bydło, ścierwo, dlatego...będę siedział w autobusie i nie ustąpię miejsca":) taka bzdura, a ma pokazywać czy ktoś jest true czy nie...

pozdro
deymos
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
ragnar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-23
21:37:21

=-=-= Wiadomość zamrożona. Odpowiedz prywatnie albo idź na piwo =-=-=

ustepowanie miejsca
  
> No jasne, ja na przykład w ogóle nie mogę czytać w autobusie bo od razu  
> wymiotuję:( tak to już jest. Jednak dyskusja na ten temat została  
> zainicjowana przeze mnie właśnie ze względu na to, iż byłem ciekaw, ilu  
> ludzi wygłosi bezrozumne jak na mój gust opinie w stylu "mam w dupie  
> innych ludzi, to bydło, ścierwo, dlatego...będę siedział w autobusie i nie  
> ustąpię miejsca":) taka bzdura, a ma pokazywać czy ktoś jest true czy  
> nie...


za joachim presents:
miejsca w autobusie nie ustapie nawet jesli kobieta starszaaaaa,
bo wychodze z zalozenia, ze im starsza tym bardziej wytrzymalszaaaaa.
z kobietami w ciazy zabawy bardziej frontalneeeee,
miejsca tez nie ustapie, a jeszcze w beben walneeee!
ZUOOOOO!!!
  
a juz serio. starszym, chorym, i generalnie kobietom (nie dziewczynom) miejsca ustepuje. kulturalny ze mnie ziom. staram sie jednak autobusami nie jezdzic. wole juz piechota isc niz sie z tluszcza meczyc.

ragnar

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-23
22:39:10

=-=-= Wiadomość zamrożona. Odpowiedz prywatnie albo idź na piwo =-=-=

ustepowanie miejsca
> a juz serio. starszym, chorym, i generalnie kobietom (nie dziewczynom)  
> miejsca ustepuje. kulturalny ze mnie ziom. staram sie jednak autobusami  
> nie jezdzic. wole juz piechota isc niz sie z tluszcza meczyc.

hmm, chciałbym tak jak ty, jednak na uczelnie mam kawał drogi na uczelnię...jak na złość mój wydział jest na maksymalnym zadupiu, za którym już tylko dzicz i dżungla...A ja miejsca ustępuę wtedy tylko, gdy nie ma miejsc i tylko wtedy, gdy widzę, zę kobita już nie może, albo gdy poprosi. Przestałem ustępować, gdy wstawałem i nawet mimo zachęty babcia nie siadała. Ale jeśli obok są wolne miejsca, to nie zamierzam wstawać. Wtedsy ma odpowiedź jest krótka a konkretna:)

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
ragnar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-23
22:45:51

=-=-= Wiadomość zamrożona. Odpowiedz prywatnie albo idź na piwo =-=-=

ustepowanie miejsca
zawsze pozostaje rower.

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-23
22:47:28

=-=-= Wiadomość zamrożona. Odpowiedz prywatnie albo idź na piwo =-=-=

ustepowanie miejsca
> zawsze pozostaje rower.

Ukradziono mi niestety, a i tak miałbym kawał drogi. Jeżdżę więc, o kondycję dbając w inny sposób. Ale nie sądzę, by przy ustępowaniu miejsca cierpiała czyjaś satanistyczna duma. A jeśli tak, to taki twardziel i "zły" satanista ma problem ze sobą nie umiejąc oceniać wagi spraw, nie sądzisz??

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
ragnar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-23
23:05:46

=-=-= Wiadomość zamrożona. Odpowiedz prywatnie albo idź na piwo =-=-=

ustepowanie miejsca

> Ukradziono mi niestety, a i tak miałbym kawał drogi. Jeżdżę więc, o  
> kondycję dbając w inny sposób. Ale nie sądzę, by przy ustępowaniu miejsca  
> cierpiała czyjaś satanistyczna duma. A jeśli tak, to taki twardziel i  
> "zły" satanista ma problem ze sobą nie umiejąc oceniać wagi spraw, nie  
> sądzisz??


nie mow tak bo ci katolicyzm zarzuca:) nie wiem co jest satanistyczne a co nie. jestem poganinem:D

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-24
06:21:11

=-=-= Wiadomość zamrożona. Odpowiedz prywatnie albo idź na piwo =-=-=

ustepowanie miejsca
> nie mow tak bo ci katolicyzm zarzuca:) nie wiem co jest satanistyczne a co  
> nie. jestem poganinem:D

jebie mnie to, co miz zarzucą:) nie musisz być satanistą, żeby wypowiedzieć swą opinię:) podobnie jak nie musisz być znawcą sztuki by się o dadaizmie wypowiadać. I popartcie:P Pytam zwyczajnie i w tym wątku badam reakcje na taką błahą rzecz jak choćby ustępowanie miejsca, które dla niektórych jest wyznacznikiem litości:) Możesz to powiedzieć z pogańskiego punktu widzenia;)

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-29
02:41:33

=-=-= Wiadomość zamrożona. Odpowiedz prywatnie albo idź na piwo =-=-=

ustepowanie miejsca
> zawsze pozostaje rower.

rower w większym mieście? LOL.... Ścieżek nie ma, spaliny wdychasz z pierszej ręki, w dodatku trza jak cholera na swirów uważać którzy jeździć nie potrafią. Kurna - to ja już wolę dla zdrowia medytować siedząc na zadzie :-)

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Merineth
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-29
08:13:20

=-=-= Wiadomość zamrożona. Odpowiedz prywatnie albo idź na piwo =-=-=

ustepowanie miejsca
> > zawsze pozostaje rower.
>  
> rower w większym mieście? LOL.... Ścieżek nie ma, spaliny wdychasz z  
> pierszej ręki, w dodatku trza jak cholera na swirów uważać którzy jeździć  
> nie potrafią. Kurna - to ja już wolę dla zdrowia medytować siedząc na  
> zadzie :-)

co Ty gadasz, po Warszawie sie smiga rowerem az milo, patrząc na tych co sie duszą w samochodach.

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
ragnar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-29
08:19:20

=-=-= Wiadomość zamrożona. Odpowiedz prywatnie albo idź na piwo =-=-=

ustepowanie miejsca
> rower w większym mieście? LOL.... Ścieżek nie ma, spaliny wdychasz z  
> pierszej ręki, w dodatku trza jak cholera na swirów uważać którzy jeździć  
> nie potrafią. Kurna - to ja już wolę dla zdrowia medytować siedząc na  
> zadzie :-)

trzeba byc hardziorem. im bardziej sie rzucasz tym bardziej oni sie boja ciebie:). poza tym zawsze mozna zastosowac metode nowojorskich kurierow. krotki kawala lancucha na kierownicy i walisz po dachu:)

ragnar

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Cień
( The Last Demon )

Wysłano:
2007-04-18
22:47:47

Co z litością?

> Litość, jak powiada niemiecki filozof, jedna z chrześcijańskich cnót..Jaki  
> jest wasz stosunek do niej?

***
Jedno ze społecznych uwarunkowań, niebezpieczne bo zaburza prawidłową ocenę sytuacji i zdrowy rozsądek. Aczkolwiek idea solidarności ludzkiej to jeden z fundamentów aksjologicznych cywilizacji Starego Kontynentu.

Czy uważacie, że jest to konieczny warunek  
> człowieczeństwa?

***
Nie. Wręcz przeciwnie, nieprzemyslana reakcja dobroczynna to przykład pewnego automatyzmu zachowania, nie zaś zaplanowanego działania, na który stać tylko umysł człowieka.

Kłóci się to wszak z egoizmem i indywidualizmem  
> satanistów...Czy zdarza się wam okazywać litość, czy przechodzicie obok  
> problemów innych ludzi obojętnie?

***
Pomagam bliskim, ludziom których szanuje, względnie dalszym osobom, których spotkał zwykły zyciowy pech, a nie którzy sami zasrali sobie swoje życie.

Generalnie nieszczęscie reszty ludzi jest mi obojętne. Niech sobie czarne prymitywy zdychają na AIDS w Afryce, Plaestyńskie dzieci gina od Izraelskich kul, narkomani i menele gniją na dworcach. Co mnie to obchodzi?Mam swoje problemy. Świat jest brutalny i szkoda wysilac się dla kogoś z kim nie mam nic wspólnego.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Sabatiel
( Codex Saerus )

zdjecie

Wysłano:
2007-04-25
01:41:29

Litość Ci wszystko wybaaaaaczyyyy ...
> ***
> Pomagam bliskim, ludziom których szanuje, względnie dalszym osobom,  
> których spotkał zwykły zyciowy pech, a nie którzy sami zasrali sobie swoje  
> życie.

Wiem :)))

Ja z resztą mam tak samo.

  
> Generalnie nieszczęscie reszty ludzi jest mi obojętne. Niech sobie czarne  
> prymitywy zdychają na AIDS w Afryce,

Mózg jest do używania. Nie używasz - masz HIVa. Przecież pani w okularach mówiła o kondonach, co nie asfalcie ?

> Plaestyńskie dzieci gina od  
> Izraelskich kul,  

Pomożesz takiemu, sprawisz że dorośnie, a to-to jako dorosłe będzie samo nawoływać do nienawiści religijnej. I po co ratować ? Lepiej od razu wybić.

> narkomani i menele gniją na dworcach.  

Mówiła babcia "nie bierz" ? Mówiła. Mówił dziadek "przestań w porę" ? Mówił. Ale co starzy mogą wiedzieć o życiu. Więc siedzę tu na dworcu i zdycham z dnia na dzień w brudzie i bez godności. Jest zajebiście. (Ten sam przykład co z murzynami i AIDS - masz co chciałeś. Mózg ma każdy.)


> Co mnie to  
> obchodzi?Mam swoje problemy. Świat jest brutalny i szkoda wysilac się dla  
> kogoś z kim nie mam nic wspólnego.

Kiedyś się dziwiłem i wkurzałem, że ludzie są tak bezgranicznie tępi, że sami sobie szkodzą (dla mnie to metafizyczna tajemnica). Teraz się cieszę, że zdychają i cierpią z powodu własnej głupoty. Możesz pomyśleć że się "kreuję na forum" i teraz kłamię, ale od ostatnich 3 - 4 lat jak widzę jakiegoś menela/pijaka/ćpuna, to zatrzymuję się i oglądam go jak małpkę w zoo czując czystą radość. Jakbym widział egzekucję faszysty. Gościu sam z siebie zrobił szmatę i zombie - piękne.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Katera
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-18
22:54:40

Co z litością?
> ***
> Jedno ze społecznych uwarunkowań,  

tak by sie moglo zdawac. pare miesiecy temu Wiedza i Zycie opublikowala artykul na ten temat. wynika z niego, ze pomagamy innym tylko kiedy sami mozemy miec z tego korzysci. w blizszej lub dalszej przyszlosci. zatem to nie spoleczna norma, a czysta biologia.

> idea solidarności ludzkiej to  
> jeden z fundamentów aksjologicznych cywilizacji Starego Kontynentu.

to idea chrzescijanska na dobra sprawe. 'kochaj blizniego swego ...'
zatem jakby biologia usankcjonowana przez pismo. pozniej tradycja robi swoje. wpaja sie dzieciom, ze trzeba pomagac i tak jedni nieudacznicy ciagna drugich w dol.  
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Cień
( The Last Demon )

Wysłano:
2007-04-18
23:07:44

Co z litością?

> tak by sie moglo zdawac. pare miesiecy temu Wiedza i Zycie opublikowala  
> artykul na ten temat. wynika z niego, ze pomagamy innym tylko kiedy sami  
> mozemy miec z tego korzysci. w blizszej lub dalszej przyszlosci. zatem to  
> nie spoleczna norma, a czysta biologia.

***
Możliwe że jest takie uwarunkowanie - wszak pomagając komuś w jakikolwiek sposób od rzucenia żulowi złotówki na ultrafiolet (Bo szybciej zdechnie i nie będzie syfił) po wpłaty pieniężne na rózne instytucje pożytku publicznego dokładamy niewielką cegieke do budowy lepszego ( i dla nas) świata. Niemniej uważam, że często koliduje to ze zwykłym wyrachowaniem - efekty naszej działaności są zbyt odległe by moglibyśmy je odczuć, więc szkoda na to tracić energii.
  
> to idea chrzescijanska na dobra sprawe. 'kochaj blizniego swego ...'
> zatem jakby biologia usankcjonowana przez pismo. pozniej tradycja robi  
> swoje. wpaja sie dzieciom, ze trzeba pomagac i tak jedni nieudacznicy  
> ciagna drugich w dol.  

***
To w sumie ciekawe pytanie czy idea równości i solidarności wszystkich ludzi ma korzenie biblijne. Całkiem mozliwe, (choc humanistyczne egalitarne idee pojawiały się już w antyku) tym bardziej że kulture poza chrześcijańskie są o wiele bardzi pragmatyczne i bardzije lekcesobieważą ludzką godnośc i życie, przez co do niedawna były postrzegane za barbarzyńców, jak choćby kultury dalekiego wschodu, że o mieszkańcach Czarnego Lądu nie wspomnę.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Katera
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-19
14:53:52

Co z litością?
> efekty naszej działaności są zbyt odległe by moglibyśmy je odczuć, więc  
> szkoda na to tracić energii.

ale wlasnie o to chodzi, ze nawet totalnie odlegle i abstrakcyjne powody potrafia powodowac naszym zachowaniem.
WiŻ podawala przyklad babci opiekujacej sie wnukiem. jesli jest to babcia ze strony mamy, to bedzie sie zajmowac duzo uwazniej i lepiej niz ta ze strony ojca, bo ona jest pewna, ze dzieciak ma jej geny, a ta druga nie :]

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Mandrax
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-19
19:28:14

Co z litością?
> WiŻ podawala przyklad babci opiekujacej sie wnukiem. jesli jest to babcia  
> ze strony mamy, to bedzie sie zajmowac duzo uwazniej i lepiej niz ta ze  
> strony ojca
######
To potwierdzam. Sprawdzone na własnej skórze.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Darajevahos
( make my day )

zdjecie

Wysłano:
2007-04-22
22:58:01

Co z litością?
> wynika z niego, ze pomagamy innym tylko kiedy sami  
> mozemy miec z tego korzysci. w blizszej lub dalszej przyszlosci. zatem to  
> nie spoleczna norma, a czysta biologia.

Umysł człowieka jest na tyle wolny, iż może pozwolić sobie na złamanie wielu schematów, egoizmu. Otóż stwierdzenie "pomagamy innym >tylko< kiedy sami mozemy miec z tego korzysci" jest dużym nadużyciem. Wytłumacz mi proszę altruistyczne gesty oddania życia za uratowanie obcych ludzi, które zdarzają się nie tylko w filmach. Tu też wkręcicie teorię "egoizmu altruistycznego"?
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Katera
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-23
21:51:52

Co z litością?
> Wytłumacz  
> mi proszę altruistyczne gesty oddania życia za uratowanie obcych ludzi,  
> które zdarzają się nie tylko w filmach. Tu też wkręcicie teorię "egoizmu  
> altruistycznego"?  

to NA PEWNO bylo zaburzenie psychiczne ;)

ok. przyznaje, ze zbytnio uogolnilam. byc moze w ludziech gdzies jest jeszcze jakas atawistyczna iskierka bezinteresownego dobra. trudno jednak uwierzyc w tak szlachetne pobudki, a juz na pewno nie ma co na nie liczyc na codzien.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Darajevahos
( make my day )

zdjecie

Wysłano:
2007-04-23
21:55:23

Co z litością?
> ok. przyznaje, ze zbytnio uogolnilam. byc moze w ludziech gdzies jest  
> jeszcze jakas atawistyczna iskierka bezinteresownego dobra.

Sądzę, iż nie jest to atawistyczna cecha. :))
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Sabatiel
( Codex Saerus )

zdjecie

Wysłano:
2007-04-25
01:20:13

Bezlitosny.
> Czy zdarza się wam okazywać litość ?


Jestem bezlitosny w notorycznym okazywaniu litości.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Mandrax
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-16
18:52:35

Co z litością?
"Co wydaje ci się najbardziej ludzkie ? – Oszczędzić komuś wstydu".
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Merineth
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-16
19:02:05

Co z litością?
> "Co wydaje ci się najbardziej ludzkie ? – Oszczędzić komuś  
> wstydu".
>  

o. i to chyba najlepsze co w tym temacie mozna powiedziec :)  
(a skąd to cytat?)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Mandrax
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-16
20:54:33

Co z litością?
> > "Co wydaje ci się najbardziej ludzkie ? – Oszczędzić komuś  
> > wstydu".
> >  
>  
> o. i to chyba najlepsze co w tym temacie mozna powiedziec :)  
##############################################################################
Też tak myślę.

> (a skąd to cytat?)  
##############################################################################
Również Nietzsche.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
E g o
( Kalejdoskop piekieł )

zdjecie

Wysłano:
2007-04-16
21:37:40

=-=-= Wiadomość zamrożona. Odpowiedz prywatnie albo idź na piwo =-=-=

Co z # ?
> (a skąd to cytat?)  
> #############################################
> Również Nietzsche.  


~~~
Więcej znaczków nie dało się wstawić ? Czy Wy musicie wydziwiać przy odpisywaniu ? Ech ...

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-16
22:34:48

Co z litością?
> "Co wydaje ci się najbardziej ludzkie ? – Oszczędzić komuś  
> wstydu".

Hmm widzę że ciężko tu o głębsze refleksje:) A mógłbyś napisać jak to rozumiesz? Czy zdarzyło Ci się postąpić w taki sposób - najbardziej ludzki?Oszczędzić komuś wstydu? Nie wiem czy to najlepsze co można powiedzieć, ale z pewnością najkrótsze:)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Mandrax
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-16
22:42:42

Co z litością?
> > "Co wydaje ci się najbardziej ludzkie ? – Oszczędzić komuś  
> > wstydu".
>  
> Hmm widzę że ciężko tu o głębsze refleksje:)
######
Głębsze? Ważne, że trafia w serduszko.

> Nie wiem czy to najlepsze co można  
> powiedzieć, ale z pewnością najkrótsze:)
######
Czy najlepsze? Nie wiesz bo o tym wiesz, że nie wiesz ;). Czy najkrótsze? Jakby się ktoś postarał to by krócej napisał.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-17
07:32:18

Co z litością?
> Głębsze? Ważne, że trafia w serduszko.

to prawda, trafia, ale swoją drogą mam wrażenie, że często (nie mówię w tej chwili o Tobie), za często załatwiamy pewne sprawy metodą "sentencja na każdą okazję"...A może to właśnie rola sentencji??
  
> Czy najlepsze? Nie wiesz bo o tym wiesz, że nie wiesz ;)

Ciężko się spierać z taką logiką:)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Mandrax
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-17
10:20:09

Co z litością?
> to prawda, trafia, ale swoją drogą mam wrażenie, że często (nie mówię w  
> tej chwili o Tobie), za często załatwiamy pewne sprawy metodą "sentencja  
> na każdą okazję"...A może to właśnie rola sentencji??
######
"Sentencja" kojarzy mi się z lekcjami łaciny. A nienawidziłem chodzić na łacinę. Wolę słowo "aforyzm".
  
> > Czy najlepsze? Nie wiesz bo o tym wiesz, że nie wiesz ;)
>  
> Ciężko się spierać z taką logiką:)
######
Wiesz, że logiki też nie lubiłem?
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
VIZARD
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-17
03:33:47

Co z litością?

> Litość, jak powiada niemiecki filozof, jedna z chrześcijańskich cnót..  


W jednym z wątków odniosłem się do tej kwestii , choć może wypowiem się
szerzej . Jako cnota chrześcijańska a więc określona przez wyznawców judeochrześcijaństwa jest przeze mnie odrzucana . Nie oznacza to iż  
oddaję się z lubością każdemu okrucieństwu w imię wykładania światu mojego "światopoglądu" .  
Co ciekawe spotkałem wczoraj świadków jehowy , którzy wcisnęli mi broszurę
dot. okrucieństwa . Kulturalnie wybrnąłem z sugerowanej chęci dyskusji o temacie zastrzegając iż mam własne zdanie na ten temat, więc ostrzegam  
w razie ewentualnego przyszłego spotkania.  
Najstarsze źródła mówiące o litości pochodzą z czasów antycznych .
Tam litość stawiano niemal na równi z łaską , uznając ją za przejaw  
szlachetnej woli a nie obowiązek społeczny . Skoro władza jest jednym z wariantów myśli satanistycznej, jestem za takim postrzeganiem tej sfery.
Na ile litość się opłaca ? - nie można uogólniać.
Myślę, że nigdy moja pomoc nie była wywołana poczuciem litości .

p.Vizard


spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Naalfar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-17
09:54:51

Co z litością?

> W jednym z wątków odniosłem się do tej kwestii , choć może wypowiem się
> szerzej . Jako cnota chrześcijańska a więc określona przez wyznawców  
> judeochrześcijaństwa jest przeze mnie odrzucana . Nie oznacza to iż  
> oddaję się z lubością każdemu okrucieństwu w imię wykładania światu mojego  
> "światopoglądu"

Zastanawiam się czy można powiedzieć że okrucieństwo jest przeciwieństwem litości, fakt iż tam gdzie się z nim spotykamy zazwyczaj o litości nie może być mowy, jednak wydaje mi się że okrucieństwo wynika z zupełnie innych pobudek i nie powinno być z litością wiązane.
  
> Co ciekawe spotkałem wczoraj świadków jehowy , którzy wcisnęli mi  
> broszurę

U mnie świadkowie Jehowy chodzą już chyba patrolami i zawsze cieszą buźkę jak mnie widzą, gdyż często z czystych nudów wdaję się z nimi w polemikę. Ostatnio spadli mi jak z nieba, wracałem z imprezy ze strasznym bólem brzucha, idąc przez jakiś stary park, ich gazetka (bodajże "Strażnica") bardzo mi się przydała :)

> Najstarsze źródła mówiące o litości pochodzą z czasów antycznych .
> Tam litość stawiano niemal na równi z łaską , uznając ją za przejaw  
> szlachetnej woli a nie obowiązek społeczny.

Niekoniecznie, przeglądając przykłady okazywania wrogom litości w Iliadzie, są
one kierowane raczej majętnością pokonanego, a to w myśl ogólnie przyjętej etyki raczej średnio szlachetne.
  
> wariantów myśli satanistycznej, jestem za takim postrzeganiem tej sfery.
> Na ile litość się opłaca ? - nie można uogólniać.
> Myślę, że nigdy moja pomoc nie była wywołana poczuciem litości.

Wydaje mi się że litość jest powodowana swego rodzaju poczuciem winy i irracjonalnym poczuciem odpowiedzialności za bliźniego. Ludzie zapytani o powód okazania litości, często wymieniają świadomość tego, iż mogą się znaleźć w analogicznej sytuacji i być może wtedy ktoś im pomoże. To trochę jak z częstowaniem papierosami, masz świadomośc że to ogólnie przyjęty i znany zwyczaj i jęsli zaczepi cię ktoś na ulicy z prośbą o fajkę, nie odmawiasz, bo
wiesz że tobie też się czasem kończą i ktoś może cię poratować...  
Często zdaża mi się okazywać jak ty to nazwałeś "łaskę", lecz raczej z przyczyn politycznych  
  
Pozdrawiam
Naalfar  
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
VIZARD
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-18
03:09:51

Co z litością?

> Zastanawiam się czy można powiedzieć że okrucieństwo jest przeciwieństwem  
> litości, fakt iż tam gdzie się z nim spotykamy zazwyczaj o litości nie  
> może być mowy, jednak wydaje mi się że okrucieństwo wynika z zupełnie  
> innych pobudek i nie powinno być z litością wiązane.

Nie wiążę , przedstawiam przeciwieństwo wobec konkretnie pojmowanej  
litości w przypadku agresywanych zachowań - gdyż te są najbardziej bardziej barwne i dosadne. Czy dając chleb rumunowi postępuję litościwie ?
Może mam za dużo . Co mogę zrobić w przeciwnym wypadku ? - wsadzić w kromkę gwoździa albo go skopać. Liczy się jego odbiór: czy poczyta mnie za dobroczyńcę czy za sukinsyna bez serca .
Okrucieństwo bywa tak samo głupie jak litość . Będąc okrutnym zyskać możesez jednak znacznie mniej . Kiedyś okrucieństwem było kopanie leżącego ,
dziś kiedy to jest normą - okrucieństwem wydaje się kopanie nieprzytomnego -
jutro okaże się, że okrucieństwem jast odlanie się na zwłoki .
Stopien litości też ewaluuje - na wiele spraw patrzymy nieco "lżej" co
poniektórzy nazwali "znieczulicą" . Po co wymyślono litość ? -
myśląc o sobie  ! - nie bedę forsował jednak poglądu iż litość dla egoizmu jest czymś istotnym dla satanisty - to raczej ukryta potrzeba "porządnych wierzących obywateli".  
Natura wyposarzyła nas w kilka "instrumentów" : nie chcemy zabijać
szczeniąt , zakochanych - nie robimy tego przecież z litości , tylko z świadomości iż wymienione sprzyjają przetrwaniu gatunku lub za jakiś czas zapełnią nasze trzewia :)
Litość jest wynikiem strachu o własną skórę - kiedy masz opinię niecackającego się kolesia Ty zaczynasz budzić strach . Z tego poziomu znacznie lepiej rozważać takie kwestie .

> bardzo mi się przydała :)

Czy dotyczyła okrucieństwa ? Jeżeli tak to będzie dowód iż działają  
bardzo instytucjonalnie - dekret o masowym nauczaniu bliźnych .



>Niekoniecznie, przeglądając przykłady okazywania wrogom litości w  
Iliadzie, są one kierowane raczej majętnością pokonanego, a to w myśl ogólnie przyjętej etyki raczej średnio szlachetne.

Bardzo mi się podoba tekst J.Cezara - przytaczam go któryś raz ale jest tego wart : Jeżeli masz pełną władzę unicestwienia kogoś bez żadnych konsekwencji
oszczędż go bo wtedy pokażesz prawdziwą władzę .  



> Często zdaża mi się okazywać jak ty to nazwałeś "łaskę", lecz raczej z  
> przyczyn politycznych  

A więc także z przyczyn politycznych spoglądaj na to co różni ludzie nazywają litością . Chcesz pójść do nieba ?  


  
> Pozdrawiam
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-17
20:35:35

Co z litością?
> W jednym z wątków odniosłem się do tej kwestii , choć może wypowiem się
> szerzej  

Miestety jestem nowy na forum, więc nie znam wszystkich postów:( dlatego mam świadomość że ktoś może wypowiadać się już po raz kolejny na ten temat, z góry dziękuję:)

. Jako cnota chrześcijańska a więc określona przez wyznawców  
> judeochrześcijaństwa jest przeze mnie odrzucana . Nie oznacza to iż  
> oddaję się z lubością każdemu okrucieństwu w imię wykładania światu mojego  
> "światopoglądu" .  

A czy zdarza ci się omijać okrucieństwo obojętnie? I czy nie dzieje się to za często? A może jest to w sam raz, bo satanista jest także egoistą? Co do mnie to przyznam że choć nie pomagam np. bezdomnym, nie kupuję obrazków figurek kwiatów i co tam jeszcze dają:) To czasem zdarzało mi się pomagać ludziom bezinteresownie...Zastanawiam się, czy to objawy słabości czy też jest to rzecz normalna dla czlowieka? Z drugiej strony, człowiek jest czymś, co trzeba przezwyciężyć...Ale czy to najlepsze pole do przezwyciężania???
  
> Najstarsze źródła mówiące o litości pochodzą z czasów antycznych .
> Tam litość stawiano niemal na równi z łaską , uznając ją za przejaw  
> szlachetnej woli a nie obowiązek społeczny .

ja także nie traktuję tego jako konieczności, zwłaszcza że w naszym społeczeństwie nie jest to obowiązek...Zastanawiam się tylko czy wlaśnie (tak jak psizesz) okazyjna pomoc potrzebującemu, która przecież wynika z wyższości, nie jest w takim razie dla satanisty czymś potrzebnym...W końcu skąd wiedzielibyśmy że jesteśmy silni i dysponujemy władzą, gdyby nie było słabszych, którym można okazać wielkoduszność??

> Skoro władza jest jednym z  
> wariantów myśli satanistycznej, jestem za takim postrzeganiem tej sfery.
> Na ile litość się opłaca ? - nie można uogólniać.

Chyba nie chodzi o to, by się opłacała...Zresztą- badania potwierdzają, że ludzie pomagają innym dla siebie, z bardzo egoistycznych pobudek..Kiedy na przykład ktoś rzuca monetę żebrakowi, czyni to po to, żeby podwyższyć swoją samoocenę i samemu sobie przedstawić się jako ktoś wielkoduszny i dobry...Ciekawe, prawda?

> Myślę, że nigdy moja pomoc nie była wywołana poczuciem litości .

A czym??
  



>  
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
VIZARD
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-18
02:31:34

Co z litością?

Myślę, że nigdy moja pomoc nie była wywołana poczuciem litości .

A czym??

Miałem ochotę a może nawet chwilową potrzebę .  
Kiedyś pewien wyznawca krsny przekonywał iż ignorancja jest jedyną drogą
- w imię swojego rozumienia karmy . Kiedyś uratowaliśmy mu skórę przed garstką
kiboli , dziękuje do dziś . Co miałby z tego diabeł ? Kawałek jego duszy.
Wyobraź sobie sytuację kiedy ktoś kopie innego . Reagujesz jak pies - atakujesz agresora - a może bijący dziś był kiedyś gnojony przez bitego  ?
Nie wiesz tego ... jednak jesteś w stanie zaakceptować bezlitosną zemstę .
A więc litośc jest względna, czasem potrzebna czasem głupia .
"Morderca" czy "bojownik o wolność" ? Chrześcijanie zadają sobie takie pytania . Dla mnie bojownicy o wolność po prostu mordują . Czy trzeba te sfery rozdzielać ?  

Ignorancja dla "idei litości" pozwala mi na niezastanawianie się nad wyborami jej używania . Litość to słabość , dylemat , zwątpienie . Nie zlitujesz się cierpisz , zlitujesz się a ktoś nie odwdzięczy się ci - cierpisz .
Pomagasz - pasiesz swoją dumę i zakochujesz się w sobie - jaki to ja dobry jestem . Czy mam i muszę być dobry ? Dla kogo ? Komu na tym zależy ? jezusowi ? Każdy tyran drży przed zemstą tłumu , dlatego najchętniej wprowadza
pojęcie litości , przebaczenia etc . - nie kojarzy ci się to z niczym ?


p.Vizard









spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-18
16:58:55

Co z litością?
> Miałem ochotę a może nawet chwilową potrzebę .  

Właśnie o tę "potrzebę" mi chodzi. Bo jeżeli każdy z nas ma potrzebę pomagania innym, to jest to chyba silniejsze od egoizmu, prawda?

> Wyobraź sobie sytuację kiedy ktoś kopie innego . Reagujesz jak pies -  
> atakujesz agresora - a może bijący dziś był kiedyś gnojony przez bitego  
> ?
> Nie wiesz tego ... jednak jesteś w stanie zaakceptować bezlitosną zemstę  
> .

To prawda. Dzieje się to z tego powodu, ze człowiek automatycznie dobiera sobie odpowiedni model sytuacyjny nie znając kontekstu, jest to niestety rzecz trudna do uniknięcia. Po prostu w sytuacji o której piszesz posługujemy się prostym schematem...Ciężko to połączyć z problemem litości...

> Każdy tyran drży przed zemstą tłumu , dlatego najchętniej  
> wprowadza
> pojęcie litości , przebaczenia etc . - nie kojarzy ci się to z niczym ?

Kojarzy. Ale zastanawiam się, czy tylko dla jezusa( o którym piszesz kawałek wcześniej) to robimy.. A co do samooceny i to, czy jesteśmy dobrzy-to potwierdzone. Ale pisząc "dobry" miałem na mysli "adekwatny"-czyli nieściśle się wcześniej wyraziłem. Każdy człowiek próbuje utrzymać swoją dobrą wysoką samoocenę. Każdy myśli "jestem mądry, piękny, inteligentny" itd., albo przynajmniej 'jestem niegłupi, niebrzydki, całkiem inteligentny". Sprowadza się to do stwierdzenie "nie jestem draniem". Dlatego nie musisz być dobry, ale nie jestem pewien, czy każdy jest wolny od litości. Mam czasem dylemat, czy od tego można się do końca uwolnić. A to o czym wcześniej pisałeś- że po prostu 'miałeś potrzebę" komuś pomóc, chyba te moje wątpliwości trochę potwierdza...  

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
VIZARD
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-19
01:22:36

Co z litością?
> > Miałem ochotę a może nawet chwilową potrzebę .  
>  
> Właśnie o tę "potrzebę" mi chodzi. Bo jeżeli każdy z nas ma potrzebę  
> pomagania innym, to jest to chyba silniejsze od egoizmu, prawda?
>  
> > Wyobraź sobie sytuację kiedy ktoś kopie innego . Reagujesz jak pies -  
>  
> > atakujesz agresora - a może bijący dziś był kiedyś gnojony przez  
> bitego  
> > ?
> > Nie wiesz tego ... jednak jesteś w stanie zaakceptować bezlitosną  
> zemstę  
> > .
>  
> To prawda. Dzieje się to z tego powodu, ze człowiek automatycznie dobiera  
> sobie odpowiedni model sytuacyjny nie znając kontekstu, jest to niestety  
> rzecz trudna do uniknięcia. Po prostu w sytuacji o której piszesz  
> posługujemy się prostym schematem...Ciężko to połączyć z problemem  
> litości...
>  
> > Każdy tyran drży przed zemstą tłumu , dlatego najchętniej  
> > wprowadza
> > pojęcie litości , przebaczenia etc . - nie kojarzy ci się to z niczym  
> ?
>  
> Kojarzy. Ale zastanawiam się, czy tylko dla jezusa( o którym piszesz  
> kawałek wcześniej) to robimy.. A co do samooceny i to, czy jesteśmy  
> dobrzy-to potwierdzone. Ale pisząc "dobry" miałem na mysli  
> "adekwatny"-czyli nieściśle się wcześniej wyraziłem. Każdy człowiek  
> próbuje utrzymać swoją dobrą wysoką samoocenę. Każdy myśli "jestem mądry,  
> piękny, inteligentny" itd., albo przynajmniej 'jestem niegłupi,  
> niebrzydki, całkiem inteligentny". Sprowadza się to do stwierdzenie "nie  
> jestem draniem". Dlatego nie musisz być dobry, ale nie jestem pewien, czy  
> każdy jest wolny od litości. Mam czasem dylemat, czy od tego można się do  
> końca uwolnić. A to o czym wcześniej pisałeś- że po prostu 'miałeś  
> potrzebę" komuś pomóc, chyba te moje wątpliwości trochę potwierdza...  


Na pewno większość satanistów jednoczy poczucie własnej niezależnej wartości .
Wartość przed samym sobą to zupełnie coś innego niż wartość przed tłumem .
Tłum ma swoje zasady - które służą przetrwaniu tłumu , Ty zaś masz swoje zasady , które służą Twojemu przetrwaniu .  
Czym jest samoocena ? Ustaleniem zgodności swojego postępowania z przyjętymi zasadami. Jeżeli oceniasz się kategoriami tłumu zawsze będziesz niewartościowym nikim . Kiedy oceniasz się sam - możesz popaść w niezdrowy narcyzm , dlatego w samoocenie potrzebne jest odpowiedzenie sobie na pytanie czy jestem zadowolony ze swojego postępowania i czy ono mi coś dało .
Kiedy szczerze możesz powiedzieć, że Twoje życie jest udane możesz też stwierdzić, że Twoje zasady są słuszne .
Kiedyś jakiś koleś powiedział " jam jest ten który jest" - inny czerwonołby
powiedział to "jestem jaki jestem" - wyrwali się oni z kontekstu oceny zewnętzrnej i uznali, że niezależnie od innych jest im ze soba dobrze .
Pamiętać trzeba o tym iż odrzucenie zasad nie oznacza ich negacji czy  
stosowania przeciwstawnych "założeń" . Ignorancja i przypisanie ich zupełnie innym mechanizmom.
Piękna sprawą satanizmu jest odrzucanie niewoli . Jeżeli litość cię krępuje pozbądź się jej - metod jest wiele ale możesz terminować u weterynarza aby zobaczyć, że żywi to tylko kupa mięsa .
Co do potrzeby : spontaniczna chęć uratowania dziewczyny , która chciała się powiesić gdyż uważała, że zaszła w ciążę . Staliśmy w gronie znajomych gdy
ktoś dostrzegł, że nie ma tejże . Był środek nocy a ja pchany dziwną siłą
poszedłem do jakiegoś parczku i bez trudu ją znalazłem dyndającą na gałęzi .
Szczęśliwie nie uszkodziła sobie kręgosłupa gdyż stosowała całkowitą prowizorkę. Nie wiem dlaczego to zrobiłem . Powiedziałem jej aby zaczekała do rana - potem okazało się że w ciąży nie jest tylko miała jakieś zapalenie .
Innym razem zmieniłem się w spidermana i sciągnąłem chłopaczka , który
wisiał jakieś 5m nad stertą szkieł i resztków budowlanych zawieszony tylko dzieki palcom . Po wykonaniu "roboty" , poszedłem sobie w ogóle o zdarzeniu nie myśląc .

To chyba najbardziej wyraźne przykłady - tego co rozumiem jako przypadkową potrzebę .  











spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-19
06:21:44

Co z litością?


> Na pewno większość satanistów jednoczy poczucie własnej niezależnej  
> wartości .

Tak naprawdę nie do końca istnieje coś takiego jak poczucie własnej, niezależnej wartości, uwierz psychologom:) To znaczy nigdy człowiek nie jest niezależny...Za to potwierdzone jest, że niektórzy (aby utrzymać swoją samoocenę) lubią o osbie myśleć jako o kimś niezależnym. Zresztą, tak na zdrowy rozum-kto z nas pomyśli że jest zależny od iinych ludzi? To, że tego jednak nie chcemy nie znaczy, ze choć po części tak nie jest.

> Czym jest samoocena ? Ustaleniem zgodności swojego postępowania z  
> przyjętymi zasadami.  

Nie, samoocena jest ciągłym procesem. Uwierz mi, że człowiek w każdym momencie patrzy tylko, jak utrzymać ją na odpowiednim poziomie... na gruncie swojej samooceny zawsze chcesz być dobry dla siebie, a nie wobec oceny innych ludzi. Konformizm grupowy wobec innych w tej sytuacji (z powodow podanych wyżej w ogóle nie wchodzi w grę.  


spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
VIZARD
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-20
00:22:37

Co z litością?
Tak naprawdę nie do końca istnieje coś takiego jak poczucie własnej,  
> niezależnej wartości, uwierz psychologom:) To znaczy nigdy człowiek nie  
> jest niezależny...Za to potwierdzone jest, że niektórzy (aby utrzymać  
> swoją samoocenę) lubią o osbie myśleć jako o kimś niezależnym. Zresztą,  
> tak na zdrowy rozum-kto z nas pomyśli że jest zależny od iinych ludzi? To,  
> że tego jednak nie chcemy nie znaczy, ze choć po części tak nie jest.

Nie kawałkuję rzeczywistości na fragmenty wybierając te najbardziej skomplikowane , które najczęściej po dogłębnej analizie prowadzą do sprzeczności .  
Mówiąc najprościej : mogę cos w sobie zmienić ale tylko kiedy sam to uznam
za potrzebne . Jeżeli ktoś usilnie zwraca mi uwagę na błędy może to robić
w nieskończoność , gdy jednak przekaże swoją uwagę w sposób , który pozwoli mi
na zrozumienie iż robienie  błędów ogranicza moją wiarygodność jako istoty rozumnej , że ludzie uczuleni na błędy będą widzieć bardziej je niż to co chcę przekazać - zacznę kontrolować swoje słowo pisane .
Niezależność jest jak sama nazwa wskazuje "niepodległością myślenia wobec
wszelkich form zewnętrznego nacisku - nie wszelkich wpływów ".
Niezależność to coś co sprawia, że ktoś inny pyta Cię najpierw co sądzisz o tym aby coś zmienić ?
Bycie niezależnym jest tym co niektórzy nazywają rzucaniem grochem o ścianę - nie są skłonni jednak do zastanowienia się czy ich metody
przekazywania swoich sugestii mają służyć im czy mnie .
"ZGODA" -  podstawowe słowo . Jeżeli robisz coś pod czyimś wpływem i  
nie godzisz się z tym jesteś "niewolnikiem" - kiedy zgadzasz się nawet na  jakiś ucisk w imię lepszego swojego funkcjonowania   - wyrażając zgodę nie tracisz nizależności .  
O człowieku niezależnym nie mówi się za jego plecami : - on na to pójdzie !
Z człowiekiem niezależnym trzeba pertraktować .  
Starałeś się przemycić :) pewną myśl iż ludzie często dowartościowywują się twierdząc, że są niezależni .... - w życiu zyskałem sobie wiele przydomków
pochodzących od imion przywódców zbuntowanych niewolników . Wszędzie gdzie się pojawiałem ludzkie myśli , kierowały się w ta stronę . Szefowie "nigdy" nie podnosili na mnie głosu , zauważyli, że ze mną trzeba przede wszystkim rozmawiać - a sugerując zmiany przedstawić jakąś formę zadość uczynienia
/może być to choćby powiedzenie co tracę z ewentualnych zysków /.
Był kiedyś całkiem sympatyczny szef , który na początek zaczął na mnie gardłować . Ja przyglądałem mu się ze "zrozumieniem"  
czekając aż skończy . Kiedy skończył nadal robiłem swoje . Zaczął potem używać zdrobniałej formy mojego imienia , gdy czegoś chciał .
Wartość to właśnie to co pozwala  znać swoją cenę - wiedziałem, że nie  łatwo znajdzie kogoś na moje miejsce - bo zwykle moja praca wiąże się
z dużą ilością różnych "bonusów" / załatwianie czegoś dzięki kontaktom itd /.
Aby ukazać, że jest się niezastąpionym trzeba oczywiście coś zrobić ale wtedy
też robisz to dlatego że chcesz a nie dlatego, że musisz .  
Miałem kiedyś zlecenie / na godziny / .
-Co trzeba zrobić i za ile ? - zapytałem .
-To i to za tyle
Odwaliłem robotę przez jakieś 5 godzin co "fachowcom na godziny " zajęłoby tydzień i wziąłem pół miesięcznej wypłaty . Moja decyzja , moja gotówka i jakieś 4 dni wolnego .
To nieco odbiegający od tematu wątek ale zobacz o co walczyłem przykładając się do pracy ? O wolność ! O cztery dni wolności .
Niezależność od innych jest więc związana z koniecznością pertraktowania warunków współpracy . Potrafię przeżyć w lesie i w mieście - jak myślisz czym można mnie zastraszyć ? Zniewoleniem ? Kto będzie ryzykował bunt więźniów ?
Wreszcie niezależność to robienie wszystkiego po swojemu , w moim przypadku jest często szybciej i lepiej - stąd poczucie własnej wartości
-a jest tak dzięki pewnym uproszczeniom , które wprowadziłem do swojego życia .
Moi szefowie po kilku tygodniach dawali mi wolną rękę co do metod - zamykali się  i pozwalali mi działać widząc że pod batem mogę być kiepskim pracownikiem a nawet zagrażać ich bezpieczeństwu - działając NIEZALEŻNIE - daję im i sobie zarobić więcej.
Tematy: wolności , suwerenności , niepodległości , niezależności etc
to sfera tak szeroka, że nie starczyłoby życia na spisanie tego co jest wolne a co nie . Niezależność społeczna to pełna samowystarczalość .
Nie potrzebuję aż takiej niezależności . Nie chcę być sobie szoferem w swojej limuzynie .  
Nie pamiętam abym napisał, że jestem wg wszelkich wskaźników niezależny - czuję się niezależny sam przed sobą . Ja jestem swoim centrum decyzyjnym nie zewnętrze  .
Nie wybudowałem wokół siebie twierdzy - lubię się przemieszczać .  
Jestem nomadem , który niesie ze sobą tyle aby nie czuć zbytniego obciążenia , tyle co  wystarcza  zaistnieć w każdym miejscu w którym się pojawię .
Tam gdzie ktoś oferuje zniewolenie za np. zbawienie - mnie to nie interesuje , idę dalej . To ja wybieram , nie społeczeństwo .
Kiedy społeczeństwo czegoś odemnie chce musi mi wyjaśnić dlaczego i zrobić to
w sposób rzeczowy oferując coś w zamian . Zmieniałem swój wygląd tylko wtedy
kiedy sam zauważałem że mi w czyms przeszkadza . Gdybym spisał wszystkich , którzy mówili mi "zmień się" powstałby tom wielkości encyklopedii .
Obrona własnej niezależności polega czesto u mnie na prostym działaniu :
Ktoś mówi - zmień się !
Ja przyglądam się mu i pytam : jesteś świetny ?, wszysko w tobie jest doskonałe ? Mi się przecież nie podobasz . Czy mam zmienić się dlatego że ci się nie podobam ? Ty wcale nie jestes idealny i powinieneś zająć się najpierw sobą - potem innymi .
Gdy sugestię wyraża większa ilość osób , bawię się z nimi ukazując często
jeszcze skrajniejszą postawę jako rzekomy wynik ich sugestii .
Kiedy mówią - już dobrze , nie zmieniaj się !!! - ja wtedy mogę zastanowić się czy nie mieli choćby po części racji .

Rozpisałem się trochę ale myślę, że powiedziałem  o tym co znaczą dla mnie słowa nad  których znaczeniem zastanawiasz się Ty .  
Upraszczajmy pewne kwestie . To człowiek wymyślił słowo "nieskończony"
choć sam nie wiedział czy coś takiego istnieje a swoje poglądy oparł na tym iż coś jest dalej niż może to sobie wyobrazić .  
  
p.V
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-20
14:52:47

Co z litością?
Tekst był rzeczywiście długi, dlatego postanowiłem nie komentować z osobna każdego zdania, a jedynie przekazać moją ogólną refleksję. Piszesz o swojej niezależności w życiu zawodowym, traktując ją w jako bardzo dosłowny, "namacalny" sposób. To nie jest do końca to, o co mi chodziło, ponieważ patrzę na to z perspektywy moich studiów-socjologii. Niestety człowiek sam dokładnie nie widzi siebie obiektywnie, po drugie nie sposób jest zobaczyć skali zależności od innych. Podam przykład: mówisz, że trzeba z tobą rozmawiać, zęby do czegoś dojść-i dobrze. Chodzi jednak o to, że człowiek żyje w społeczeństwie i z tego powodu MUSI być połączony siecią zależności z innymi. Ale miał być przykład: kiedy zaczynasz pracę w jakiejś firmie, to zawsze musisz się podporządkować zasadom w niej panującym. Żeby normalnie funkcjonować, musisz dostosować się do pewnych norm i reguł społecznych, jednak dla normalnego człowieka jest to niezauważalne. Zauważ, jak wielka jest liczba ludzi ktorych nigdy nie widziałeś, a od których jesteś zależnym. Chodziło mi także o to, ze każdy z nas ma jakieś autorytety, czy też jednostki, które(nawet nieświadomie) naśladuje. A jeśli w swoim życiu masz ludzi, na których Ci zależy(rodzina, dziewczyna, żona, ktokoliwek) to zawsze jakoś zmienisz swoje zachowanie i będziesz się liczył ze zdaniem tych osób. W społeczeństwie nie da się żyć całkiem pod prąd, nie można też od społeczeństwa odgrodzić się grubą szybą. Jednak, co muszę powtórzyć, każdy z nas uważa, że jest w pełni suwerenny w swoich decyzjach i nie jest to nic dziwnego. Wśiwetle tego, co już napisałem, nie jest to do końca prawda. Jednak chodzi tu o zależność bardziej "subtelną"(szukam takich określeń bo chcę, zebyś mnie dobrze zrozumiał, rzecz jest dosyć słabo uchwytna).

pozdrawiam
deymos
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
VIZARD
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-21
03:18:23

Co z litością?
bardziej "subtelną"(szukam takich określeń bo chcę, zebyś mnie dobrze  
zrozumiał, rzecz jest dosyć słabo uchwytna).

Wydawało mi się, że analiza oparta na przykładach będzie lepsza niż filozofowanie . Rozumiem o co ci chodzi - ale jest z tym trochę tak :
Ktoś z forum definiuje / choć bardzo ogólnie / pojęcie satanizmu .  
Gdy pytam: Charlie Manson - był czy nie był ? - odpowiedzi są niejasne - a więc i definicja kuleje .
W mojej "długiej" wypowiedzi wspomniałem, że bycie niezależnym nie oznacza niezależności od wszelkich wpływów zewnętrznych a nawet własnej fizjologii . Sedno leży w zgodzie jednostki .  
Jeżeli akceptujesz wysiłek to nie jest on dla ciebie psychicznym ciężarem.
Rzecz jest słabo uchwytna gdyż nieco odeszliśmy od pierwotnego tematu .
Użyłem słów : niezależe poczucie własnej wartości - a więc chodziło mi o to  
że nikt nie ma wpływu na moje subiektywne , osobiste poczucie swojej wartości.
Mogę jedynie zmieniać jakieś cechy osobowości gdy uznam, że mi szkodzą , ale nigdy ku uciesze "gawiedzi".
Dyskusja o niezależności wyłoniła się dość spontanicznie gdyż zacząłem szukać
związków między poczuciem własnej wartości a zewnętrznym tego okazywaniem .
Jedyne co mi się nasunęło to to, że niezależność wewnętrzna nakazuje  
pewne postawy wobec życia . Człowiek o niskiej samoocenie staje się padluchem w rękach pracodawcy - ja natomiast wiem, że jestem bardzo ważnym trybikiem w
jego maszynie i mam prawo domagać się swoich praw .  
Dziś szczęśliwie jestem sam sobie szefem - do tego zmierza droga niezależności. Firma stoi na mnie ale nikt w niej nie jest określany wg : pracodawca/pracownik .
Każdy ma robić swoje . Szanuję niezależność innych .  
Socjologia to świetna nauka - ale jest trochę jak matematyka - niby wszystko
jest określone ale to wszystko tylko teoria . Wdrażając w życie jakąkolwiek
zasadę poznaną na wykładach natychmiast otrzymasz odpowiedź o jej słuszności,
i pozbawisz się natłoku myśli.
Jestem za tą rozmową .

pozdr Vizard

PS "W matematyce 1 + 1 = 2" - czy istnieją we wszechświecie dwie identyczne cząstki ? Jeżeli pomyślisz o atomie pomyśl o jego izotopach , każdy izotop dla matematyki jest w zasadzie równy / 1 / a w rzeczywistości to dwie różne części.


  







> pozdrawiam
> deymos
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-21
15:12:17

Co z litością?
> W mojej "długiej" wypowiedzi wspomniałem, że bycie niezależnym nie oznacza  
> niezależności od wszelkich wpływów zewnętrznych a nawet własnej fizjologii  
> . Sedno leży w zgodzie jednostki .  
> Jeżeli akceptujesz wysiłek to nie jest on dla ciebie psychicznym  
> ciężarem.

Rzeczywiście, teraz już wszystko jest jasne i także się z tym zgadzam, musiałem Cię źle zrozumieć...Jak dla mnie wysiłek prowadzący do celu jest rzeczą ze wszech miar pozytywną, a jestem taki dziwny że nawet wolę to niż osiągać coś z łatwością...Chodzi o przekraczanie siebie. Subiektywne poczucie własnej wartości oczywiście każdy ma swoje,dlatego właśnie jest subiektywne:)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
VIZARD
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-22
00:02:55

Co z litością?
Subiektywne  
> poczucie własnej wartości oczywiście każdy ma swoje,dlatego właśnie jest  
> subiektywne:)

Jak mawiają kulturyści :
Bez bólu nie ma przyrostu :)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Pokrakk
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-17
14:41:49

Co z litością?

> Friedrich Nietzsche, Antychryst

Jak ja nie lubie sie z tym dupkiem zgadzac...


Jaki  
> jest wasz stosunek do niej?  

Litosc jest w pewnym stopniu oznaka dystansu do samego siebie. Dotyczy to glownie osob zajmujacych w jakis sposob eksponowane stanowiska i majacych wladze. Komus takiemu okazanie litosci jest powiedzeniem: "Moglem cie zniszczyc, nie uczynilem tego. Dalem ci szanse. Wyciagnij z tego wnioski." Litosc dla godnych litosci - tak. Trzeba odroznic jedynie, czy czlowiek jest tego wart. Tyle.



Czy uważacie, że jest to konieczny warunek  
> człowieczeństwa?

Niekoniecznie.



Kłóci się to wszak z egoizmem i indywidualizmem  
> satanistów...

Ktorzy oczywiscie zawsze dzialaja niezwykle schematycznie i przewidywalnie, co?



> Czy zdarza się wam okazywać litość, czy przechodzicie obok  
> problemów innych ludzi obojętnie?  

Jak pisalem - gdy posiadam wladze lub bezdyskusyjna miazdzaca przewage - tak, gdy widze ze w owym czlowieku jest cos wartosciowego i gdy wiem, ze jest w stanie spozytkowac ten moj dar.

Jednak w pozostalych sytuacjach - na ogol nie robie nic.

Czasem ow brak litosci bywa dla ludzi nauka lpsza niz jej okazanie.

Pozwalam by swiat w ktorym zyjemy byl sedzia i ostatecznym testem dla ludzi.


> Czyli-jak to właściwie jest z tą litością?  

Podam zyciowy przyklad:

Czlowiek mial problem. Czlowiek pil by go latwiej zniesc. Czlowiek nastawil budzik by rano wstac do pracy. Budzik nie obudzil czlowieka. Obudzil mnie. Wylaczylem budzik. Nie obudzilem czlowieka. Czlowiek spal nadal. Nie poszedl do pracy.  

I jeszcze jeden:

Jechalem autobusem. Obok mnie bylo wolne miejsce, na ktorym polozylem kurtke. Autobus w pewnym momencie byl pelen. Wsiadli ludzie. Nikt nie pytal czy miejsce jest wolne. Stali. Wsiadla kobieta w ciazy. Tez nie zapytala. Stala. W koncu wsiadla mloda dziewczyna. Zapytala. "Tak, wolne - prosze".
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-17
20:41:36

Co z litością?
>  Kłóci się to wszak z egoizmem i indywidualizmem  
> > satanistów...
>  
> Ktorzy oczywiscie zawsze dzialaja niezwykle schematycznie i  
> przewidywalnie, co?

Indywidualizm nie może być przewidywalny, każdy z nas (choć działamy często jak po sznurku według pewnych prawideł) jest inny


> Jechalem autobusem. Obok mnie bylo wolne miejsce, na ktorym polozylem  
> kurtke. Autobus w pewnym momencie byl pelen. Wsiadli ludzie. Nikt nie  
> pytal czy miejsce jest wolne. Stali. Wsiadla kobieta w ciazy. Tez nie  
> zapytala. Stala. W koncu wsiadla mloda dziewczyna. Zapytala. "Tak, wolne -  
> prosze".

Doskonale wiem co masz na myśl:) I choć uważam że niewiele ma to wspólnego z litością (to błaha sprawa), to ludzie z nieznanych mi przyczyn stoją, zamiast jak ludzie zapytać. No właśnie- z twoim pojęciem tego to by się zgadzało- nie zasługują na litość:)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
PiotrW
( et in arcadia ego )

Wysłano:
2007-04-17
15:00:40

Co z litością?
>  
> Litość, jak powiada niemiecki filozof, jedna z chrześcijańskich cnót..Jaki  
> jest wasz stosunek do niej? Czy uważacie, że jest to konieczny warunek  
> człowieczeństwa? Kłóci się to wszak z egoizmem i indywidualizmem  
> satanistów...Czy zdarza się wam okazywać litość, czy przechodzicie obok  
> problemów innych ludzi obojętnie? Wykazujecie "dostojną moralność"?  
> Czyli-jak to właściwie jest z tą litością?  

Problemy innych sa ich problemami... nie rozumiem nad czym sie tu rozwodzic
wiekszosc innych ludzi mam w dupie gleboko i moga nie miec rak nog i miec raka mnie to leje
tak samo lalo by mnie gdyby byli zdrowi piekni mlodzi i mieli miliony
ludzie to bydlo ktoremu nie warto poswiecac uwagi poza pewnymi wyjatkami
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Sabatiel
( Codex Saerus )

zdjecie

Wysłano:
2007-04-25
01:22:30

Co z litością?

> ludzie to bydlo ktoremu nie warto poswiecac uwagi poza pewnymi wyjatkami


Się zgadzam. Z obydwoma częściami zdania.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-17
20:46:41

Co z litością?
  
> Problemy innych sa ich problemami... nie rozumiem nad czym sie tu  
> rozwodzic
> wiekszosc innych ludzi mam w dupie gleboko i moga nie miec rak nog i miec  
> raka mnie to leje
> tak samo lalo by mnie gdyby byli zdrowi piekni mlodzi i mieli miliony
> ludzie to bydlo ktoremu nie warto poswiecac uwagi poza pewnymi wyjatkami

Ale zapytam trochę prowokacyjnie: a co jeżeli ty będziesz miał problem? Czy wtedy bez problemu zaakceptujesz to, że inni się od ciebie odwrócą? Jeżeli tak to nie widzę problemu, choć chyba ciężko jest tak teoretyzować. poza tym ludzie dysponują tak zwaną  empatią...Nie miewasz NIGDY?? Albo taka kwestia, że czlowiek ma genetycznie "wmontowaną" niechęć do krzywdzenia  niemowląt..To może to jednak cecha czlowieczeństwa?? Dlatego myślę że temat jest ciekawy, choć dla ludzi o takim jak my światopoglądzie trochę niewygodny..Dlatego go zalożyłem:) A tobie nigdy nie zdarzyła się chwila słabości i nie pomogłeś nikomu? Chylę czoła;) A pisząc o wyjątkach tworzysz pewną niekonsekwencję w rozumowaniu..to jak to? Bydło ma wyjątki? Nieco szlachetniejsze i czystsze bydło?? Dlatego to ciężka sprawa z litościa, by być kosekwentnym..Jakie to wyjątki??
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
PiotrW
( et in arcadia ego )

Wysłano:
2007-04-17
21:24:42

Co z litością?
> Ale zapytam trochę prowokacyjnie: a co jeżeli ty będziesz miał problem?  
> Czy wtedy bez problemu zaakceptujesz to, że inni się od ciebie odwrócą?  
> Jeżeli tak to nie widzę problemu, choć chyba ciężko jest tak teoretyzować.  
> poza tym ludzie dysponują tak zwaną  empatią...Nie miewasz NIGDY?? Albo  
> taka kwestia, że czlowiek ma genetycznie "wmontowaną" niechęć do  
> krzywdzenia  niemowląt..To może to jednak cecha czlowieczeństwa?? Dlatego  
> myślę że temat jest ciekawy, choć dla ludzi o takim jak my światopoglądzie  
> trochę niewygodny..Dlatego go zalożyłem:) A tobie nigdy nie zdarzyła się  
> chwila słabości i nie pomogłeś nikomu? Chylę czoła;) A pisząc o wyjątkach  
> tworzysz pewną niekonsekwencję w rozumowaniu..to jak to? Bydło ma wyjątki?  
> Nieco szlachetniejsze i czystsze bydło?? Dlatego to ciężka sprawa z  
> litościa, by być kosekwentnym..Jakie to wyjątki??

Moje problemy rozwiazuje sam lub w gronie najblizszych mi ludzi... tak dziele mase ludzka ja i moi bliscy i reszta bydla... od i cala filozofia. krzywdzenie niemowlat? toz to w prawie zakazane:>
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-17
21:43:05

Co z litością?
> Moje problemy rozwiazuje sam lub w gronie najblizszych mi ludzi... tak  
> dziele mase ludzka ja i moi bliscy i reszta bydla... od i cala filozofia.  
> krzywdzenie niemowlat? toz to w prawie zakazane:>

U nas tak, lae jak jest wojna to i tak ludzie niemowlat nie ruszaja..dziwne:) No wlasnie, co do tego podziału to wydaje mi się zajebiście prosty..ja nie traktuję na przykład tej masy jako coś złego, zbędnego. Wręcz przeciwnie, są oni potrzebni bo tylko na ich tle możesz wykazać się swoją wyższością. Jeżeli nigdy nie zdarzyło Ci się po prostu pomóc komuś, kto nie jest twoim znajomym, to zazdroszczę konsekwencji:)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
PiotrW
( et in arcadia ego )

Wysłano:
2007-04-17
22:28:27

Co z litością?
> U nas tak, lae jak jest wojna to i tak ludzie niemowlat nie  
> ruszaja..dziwne:) No wlasnie, co do tego podziału to wydaje mi się  
> zajebiście prosty..ja nie traktuję na przykład tej masy jako coś złego,  
> zbędnego. Wręcz przeciwnie, są oni potrzebni bo tylko na ich tle możesz  
> wykazać się swoją wyższością. Jeżeli nigdy nie zdarzyło Ci się po prostu  
> pomóc komuś, kto nie jest twoim znajomym, to zazdroszczę konsekwencji:)

Gowno ruszaja i to jak :> druga wojna przykladem byla  
i kazda inna  
ludzie pekaja w roznych sytuacjach i nie pomagam nieznajomym bo to chuje
od :>
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Lappimistras
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-17
22:03:36

Co z litością?
> Litość, jak powiada niemiecki filozof, jedna z chrześcijańskich cnót..Jaki  
> jest wasz stosunek do niej? Czy uważacie, że jest to konieczny warunek  
> człowieczeństwa? Kłóci się to wszak z egoizmem i indywidualizmem  
> satanistów...Czy zdarza się wam okazywać litość, czy przechodzicie obok  
> problemów innych ludzi obojętnie? Wykazujecie "dostojną moralność"?  
> Czyli-jak to właściwie jest z tą litością?  

==============================
==============================

Bi-ismi Lappimistri' ar-Rahmani ar-Rahim (w imię Lappimistrasa miłosiernego, litościwego)... no jasne, że okazuję litość. Jestem pewien, że nawet najbardziej zatwardziały, do cna przesiąknięty złem tru satan nie pozostałby obojętny wobec dramatu innej istoty. :)

Wg mnie to czy okazuję litość zależy od sytuacji i tzw. kontekstu.  
Zreszta taki stosunek "litości" najłatwiej określić, definiując sprawę przez podział:

a) JA jako strona tego stosunku
b) JA jako osoba trzecia
c) inne (asekuracyjnie, by któs mi nie zarzucił niezupełności podziału :) )

Przykłady:  

a1) raczej nie okazuje litości przeciwnikowi (pokonanemu we względnie równej walce) - czy on okazał by mi litość?
a2) raczej nie okazuje litości drugiej osobie w relacji władczej -> urzędnik odsyła petenta z niepełną dokumentacją, nieważne że przejechał 500 km by sprawę załatwić (wyjątek, gdy prawo dopuszcza możliwość konwalidacji/uzdrowienia takiej czynnosci pozniej -> idę człowiekowi "na rękę", z mojej dobrej woli)
b1) nie znoszę żebraków i natrętnych żuli, najczęściej publicznie ich krytykuję, wyzywam od nierobów etc. (wyjątek: "sympatycznie" wyglądającym żulom proponuje by coś zaśpiewali za ten parszywy grosz który im potem rzucę - wrażenia artystyczne przednie :D )
b2) dzikie zwierze w sidłach - prawie nigdy nie przechodze obojętnie (no, z psowatymi różnie to bywa - nie jestem góralskim bossem z reklamy pewnego piwa) - tu najpełniejsza litość: uwalniam albo dobijam (inna sprawa, jak złapię na gorącym uczynku gościa zastawiającego sidła, zero litości -> ręce połamane w łokciach - sam niejednokrotnie z drucianą pętlą na szyi "odszedłbym do Pana" ;/ )

Ogólnie litość to jak widać sprawa subiektywna, ale nie można powiedzieć, że poganina, satanisty czy wreszcie nadczłowieka nie dotyczy pojęcie litości.

Są jednak sytuacje gdzie litość jest niedopuszczalna, bo szkodliwa dla samego zainteresowanego np. darowanie komuś winy za popełniony błąd. Nic tak dobrze nie zapobiega powtarzaniu błędów jak kara, choćby najłagodniejsza (piszę to jako względnie doświadczony korepetytor :> ).  

Pozdrawiam,  

Lappimistras
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-18
17:18:36

Co z litością?
> Bi-ismi Lappimistri' ar-Rahmani ar-Rahim (w imię Lappimistrasa  
> miłosiernego, litościwego)... no jasne, że okazuję litość. Jestem pewien,  
> że nawet najbardziej zatwardziały, do cna przesiąknięty złem tru satan nie  
> pozostałby obojętny wobec dramatu innej istoty. :)

Właśnie o takie ujęcie mi chodzi...ale zakładając ten temat byłem ciekaw, kto jakie ma do tego podejście. Mi też się wydaje, że nikt nie przestaje być "true satanem" kiedy okaże komuś litość, jednak okazało się że dobrze myślałem i znaleźli się ludzie któży odczytują coś takiego za zeszmacenie się:) Ale jestem tego samego zdania co Ty...

  
> Wg mnie to czy okazuję litość zależy od sytuacji i tzw. kontekstu.  
> Zreszta taki stosunek "litości" najłatwiej określić, definiując sprawę  
> przez podział:
>  
> a) JA jako strona tego stosunku
> b) JA jako osoba trzecia
> c) inne (asekuracyjnie, by któs mi nie zarzucił niezupełności podziału :)  

Przykłady są niezłe, podział tak samo, ale nie mogę powstrzymać się od uwagi, iż widać, że jesteś z prawa;) Tylko wy możecie tworzyć takie schematy na każdą okazję:)
  
> Ogólnie litość to jak widać sprawa subiektywna, ale nie można powiedzieć,  
> że poganina, satanisty czy wreszcie nadczłowieka nie dotyczy pojęcie  
> litości.

Moim zdaniem chcąc czy nie chcąc być indywidualistami, zawsze jesteśmy zakorzenieni w społeczeństwie. pOza nim człowiek nie może żyć i z tego powodu obowiązują go pewne ograniczenia, jednym z nich jest chyba choćby incydentalna, ale jednak, litość...  
  
> Są jednak sytuacje gdzie litość jest niedopuszczalna, bo szkodliwa dla  
> samego zainteresowanego np. darowanie komuś winy za popełniony błąd. Nic  
> tak dobrze nie zapobiega powtarzaniu błędów jak kara, choćby  
> najłagodniejsza (piszę to jako względnie doświadczony korepetytor :> ).  

Akurat stwierdzone jest, że kara nie wywołuje poprawy, a prowadzi tylko do tego, że przewininenie jest potem trudniej wykryć. Funkcja represyjna prawa nie do końca jest więc skuteczna:) Lepiej działa alternatywa działania, połączona z nagrodą (choćby niewielką). Piszę to także jako korepetytor i jeszcze socjolog:) U nas taki system małych nagród dobrze się sprawdza...
  
Pozdrawiam
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
ragnar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-19
19:57:26

Co z litością?
tu jest link do artykulu w polityce. fakt, ze o altruizmie, ale ten watek tez byl juz na s.pl a poza tym,altruizm, litosc- jeden pies:)

http://www.polityka.pl/polityka/index.jsp?place=Lead33&news_cat_id=936&news_id=215918&layout=18&forum_id=9839&fpage=Threads&page=text

pozdrowienia
ragnar
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-19
20:00:53

Co z litością?
Wielkie dzięki za ten link, przydalo mi się trochę naukowej podbudowy:)swoją drogą to ciekawe, ze prawie wszystkie uczuica są od nas praktycznie niezależne, a czlowiek tak podobny jest innym zwierzętom(choć chciałby, by było inaczej) i zapomina o tym...

Pozdrawiam
deymos
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Katera
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-04-25
21:23:09

Co z litością?
> Czy zdarza się wam okazywać litość, czy przechodzicie obok  
> problemów innych ludzi obojętnie?  

zdaje sie, ze nalezaloby rozgraniczyc miedzy litoscia a wspolczuciem.  

rzadko sie lituje nad kims - zazwyczaj wychodze z zalozenia, ze kazdy niechaj sobie dba o swoj kuperek, ale czasem zycie weryfikuje ten poglad. czasem niestety rowniez moj zawod go weryfikuje - w koncu chcialabym miec wakacje, a nie spedzac polowy sierpnia w szkole przygotowujac i przeprowadzajac egzaminy klasyfikacyjne i poprawkowe :] ale zazwyczaj udowadniam, ze nie ma co zebrac i nie ma co liczyc na dobry gest 'pani' :]

> Czyli-jak to właściwie jest z tą litością?  

jak ze wszystkim w zyciu ludzkim - co kto i jak woli :) sprawa indywidualna. do tego sprawa niekoniecznie constans - w koncu kazda sytuacja moze wywolac inna reakcje i zakladanie z gory, ze tak na 100% sie nie postapi mozna o kant d... roztluc.  

relatywizm - tak, o to slowo mi chodzilo :)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-01
17:24:11

Co z litością?
> Litość krzyżuje na ogół prawo rozwoju, które  
> jest prawem selekcji. Utrzymuje ona przy życiu, co do śmierci  
> dojrzało.(...)  

Jeśli dwie osoby się spotkają- jedna zawsze może zabić drugą. Ale czy to musi być reguła? Kiedyś szedłem wieczorem z moim owczarkiem, skończyło mi się paliwo w zapalniczce. Spytałem człowieka który stał w grupie kumpli czy może dać ognia. A on zapytał "z prawej czy z lewej"? A ja mu na to czy mój pies ma go ugryźć w nogę czy od razu złapać za gardło? Na komendę. Poczęstował ogniem, życzyliśmy sobie wesołych świąt Wielkanocnych i rozeszli w pokoju (tradycyjnie- nie jestem chrześcijaninem- choć wierzę). Każdy uznał możliwości drugiego w wyrządzaniu szkód i niepotrzebnej tragedii. Szkoda że- choć być może tylko żarty to były- to na żarty nie wyglądały. Czy dwie osoby które się spotkają mają się zaraz zabijać? Nikt nikomu nie okazał litości, czysta kalkulacja. A tak btw (by the way) tylko Bóg- jeśli istnieje- nie ma litości. Poczytaj Stary Testament. Żadna przyzwoita istota nie morduje bez potrzeby. Dlatego starożytni oddawali cześc pokonanym, dlatego indianie dziękują zwierzętom że dały się upolować. Ale jeśli potrzeba jest...Niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne we mnie. Goethe. Tak "by the way".
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-11
21:59:46

Co z litością?
> Niebo gwiaździste nade mną a prawo  
> moralne we mnie. Goethe. Tak "by the way".

Wykształciuchem powiadasz jesteś - czym się chwalisz kilka postów niżej? A Megafuckingkurwarotfllllll.....

Goethe? A nie Kant młotku? Nie zapytam nawet czy wiesz co znaczy ten - bardzo nadużywany cytat - porażka LOL

Przy okazji pełny cytat bez wyrywania - a przynajmniej z mniejszym wyrywaniem z kontekstu brzmi:

"Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią, niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie. Są to dla mnie dowody, że jest Bóg nade mną i Bóg we mnie."

satanisto... od siedmiu boleści X-|
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-12
12:49:29

Co z litością?
  
> "Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią, niebo  
> gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie. Są to dla mnie dowody, że  
> jest Bóg nade mną i Bóg we mnie."
>  
> satanisto... od siedmiu boleści X-|

Co do pomyłki już się wytłumaczyłem w innym miejscu więc nie będę się powtarzał.

Kwestia cytatu- a kto jest Bogiem? Dla Kanta jest to Ojciec, Syn i Duch Święty, dla mnie Szatan, Antychryst i Fałszywy prorok. Jest to więc pytanie- co jest dla kogo motywacją, inspiracją i wzorcem. Wszystko jest relatywne- wszystko jest względne, wszystko płynie. Nie ma stałości- dziś, jutro, przedwczoraj. I dlatego "niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne we mnie" Reszta cytatu to prywatna sprawa.

Pozdrawiam.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-13
00:52:19

Co z litością?
> Kwestia cytatu- a kto jest Bogiem? Dla Kanta jest to Ojciec, Syn i Duch  
> Święty, dla mnie Szatan, Antychryst i Fałszywy prorok. Jest to więc  
> pytanie- co jest dla kogo motywacją, inspiracją i wzorcem. Wszystko jest  
> relatywne- wszystko jest względne, wszystko płynie. Nie ma stałości- dziś,  
> jutro, przedwczoraj. I dlatego "niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne  
> we mnie" Reszta cytatu to prywatna sprawa.

Po pierwsze - jak kogoś cytujesz to po to by się podpierać tym co on miał na myśli, a nie po to by go po swojemu interpretować :-) Chyba, że robisz analizę krytyczną - a na to mi nie wygląda bo za cienki bolek jesteś :-P Przy okazji pokazałeś, że nie rozumiesz co Kant miał na myśli. To ja ci wyjaśnię łopatologiczni:

"Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią, niebo  
gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie. Są to dla mnie dowody, że  
jest Bóg nade mną i Bóg we mnie." - tak brzmi epitafium na grobie Kanta w Królewcu i nie bez przyczyny to własnie te słowa mu na nagrobku wyryto.  

Istota myśli Kanta zawierałą się w przeświadzceniu, ze człowiek - jako istota szczególnie wywyższona przez Boga ma miejsce szzcególne w dziele stworzenia. Człowiek podlega prawom kosmicznym, ale dzieki rozumowi stwarza również własny wewnętrzny świat, który przez oddziaływanie i interakcje międzyludzkie daje projekcję na świat "nieba gwieździstego". Kant szukał dowodu na istnienie Boga - czym zajmowała się cała filozofia przed nim i stwierdził, że na gruncie czystego rozumu nie da rady uporać się z problemem, więc przyjął za punkt wyjścia rozum praktyczny - zajmujący się postulatami, a nie ideami. Na tej zasadzie formułuje swój imperatyw kategoryczny "Postępuj wedle takich tylko zasad, co do których możesz jednocześnie chcieć, żeby stały się prawem powszechnym", a z niego wypływa bardzo wazne przekonanie. Moralność może mieć wyłacznie istota wolna, bez wolności kategoryzowanie moralne/niemoralne byłoby pozbawione sensu idąc dalej przyjmuje jeszcze dwa postulaty - istnienie Boga oraz nieśmiertelność duszy, gdyż tylko przyjmując je moralność zyskuje sensowność. Jest do czego dążyć. I tu można śmiało wstawić ten cytat.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-13
22:39:09

Co z litością?
> Po pierwsze - jak kogoś cytujesz to po to by się podpierać tym co on miał  
> na myśli, a nie po to by go po swojemu interpretować :-)  

> nie rozumiesz co Kant miał na myśli.  
>  
> "Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią, niebo  
> gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie. Są to dla mnie dowody, że  
> jest Bóg nade mną i Bóg we mnie."

To jest sprawa Kanta jak to rozumiał i nie mówię tu o filozofie tylko o człowieku. Niestety, nawet jeśli uważamy że posługujemy się logiką to tylko nam się tak wydaje. Bez względu na jakość procesów myślowych na wyjściu jest zawsze to co chcemy żeby było, podświadomie do tego dążymy a jak wychodzi coś innego to myślimy tak długo aż wyjdzie to czego chce nasze Ego. I potrafimy się pięknie oszukiwać.

I tu dochodzimy do sedna sprawy- bez względu na to jak sofistyczny system stworzymy na końcu dostaniemy to co chcemy dostać. Przy całej niepojętości wszechświata system filozoficzny geniusza jest tak samo g.... wart jak myślenie takiego wykształciucha jak ja.

Niebo, gwiazdy i prawo moralne nie są żadnym dowodem na istnienie Boga. Prawa moralne pochodzą albo od systemu wychowawczego albo z lęku człowieka który chce koniecznie być przyzwoity i nazwać, usystematyzować i ocenić zachowanie. To jest dobre a to złe. I pół biedy jeśli robi to tylko dla siebie.

> Kant szukał dowodu na istnienie Boga - czym zajmowała się cała filozofia  
> przed nim i stwierdził, że na gruncie czystego rozumu nie da rady uporać  
> się z problemem.

Może jeszcze wiesz ile czasu zmarnował na tę oczywistość? Wystarczy przypowiastka o kamieniu dostatecznie ciężkim żeby dojść że w takich poszukiwaniach całą naszą logikę można wyrzucić na śmietnik.

> "Postępuj wedle takich tylko zasad, co do których  
> możesz jednocześnie chcieć, żeby stały się prawem powszechnym"

Tak jest faktycznie. Ale mnie to kładzie na łopatki. Nie żebym uważał że to nieprawda ale gdzie tu Bóg? (przykazania, dogmaty etc)

> ...idąc dalej przyjmuje jeszcze dwa postulaty - istnienie Boga oraz  
> nieśmiertelność duszy, gdyż tylko przyjmując je moralność zyskuje  
> sensowność. Jest do czego dążyć.

Szerokiej drogi życzę. Niestety sacrum przegrywa z profanum.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-13
23:26:48

Co z litością?
> To jest sprawa Kanta jak to rozumiał i nie mówię tu o filozofie tylko o  
> człowieku.  

Który był pierwszym filozofem wykształciuchem wśród filozofów bo sam filozofię wykładał, więc chyba jednak o filozofie.

> Niestety, nawet jeśli uważamy że posługujemy się logiką to  
> tylko nam się tak wydaje. Bez względu na jakość procesów myślowych na  
> wyjściu jest zawsze to co chcemy żeby było, podświadomie do tego dążymy a  
> jak wychodzi coś innego to myślimy tak długo aż wyjdzie to czego chce  
> nasze Ego. I potrafimy się pięknie oszukiwać.

Nie :-) Chyba, zę włąśnie wywaliłeś cała naukę do kosza - w co nie wątpię, patrząc na to jakie czasem brednie stulasz.  

> I tu dochodzimy do sedna sprawy- bez względu na to jak sofistyczny system  
> stworzymy na końcu dostaniemy to co chcemy dostać. Przy całej niepojętości  
> wszechświata system filozoficzny geniusza jest tak samo g.... wart jak  
> myślenie takiego wykształciucha jak ja.

A powiedz mi bratku - a fajnie jest się tak masturbować intelektualnie, przypisując się do jednej ligi z Kantem?

> Niebo, gwiazdy i prawo moralne nie są żadnym dowodem na istnienie Boga.  

Nawet po łopatoligicznemu nie kumasz... :-D LOL

> Prawa moralne pochodzą albo od systemu wychowawczego albo z lęku człowieka  
> który chce koniecznie być przyzwoity i nazwać, usystematyzować i ocenić  
> zachowanie. To jest dobre a to złe. I pół biedy jeśli robi to tylko dla  
> siebie.

Wybacz, ale w świetle twoich wąłsnych słów które rzekłeś kilka akapitów wyżej - twoje rozumowanie jest gówno warte :-)

> Może jeszcze wiesz ile czasu zmarnował na tę oczywistość?  

Przypuszczam, ze sporo - bo to nie tylko nie był oczywizm, ale to był przełom w filozofii. To bardzo łatwo stwierdzić - ale te ludzie głupie były, że siedziały kiedyś na drzewie, niby zejście z drzewa to nie wyczyn, a jednak kurna ktoś musiał być pierwszy i ktoś samą ideę musiał wymyśleć.

> Wystarczy  
> przypowiastka o kamieniu dostatecznie ciężkim żeby dojść że w takich  
> poszukiwaniach całą naszą logikę można wyrzucić na śmietnik.

Jest o tym na forum - bodaj na Transgresji. Poczytaj se jak łatwo i na różne sposoby można problem ominąć, obejść, przeskoczyć. Przy okazji - dylemat o jakim mówisz zakłąda istnienie boga :-P

> Tak jest faktycznie. Ale mnie to kładzie na łopatki. Nie żebym uważał że  
> to nieprawda ale gdzie tu Bóg? (przykazania, dogmaty etc)

oczytaj se Kanta :-) Albo nawet głupią wikipedię to się dowiesz jak mocno sam Kant ocierał się o ateizm, a raczej agnostycyzm.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Immanuel_Kant

> Szerokiej drogi życzę. Niestety sacrum przegrywa z profanum.

Aby coś mogło przegrać to musi jednak istniec :-P
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-14
00:22:22

Co z litością?
> Który był pierwszym filozofem wykształciuchem wśród filozofów bo sam  
> filozofię wykładał, więc chyba jednak o filozofie.

Toż tłumaczę jak krowie na miedzy- filozofia (czy każda inna metoda) to tylko narzędzie. Służy do udowodniania naszych przekonać, tego co w nas siedzi, z czego czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy albo do czego nie chcemy się przyznać. W tym sensie ZAWSZE bronimy naszych poglądów i przekonań- szczególnie fundamentalnych. I w tym sensie najpierw zawsze jesteśmy ludźmi.
  
> Nie :-) Chyba, zę włąśnie wywaliłeś cała naukę do kosza - w co nie wątpię,  
> patrząc na to jakie czasem brednie stulasz.  

Ja tylko mówię o rzekomym dowodzie na istnienie Boga. Jeśli to dla Ciebie "cała nauka" to ty tu jesteś satanistą od siedmiu boleści.
  
> A powiedz mi bratku - a fajnie jest się tak masturbować intelektualnie,  
> przypisując się do jednej ligi z Kantem?

Proszę czytać ze zrozumieniem. Powiedziałem że przy "całej niepojętości wszechświata"- czy jest sens rozpatrywać różnicę pomiędzy szklanką a łyżeczką wody w odniesieniu do Oceanu Spokojnego?

> W świetle twoich wąłsnych słów które rzekłeś kilka akapitów  
> wyżej - twoje rozumowanie jest gówno warte :-)

Wreszcie coś zakumałeś- bo Twoje też. I Kanta. Po prostu problem przerasta wszystkich. A podpieranie się autorytetami jak się samemu nie daje rady- to naśladownictwo, uleganie wpływom- magii nazwiska- bo to Kant. A iluż wartych pamiętania odeszło w niepamięć? Lansowanie wygodnych teorii nie jest wymysłem naszych czasów.

Ja szukam dziur w podstawach, założeniach, sądach przyjętych a priori. Bo na założeniu że 2+2=5 można zbudować fantastyczne teorie. Ale nic poza "masturbacją intelektualną" z tego nie wynika.

> Przypuszczam, ze sporo - bo to nie tylko nie był oczywizm, ale to był  
> przełom w filozofii.

No i dobrze. Przynajmniej filozofia przestała być służebnicą teologii.

> Przy okazji - dylemat o jakim mówisz zakłąda istnienie boga :-P

Ale udowadnia że nie można wykazać istnienia boga przy pomocy logiki. To jest właśnie obalenie założenia przez jego uprzednie przyjęcie.
  
> oczytaj se Kanta :-) Albo nawet głupią wikipedię to się dowiesz jak mocno  
> sam Kant ocierał się o ateizm, a raczej agnostycyzm.
  
Mnie też się zdarzyło ocierać a pomimo to czasem nic z tego nie wychodziło :). A tak poważnie- trochę mi to pachnie indukcją matematyczną. Przyjąć postulat istnienia boga i na tej podstawie udowodnić jego istnienie. A jak udowodnić postulat? Przecież nie jest oczywisty jak w indukcji.

> Aby coś mogło przegrać to musi jednak istniec :-P

To tylko pojęcia które człowiek stworzył. Pojęcia które istnieją tylko w naszej świadomości intelektualnej, nasze wyobrażenia- nic więcej.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-14
09:58:03

Co z litością?
> Toż tłumaczę jak krowie na miedzy- filozofia (czy każda inna metoda) to  
> tylko narzędzie. Służy do udowodniania naszych przekonać,  

To już trochę nie filozofia :-) Filozofia stara się dociekać jaki świat jest.

> tego co w nas  
> siedzi, z czego czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy albo do czego nie  
> chcemy się przyznać.  

To już bardziej psychologia - która swoją drogą, jak większośc nauk z filozofii wyrosła.

> W tym sensie ZAWSZE bronimy naszych poglądów i  
> przekonań- szczególnie fundamentalnych. I w tym sensie najpierw zawsze  
> jesteśmy ludźmi.

No jesteśmy. ja wiem, ze chujowo, ale ty też jesteś człowiekiem więc twoja krytyka filozofii w gruncie rzeczy z powodu tej samej ułomności na którą cierpi filozofia nie jest w stanie podważyć sensu filozofii.

> Ja tylko mówię o rzekomym dowodzie na istnienie Boga. Jeśli to dla Ciebie  
> "cała nauka" to ty tu jesteś satanistą od siedmiu boleści.

Co najwyżej chaotą od miski klusków :-P

> Proszę czytać ze zrozumieniem. Powiedziałem że przy "całej niepojętości  
> wszechświata"- czy jest sens rozpatrywać różnicę pomiędzy szklanką a  
> łyżeczką wody w odniesieniu do Oceanu Spokojnego?

Wiesz że nie brzmisz jk filozof? :-) Bardziej jak mistyk :-P

> Wreszcie coś zakumałeś- bo Twoje też. I Kanta. Po prostu problem przerasta  
> wszystkich. A podpieranie się autorytetami jak się samemu nie daje rady-  
> to naśladownictwo, uleganie wpływom- magii nazwiska- bo to Kant. A iluż  
> wartych pamiętania odeszło w niepamięć? Lansowanie wygodnych teorii nie  
> jest wymysłem naszych czasów.

1. Kant do historii odszedł, ale zapomniany nie jest - więc nawet na gruncie LaVeyańskiego przekonania o nieśmiertelności ludzkiej którą moze dąć ludzka pamięć i nic więcej - Kant jest lepszy od wszystkich tych zapomnianych, a zapomnianych bo byli bezwartościowi. Jak to możliwe, ze ich nie dostrzeżono, a ktoś zauwazył gościa mieszkającego w prowincjonalnym miasteczku z którego przez całe zycie właściwie nosa nie wyściubił? I to w czasach gdy nie było internetu ani łączności na obecnym poziomie :-)
2. eoria Kanta nie jest wygodna, powiem nawet e jest dość niewygodna a momentami jest karkołomna, czasem jest też ewidentnie błędna - sporo ludzi Kanta krytykowało za różne jego dzieła. Kanta nie bronię, ale nie znoszę jak ktoś przeinacza czyjeś myśli bo ich nie rozumie.

> Ja szukam dziur w podstawach, założeniach, sądach przyjętych a priori. Bo  
> na założeniu że 2+2=5 można zbudować fantastyczne teorie. Ale nic poza  
> "masturbacją intelektualną" z tego nie wynika.

Nic poza wszystkim :-) Na początku wieku XX filozofia wespół z logiką zrobiły mały przewrót w matematyce - i ten przewrót włąśnie, który w tym wypadku przyniósł realne skutki - ty nazywasz "masturbacją intelektualną" realizując swą potrzebę przynależności chyba - bo nic ponad to :-) Uciekasz przed faktami - a to już nie tyle poznawanie własnych ograniczeń co głupota w czystej postaci - Pierwszy grzech satanisty, jak twierdzą niektórzy :-P

> No i dobrze. Przynajmniej filozofia przestała być służebnicą teologii.

To już akurat się zrobiło deczko wcześniej, ale od problemu co było na początku i roli boga w tym wszystkim filozofia nie uciekła do końca nigdy. Nie da się zwyczajnie odcviąć od pojęcia, da się co najwyżej udowadniać, że jest ono absurdalne albo wrcz przeciwnie.

> Ale udowadnia że nie można wykazać istnienia boga przy pomocy logiki. To  
> jest właśnie obalenie założenia przez jego uprzednie przyjęcie.

Przeczytaj się jeszcze raz bo się zaraz zaturlam ze śmiechu. Zdanie 1 "nie można udowodnić" traktujesz jako dowód obalający :-D A to ci zajebisty dowód co najwyżej pokazuje, że chcemy użyć tępego narzędzia do otwierania naszej puszki z ideami :-)

> To tylko pojęcia które człowiek stworzył. Pojęcia które istnieją tylko w  
> naszej świadomości intelektualnej, nasze wyobrażenia- nic więcej.

A skąd się wzięło? Nie wiemy. I z całym szacunkiem dla nauki - ona też ni chuja nie ma pojęcia :-) Nie dasz rady zbadać jakie idee ma dziecko w kołysce.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-14
20:23:11

Co z litością?
> To już trochę nie filozofia :-) Filozofia stara się dociekać jaki świat  
> jest.

Filozofia niczego nie docieka, tak jak młotek sam nie wbija gwoździ. Człowiek docieka za pomocą filozofii. I wypacza czystą logikę swoimi emocjami. Wypacza nie w sensie negatywnym. Emocje są drugą stroną natury. Nie darmo w Delfach stały razem świątynie Apollina i Dionizosa. A z tego wynika że człowiek jest naturą złożoną której jedne aspekty wpływają na inne. Nie ma czegoś takiego jak uprawianie "czystej" filozofii- zbyt odnosi się do życia i śmierci aby udało się oderwać ją od emocji.

> To już bardziej psychologia - która swoją drogą, jak większośc nauk z  
> filozofii wyrosła.

Odpowiedź w zasadzie jak wyżej, oglądaj rzeczy z wielu stron. I od środka też. A od środka ludzie są najciekawsi. Nie tylko dla gastrologa.

> No jesteśmy. ja wiem, ze chujowo, ale ty też jesteś człowiekiem więc twoja  
> krytyka filozofii w gruncie rzeczy z powodu tej samej ułomności na którą  
> cierpi filozofia nie jest w stanie podważyć sensu filozofii.

Nie jest tak źle, homo sum...Chciałbyś być robotem? Jenoaspektowcy nie potrzebują inteligencji, świadomości, piękna, uczuć. Chciałbyś się tego wszystkiego pozbyć?

> Wiesz że nie brzmisz jk filozof? :-) Bardziej jak mistyk :-P

Raczej jak fizyk- to jest relatywizm.

> Kant jest lepszy od wszystkich tych  
> zapomnianych, a zapomnianych bo byli bezwartościowi.  

Nie zgadzam się. Bardzo wiele wartościowych teorii i ludzi zostało zapomnianych.

> Kanta nie bronię, ale nie znoszę  
> jak ktoś przeinacza czyjeś myśli bo ich nie rozumie.

> Bo Ty się do Kanta modlisz, uznajesz go w skończonej formie. Tak naprawdę nie jest prawdą "myślę więc jestem" To człowiek jest "myślany". Myśli przychodzą kiedy chcą i są natrętne i nieustępliwe. Dyktowane przez emocje. A Kant jest jeszcze jednym filozofem w ciągu myśli i idei- a nie guru. Edukacja zabija swobodne myślenie- wszyscy pytają "co- wg autorytetów- autor miał na myśli" A ja się siebie pytam "co ja o tym sądzę?"

> Nic poza wszystkim :-) Na początku wieku XX filozofia wespół z logiką  
> zrobiły mały przewrót w matematyce - i ten przewrót włąśnie, który w tym  
> wypadku przyniósł realne skutki - ty nazywasz "masturbacją intelektualną"  

Mówisz o znalezieniu nowej drogi której wcześniej nie widziano. A ja mówie o teorii dla teorii która nie ma pokrycia w rzeczywistości.

> Uciekasz przed faktami - a to już nie tyle poznawanie własnych ograniczeń  
> co głupota w czystej postaci - Pierwszy grzech satanisty, jak twierdzą  
> niektórzy :-P

Na Belzebuba, przed jakimi faktami uciekam? Pisz jaśniej bo ja nie pracuję dla CIA.

> co najwyżej pokazuje, że chcemy użyć tępego narzędzia do otwierania  
> naszej puszki z ideami :-)

no generalnie o to mi właśnie chodziło.
  
> A skąd się wzięło? Nie wiemy. I z całym szacunkiem dla nauki - ona też ni  
> chuja nie ma pojęcia :-)  

Wzięły się z potrzeby. Która jest matką nie tylko wynalazków ale i pojęć, idei i paru innych rzeczy.

> Nie dasz rady zbadać jakie idee ma dziecko w kołysce.

Nie dam, za chińskiego boga nie dam. Mogę jedynie pospekulować. Czy to czegoś dowodzi?
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-15
18:57:26

Co z litością?
> > No jesteśmy. ja wiem, ze chujowo, ale ty też jesteś człowiekiem więc  
> twoja  
> > krytyka filozofii w gruncie rzeczy z powodu tej samej ułomności na  
> którą  
> > cierpi filozofia nie jest w stanie podważyć sensu filozofii.
>  
> Nie jest tak źle, homo sum...Chciałbyś być robotem? Jenoaspektowcy nie  
> potrzebują inteligencji, świadomości, piękna, uczuć. Chciałbyś się tego  
> wszystkiego pozbyć?

To bez związku.

> > Wiesz że nie brzmisz jk filozof? :-) Bardziej jak mistyk :-P
>  
> Raczej jak fizyk- to jest relatywizm.

Zdecydownie bardzie jak mistyk.

> Nie zgadzam się. Bardzo wiele wartościowych teorii i ludzi zostało  
> zapomnianych.

Tak? To mi przypomnij kogoś takiego wartościowego a zapomnianego :-)

> > Bo Ty się do Kanta modlisz, uznajesz go w skończonej formie.  

Że jak? Ja Kanta nawet nie lubię :-)

> Tak  
> naprawdę nie jest prawdą "myślę więc jestem" To człowiek jest "myślany".  

Fajnie, ale to Kartezjusz :-) I znów chyba nie wiesz skąd się to zdanie wzięło. Kartezjusz miał na myśli to, ze jedyną rzeczą pewną jest to, że istnieje, a jest to pewne ponieważ myśli. Gdyby rozwinąć twoje zdanie to wypada zapytać - skoro człowiek jest "myślany" to kto jest myślącym i jak tego zamierzasz dowieść?

> Myśli przychodzą kiedy chcą i są natrętne i nieustępliwe. Dyktowane przez  
> emocje. A Kant jest jeszcze jednym filozofem w ciągu myśli i idei- a nie  
> guru. Edukacja zabija swobodne myślenie- wszyscy pytają "co- wg  
> autorytetów- autor miał na myśli" A ja się siebie pytam "co ja o tym  
> sądzę?"

Ważna sprawa - ja mówię co autor miał na myśli, a nie co według autorytetów autor miał na mysli - to raz. Dwa, ze aby ocenić poglądy autora to trzeba wiedzieć co autor miał na myśli bo inaczej zaczynamy poruszać się poza cieniutką linią filozofii, która oddziela absurd od banału.

> Mówisz o znalezieniu nowej drogi której wcześniej nie widziano. A ja mówie  
> o teorii dla teorii która nie ma pokrycia w rzeczywistości.

Nie tworzy się takich teorii - bo to nie ma sensu :-)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-15
20:52:35

Co z litością?
> To bez związku.

Bez związku z czym? Człowiek istotą złożoną jest.
  
> Zdecydownie bardzie jak mistyk.

Widzisz mnie przez swoje Ego. Masz prawo do oceny. A ja przez swoje Ego widzę że jestes podatny na wpływy na które podatnym lepiej nie być.

> Tak? To mi przypomnij kogoś takiego wartościowego a zapomnianego :-)

Pokaż mi nieistniejące. Ale weź ludzi niedocenionych za życia. Koneser kupił wszystkie niesprzedane obrazy Modiglianiego za dwa bochenki chleba. Tuż po jego śmierci od jego żony-nędzarki. Dziś taka kolekcja byłaby warta fortunę. Na dziełach ilu nie poznano się i uległy zniszczeniu. W tym świetle- paradoksalnie- im bardziej wyprzedzeły swją epokę tym większe szanse miały na zapomnienie. Przykłady? Telefonu nie wynalazł jako pierwszy Bell podobnie jak Edison żarówki a Stevenson nie był pierwszym który wymyślił maszynę parową, nie Kolumb pierwszy odkrył Amerykę. Powszechnie znane? Ale o pierwszych zapomniano bo zależało im na tajemnicy i nie ujawniali odkrycia lub spóźnili się do biura patentowego. Templariusze mieli złoto- ale przede wszystkim mieli gigantyczne ilości srebra dość rzadkiego wtedy w Europie. Za to w olbrzymich ilościech występującego w Ameryce Pd. Legenda mówi że do Kolumba trafiła mapa Templariuszy znaleziona w ruinach świątyni Salomona w czasie I krucjaty. Czy w ciemno płynąłby na taką wyprawę? A skąd by się tam wzięła? Na skale w zatoce Rio de Janeiro jest napis- po fenicku- Baal z Tyru. Już bliżej prawda?
  
> Że jak? Ja Kanta nawet nie lubię :-)

I to jest właśnie dziwne...
>  
> > Tak  
> > naprawdę nie jest prawdą "myślę więc jestem" To człowiek jest  
> "myślany".  
>  
> Fajnie, ale to Kartezjusz :-)  

Także Pascal i Nietzsche. Możliwa jest interpretacja że "ktoś nas myśli" Że istniejemy tak naprawdę w czyjejś świadomości a wszystko jest już zapisane  a wolna wola jest fikcją. Albo może żyjące w nas Thetany (Kościół Scjentologiczny). Albo Matrix. Albo jesteśmy podprogramami jak w filmie "Tron" Zawsze wiesz że jesteś sobą? Zjawiska takie ja deja vu, albo dzieje się coś co już się śniło albo coś co pamiętasz a nie wiesz skąd.
  
> Ważna sprawa - ja mówię co autor miał na myśli.

I wiesz to na pewno. Gratulacje.

> > o teorii dla teorii która nie ma pokrycia w rzeczywistości.
>  
> Nie tworzy się takich teorii - bo to nie ma sensu :-)

Właśnie moim zdaniem Kant taką stworzył. Bo dedukować że bóg jest bo to tłumaczy coś co faktycznie istnieje to dość karkołomne zadanie. Albowiem różne mogą być przyczyny. A kto chce boga zobaczyć ten go zabaczy. Albo Matkę Boską na brudnej szybie.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-16
23:19:48

Co z litością?
> Widzisz mnie przez swoje Ego. Masz prawo do oceny. A ja przez swoje Ego  
> widzę że jestes podatny na wpływy na które podatnym lepiej nie być.

Tzn.?

> Pokaż mi nieistniejące. Ale weź ludzi niedocenionych za życia. Koneser  
> kupił wszystkie niesprzedane obrazy Modiglianiego za dwa bochenki chleba.  
> Tuż po jego śmierci od jego żony-nędzarki. Dziś taka kolekcja byłaby warta  
> fortunę. Na dziełach ilu nie poznano się i uległy zniszczeniu. W tym  
> świetle- paradoksalnie- im bardziej wyprzedzeły swją epokę tym większe  
> szanse miały na zapomnienie.  

Sztuka rzeczą subiektywną jest. Nie niesie istotnej wartości realnej, a jedynie estetyczną. To juz nie średniowiecze gdzie obrazy miały być nauką dla gminu :-)

> Przykłady? Telefonu nie wynalazł jako  
> pierwszy Bell podobnie jak Edison żarówki a Stevenson nie był pierwszym  
> który wymyślił maszynę parową,  

Ale do każdego z nich należało wytworzenie w pełni funkcjonalnej formy urządzenia, a maszynę parową to James Watt skonstruował nie StePHenson który dał nam kolej, a dokąłdnie lokomotywę parową o wdzięcznej nazwie "Rakieta", mimo, ze faktycznie - już wcześniej były inne pojazdy poruszane siłą pary :-P Pomijam oczywisty fakt, ze o tcyh wcześniejszych też wiemy :-)

> nie Kolumb pierwszy odkrył Amerykę.  

Prawda - pierwsi byli ludzie którzy przeszli do niej suchą stopą jeszcze zanim stopniały lodowce :-)

> Powszechnie znane? Ale o pierwszych zapomniano bo zależało im na tajemnicy  
> i nie ujawniali odkrycia lub spóźnili się do biura patentowego.  

To skąd o nich wiesz? :-P

> Templariusze mieli złoto- ale przede wszystkim mieli gigantyczne ilości  
> srebra dość rzadkiego wtedy w Europie.  

Że jak? To wytłumacz dlaczego większość - i to zdecydowana większość przedmiotów wykonanych z wartościowych kruszców z epoki to rezczy srebrne, a nie złote? Może jakieś dane sypniesz?  

> Za to w olbrzymich ilościech  
> występującego w Ameryce Pd. Legenda mówi że do Kolumba trafiła mapa  
> Templariuszy znaleziona w ruinach świątyni Salomona w czasie I krucjaty.  

Ale to legenda tylko, a jako taka nie ma potwierzenia aż do momentu gdy znajdziesz mapę. Czy mogła być? Oczywiście, że mogła - Fenicjanie mogli wcześniej trafić do Ameryki, Wikingowie trafili tam na pewno o czym świadczą wykopaliska, dość prawdopodobne jest też, ze zaplątał tam się jakiś mnich iroszkocki - jeden z tych straceńców którzy rzucali się w straceńczą podróż morską na skórzanej łodzi. W ten sposób np. pojawili się pierwsi ludzie na Islandii. Występują liczne zbieżności między legendą o Cuchullainie i o Quetzalcoatlu / Kukulkanie. Tylko, ze z tych wszystkich rzeczy jedni, jedyni Wikingowie są potwierdzeni.

> Czy w ciemno płynąłby na taką wyprawę? A skąd by się tam wzięła? Na skale  
> w zatoce Rio de Janeiro jest napis- po fenicku- Baal z Tyru. Już bliżej  
> prawda?

Zbyt ewidentne, aby było prwdziwe IMHO :-) Były prowadzone dokąłdne badania kamienia? Jaki jest to rodzaj skał? Jak wytrzymuje procesy erozji? Jaką formą pisma zrobiono napis (to szczególnie istotne, gdyż rodzajów pisma klinowego jest bardzo wiele - różnią się detalami które bardzo ułatwiają datowanie konkretnych zabytków)? Jak umiejętnie? Czy istnieje jakiś dodatkowy kontekst znaleziska czy jest to głąz zupełnie przypadkowy? Czy zbadano jego okolice? Kiedy pojawia się pierwsza wzmianka o znalezisku i kto jej dokonał? Kim był ten człowiek? Całość moze być mistyfikacją - jak np. pewien barzdo znany kamień runiczny z Ameryki, który jak się okazało - po latach badań - powstał w czasach współczesnych jako mistyfikacja.

> I to jest właśnie dziwne...

Że co? Że znam?

> Także Pascal  

Obaj panowie byli rówieśnikami, ale to jednak Kartezjusz był starszy, Pascal na nim się wzorował. O moim ulubionym Fryderyku nawet chyba nie muszę wspominać :-)

> Możliwa jest interpretacja że "ktoś nas myśli"  
> Że istniejemy tak naprawdę w czyjejś świadomości a wszystko jest już  
> zapisane  a wolna wola jest fikcją.  

A to już najprędzej George Berkeley, choć nie oznacza to, ze wolna wola jest fikcją. Ktoś może nam pomyśleć zestaw w jakim się poruszamy, ale to my wybieramy czy wolimy pobiegać w kołowrotku czy napić się wody w tym boskim terarium :-)

> Albo może żyjące w nas Thetany  
> (Kościół Scjentologiczny). Albo Matrix. Albo jesteśmy podprogramami jak w  
> filmie "Tron" Zawsze wiesz że jesteś sobą? Zjawiska takie ja deja vu, albo  
> dzieje się coś co już się śniło albo coś co pamiętasz a nie wiesz skąd.

Tak, zawsze wiem, ze jestem sobą, nawet gdy dysocjuję osobowość na kilka :-) Najpierw by wypadało zdefiniować co uważam za ja, a w tym momencie zgadzm się z Berkeleyem - "ja" może być sumą wrażeń nie tylko mnie samego, ale całego swiata :-) Pomijam oczywisty fakt, ze jak coś jest snem to kurwa musi być jakiś śniący :-P

> I wiesz to na pewno. Gratulacje.

No :-) Wiem. Może i dziwne, ale wiem - starczy czytać :-)  
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-17
20:29:02

Co z litością?
> Sztuka rzeczą subiektywną jest. Nie niesie istotnej wartości realnej, a jedynie estetyczną. To juz nie średniowiecze gdzie > obrazy miały być nauką dla gminu :-)  

Ale mnie nie chodzi że to akurat obrazy, ale jak wiele sławnych dzieł nie ma dziś autorów- bo ich imienia nie zanotowała historia.  

Że jak? To wytłumacz dlaczego większość - i to zdecydowana większość przedmiotów wykonanych z wartościowych kruszców z epoki to rezczy srebrne, a nie złote? Może jakieś dane sypniesz?  

Cytat z http://www.teksty.gildia.pl/kormak/bafomet_templariuszy

" Zamiast tego templariusze wprowadzili na rynek europejski wielkie ilości srebra - kruszcu, który prawie nie występuje w Europie. Stąd zrodziła się legenda o zamorskich koloniach templariuszy na terenie Ameryki, gdzie mieli wydobywać srebro z kopalni (w Ameryce odkryto ślady wskazujące na to, że faktycznie templariusze mogli tam przebywać)."

Już wiesz skąd były te srebrne ozdoby?

Zbyt ewidentne, aby było prwdziwe IMHO :-) Były prowadzone dokąłdne badania kamienia? Jaki jest to rodzaj skał? Jak wytrzymuje procesy erozji? Jaką formą pisma zrobiono napis (to szczególnie istotne, gdyż rodzajów pisma klinowego jest bardzo wiele - różnią się detalami które bardzo ułatwiają datowanie konkretnych zabytków)? Jak umiejętnie? Czy istnieje jakiś dodatkowy kontekst znaleziska czy jest to głąz zupełnie przypadkowy? Czy zbadano jego okolice? Kiedy pojawia się pierwsza wzmianka o znalezisku i kto jej dokonał? Kim był ten człowiek? Całość moze być mistyfikacją - jak np. pewien barzdo znany kamień runiczny z Ameryki, który jak się okazało - po latach badań - powstał w czasach współczesnych jako mistyfikacja.  

http://216.239.59.104/search?q=cache:I8va9gGfKxcJ:uraeus.home.pl/czytelnia/antylida.html+Antylida&hl=pl&ct=clnk&cd=3&gl=pl&lr=lang_pl

> A to już najprędzej George Berkeley, choć nie oznacza to, ze wolna wola jest fikcją. Ktoś może nam pomyśleć zestaw w > jakim się poruszamy, ale to my wybieramy czy wolimy pobiegać w kołowrotku czy napić się wody w tym boskim terarium :-)  

Ciekawe czy dzisiejszym algorytmom "sztucznej inteligencji" też się wydaje że coś robią z własnej woli.

> Tak, zawsze wiem, ze jestem sobą, nawet gdy dysocjuję osobowość na kilka :-) Najpierw by wypadało zdefiniować co  
> uważam za ja, a w tym momencie zgadzm się z Berkeleyem - "ja" może być sumą wrażeń nie tylko mnie samego, ale całego > swiata :-) Pomijam oczywisty fakt, ze jak coś jest snem to kurwa musi być jakiś śniący :-P  

Wymontuj z radia obwody odbiorcze i antenę- zobaczymy czy ci coś powie. Mózg nie jest do końca zbadany- jest także odbiornikiem. Zarówno z zewnątrz jak i z wewnątrz- z podświadomości, nieswiadomości indywidualnej oraz zbiorowej. W szczególności ta ostatnia jast dla Ego kompletnie nieznana. Można tam dotrzeć tylko podczas kontrolowanego snu lub medytacji. A i tak znajdziemy tam tylko archetypy których znaczenia można się jedynie domyślać. To co tam rezyduje- Jaźń-  wpływa na Ego ale jest dla niego niezauważalna. Jesteś po prostu kimś kto uważa że nie ma przed sobą samym żadnych tajemnic. A ja nie.

Wybacz że podpieram się linkami ale- jeśli będziesz chciał- sam dotrzesz dalej. Chcę jedynie powiedzieć że jakkolwiek poruszamy się w świecie hipotez to nie znaczy że- skoro nie są w 100% pewne to można je ignorować. A apropos naukowych dowodów którym tak wierzysz: zostało udowodnione że Wielkiej Piramidy nie mógł zbudować Cheops (2 tys lat później Arabowie nie byli w stanie jej zburzyć choć bardzo chcieli) ale jak pójdziesz na wykład archeologii albo zajrzysz do oficjalnego podręcznika- to jest to Piramida Cheopsa.

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-19
09:07:10

Co z litością?
> Cytat z http://www.teksty.gildia.pl/kormak/bafomet_templariuszy
>  
> " Zamiast tego templariusze wprowadzili na rynek europejski wielkie ilości  
> srebra - kruszcu, który prawie nie występuje w Europie. Stąd zrodziła się  
> legenda o zamorskich koloniach templariuszy na terenie Ameryki, gdzie  
> mieli wydobywać srebro z kopalni (w Ameryce odkryto ślady wskazujące na  
> to, że faktycznie templariusze mogli tam przebywać)."
>  
> Już wiesz skąd były te srebrne ozdoby?

Tekst nie jest opatrzony bibliografią więc jest to pierwsza przesłanka na temat tego, że autora nie można traktowac poważnie. Druga przesłanka jest taka, że autor sypie w tekście domniemaniami, prawie nie podaje faktów, ani źródeł konkretnych informacji, a całość tekstu to publicystyka nie nauka. Tak się składa, ze w przeciwieństwie do autora - co widać - zajmuję się średniowieczem (zwłąszcza wczesnym) i wiem sporo o epoce. Czy wierzysz we wszystko co czytasz w necie? Jeśli tak to ci współczuję :-)

Co się zaś tyczy drugiego linku. Mam znajomych egiptologów. Podrzuć mi te napisy to ci powiem co o nich myśla - to raz, dwa - wyraźnie jest podkreślone, że Egipcjanie tylko mogli tam wylądować, choć biorąc pod uwagę budowę statków egipskich - nie były one przystosowane do rejsów oceanicznych - dlatego nikt nie wątpi w opłynięcie Afryki (żegluga przybrzeżna), ale już pomysł rzucania się do Ameryki brzmi dziwnie bo byłaby to misja samobójcza. Mogła się powieść tylko przy ogromnej dozie szczęścia - a szczęście to powinno towarzyszyć przecież żeglarzom w obie strony. Do tego fajnie by było poznać wyliczenia mówiące ile taki rejs powinien trwać przy ówczesnych możliwościach żeglugowych, ile było potrzebne wody i żywności aby taki rejs przetrwać. Problem z zaopatrzeniem w wodę był odromny aż do wieku XVII wiedy to jeden z żeglarzy wynalazł metodę destylacji wody (za co omal nie zginął - załoga nie chciała za skarby świata pić tej wody powstałej w sposób szatański, a warto podkreślić, ze nie było wówczas ludzi bardziej przesądnych niż żeglarze włąśnie, co nie brało się z niczego - średnia śmiertelność podczas rejsu do Indii przy opłynięciu afryki wynosił 50% stanu załogi na dobrze zaopatrzonych okrętach marynarki wojennej). Podstawowym mankamentem konstrukcyjnym łodzi egipskich był brak kila oraz/lub balastu - to powodowało sporą wywrotność łodzi - można było tym pływać po sródziemnomorskiej kałuży, ale trudno było się porywać na pełny ocean. Co innego Chiny - ten kraj posiadał flotę potęzniejszą niż wszystkie znane mi państwa przed powsatniem nowoczesnych pancerników :-) Są opisy kronikarskie o tym świadczące już z czasów kolonialnych:

"Zarówno portugalskie, jak i chińskie źródła podają zgodnie , że szesnastowieczne morskie dżonki handlowe miały do czterystu ton wyporności, a wielkie dżonki wojenne były trójpokładowe i obsługiwały je załogi liczące po dwa tysiące ludzi. Jezuici utrzymywali, że w 1580 widzieli w Japonii statki osiągające wielkość nao – karraki z Makao. Kiedy w 1512 Portugalczycy oblegali Malakkę, udało im się zatopić statek, od którego burt odbijały się kule armatnie. "Dziw było patrzeć – donosił portugalski admirał Fernan Perez de Andrade – że mój Anunciacion obok niego w ogóle nie wyglądał na prawdziwy statek"". I. Możejko, Rozbójnicy Oceanu Indyjskiego, Łódź 1986, s. 74.

"Mniej więcej w roku 600 chiński okrętownik Jan Su zaczął budować pięciopokładowce, których wysokość od stępki do górnego pokładu osiągała trzydzieści metrów. Statki te były wyposażone nawet w grodzie wodoszczelne, co niezmiernie zdumiało[...] Marco Polo". I. Możejko, op. cit., s. 74.

"W 1420 r. Marynarka dynastii Ming dysponowała 250 oceanicznymi galeonami, 400 dużymi okrętami wojennymi, 400 frachtowcami do transportu ziarna, 1350 statkami patrolowymi i 1350 okrętami wojennymi w bazach ochrony wybrzeża", P. James, N. Thorpe, Dawne wynalazki, Warszawa 1997, s. 83.

Potem text znów zaczyna bredzić, mówiąc o Japończykach - w czasach gdy ich kultura była tak rozwinięta, ze po pierwsze to jeszcze Japończyków nie było - jest to lud napływowy, a nie autochtoniczny. Po drugie w tym czasie była to kultura wybitnie prymitywna, co nie znaczy, że ktoś nie mógł mieć odpowiedniej dozy szczęścia by dopłynąć do Ameryki.

Póxniej co do Fenicjan - text się niby na coś tam powołuje, ale brak jest miejsc, faktów, większość najciekawszych lokalizacji jest bliżej nieokreślonym "gdzieś". To paranoja, zwłaszcza, ze autor textu powołuje się na jednego jedynego naukowaca niejakiego Hometa, o którym ja np. nigdy w życiu nie słyszałem, co jest dziwne biorąc pod uwagę jak przełomowych odkryć dokonał :-P

> A apropos naukowych dowodów którym tak wierzysz: zostało udowodnione że  
> Wielkiej Piramidy nie mógł zbudować Cheops (2 tys lat później Arabowie nie  
> byli w stanie jej zburzyć choć bardzo chcieli) ale jak pójdziesz na wykład  
> archeologii albo zajrzysz do oficjalnego podręcznika- to jest to Piramida  
> Cheopsa.

Kotuś nie pierdol tylko zarzuć dowodami :-) A co do tego, ze nie mogli

Weź se oglądnij :-P

http://video.i123.pl/filmy/3746/Jeden_czlowiek_moglby_zbudowac_Stonehenge

Z Bogiem :-D
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-20
17:38:54

Co z litością?
> Tekst nie jest opatrzony bibliografią więc jest to pierwsza przesłanka na temat tego, że autora nie można traktowac  
> poważnie. Druga przesłanka jest taka, że autor sypie w tekście domniemaniami, prawie nie podaje faktów, ani źródeł  
> konkretnych informacji, a całość tekstu to publicystyka nie nauka. Tak się składa, ze w przeciwieństwie do autora - co widać > - zajmuję się średniowieczem (zwłąszcza wczesnym) i wiem sporo o epoce.  

Dodatkowym źródłem dochodów templariuszy była silna flota handlowa: jeden z ich portów, La Rochelle nad Atlantykiem, był  

zarezerwowany wyłącznie dla statków i okrętów zakonu. Fakt ten oraz tajemnicze pojawienie się w Europie w XIII w. ilości  

srebra, której nie da się wytłumaczyć produkcją kopalń europejskich, skłonił francuskiego historyka templariuszy, Louisa  

Charpentiera, do wysunięcia fantastycznej, choć nie dającej się (jak dotąd) sklasyfikować hipotezy, że albo templariusze  

eksploatowali kopalnie srebra w Meksyku, albo też wyprodukowali je alchemicy zakonu.

za: Jerzy Prokopiuk (ur.1931), filozof, religioznawca, gnostyk. Redaktor naczelny Gnosis. W roku 1999 ukazał się pierwszy  

tom jego esejów Labirynty herezji, w 2000 zaś - drugi: Ścieżki wtajemniczenia. Gnosis aeterna (jako pierwszy tom Biblioteki  

Gnosis). W 2001 roku trzeci tom: Nieba i piekła.

> Czy wierzysz we wszystko co czytasz w necie? Jeśli tak to ci współczuję :-)  

I to pisze ktoś kto mnie odsyłał do wikipedii- gdzie każdy farmazon może sobie egzystowac dopóki go ktoś nie poprawi.

> Co się zaś tyczy drugiego linku. Mam znajomych egiptologów.  

Francuski badacz Marcel F. Homet, opierając się na pewnym podobieństwie hieroglifów z Fajstos i indiańskich rytów skalnych  

z Ameryki Południowej, doszedł do wniosku, że ten zabytek kreteński jest ni mniej, ni więcej tylko listem ostatnich  

mieszkańców Atlantydy, zawierającym opis katastrofy i los tych nielicznych, którym udało się ujść cało.

cytat zaczerpnięto ze szkicu Zbigniewa Herberta "Labirynt nad morzem" ogłoszonego w tomie esejów pod tym samym tytułem  

wydanym nakładem Zeszytów Literackich w 2000 roku. Fot. Red. "ZL" Oczywiście najlepszy byłby cytat bezpośrednio z Hometa- niestety nie mam tej książki. Niemniej sam fakt stosowania podobnego pisma hieroglificznego w Am Pd i na Krecie czy w Egipcie jest wysoce zastanawiający.

Jeżeli chodzi o Chińczyków to sam wykazałeś że mieli możliwość podróży oceanicznych..

> Potem text znów zaczyna bredzić, mówiąc o Japończykach - w czasach gdy ich kultura była tak rozwinięta, ze po pierwsze to  

> jeszcze Japończyków nie było - jest to lud napływowy, a nie autochtoniczny. Po drugie w tym czasie była to kultura wybitnie  

> prymitywna, co nie znaczy, że ktoś nie mógł mieć odpowiedniej dozy szczęścia by dopłynąć do Ameryki.

Okres Jomon  

Najstarszy okres odpowiadający neolitowi. (...) Tak naprawdę niewiele wiadomo na temat tego okresu. Rozmywa się on,  

bowiem w mrokach przeszłości. Jedynych informacji dostarczają wykopaliska archeologiczne. Dzięki którym odkryto m. in.  

ślady kultury ceramicznej Jomon. Wiemy też, że wówczas ludzie trudnili się przede wszystkim zbieractwem, myślistwem i  

rybołówstwem.

Tak więc była ceramika i byli rybacy, a ceramikę taką znaleziono w Ameryce. Oczywiście nie musieli jej tam zaraz zawieźć  

rybacy- jak wiadomo ceramika może przepłynąć ocean sama.

Oczywiście możliwa jest inna interpretacja:

ARCHEOLOGIA EKWADORU
MUTACJA I  REKOMBINACJA

Definicja Simpsona  odkrywa kolejny  aspekt paraleizmu  pomiędzy  biologią  i archeologią ,  Simpson  pisze o zjawisku"  

niezależnego  ukazywania  się podobnych  zmian   w grupach pochodzących od  jednego przodka  i spowodowanych  wspólnym  

pochodzeniem". Ma to następujące przełożenie  na podłoże  kulturowe : dzielenie cech zaczerpniętych  z jednego źródła  

homologicznego  prowadzi  do  rozwoju  podobnych  cech u  nie spokrewnionych  grup. B. Meggers tłumaczy to  kulturową  

tradycją  , która  determinuje  akceptacje  lub odrzucenie nowych  cech potrzebnych  do przetrwania. Nowe  elementy  wynikają  

z  modyfikacji  i rekombinacji  starych, dlatego szanse  na duplikacje  frekwencji  cech  będą  większe jeśli wystąpią  podobne  

warunki występowania  podzielonych elementów. Przykładami  tego procesu  może być  pojawienie się  cech wspólnych w  

ceramicznych  kompleksach   na  terenie  Japonii, Kolumbii i Ekwadoru. B. Meggers   wykazuje  podobieństwa  dotyczące  

ornamentyki  na ceramice  kompleksów  kulturowych Jomon, Valdivia, Monagrillo.

Joanna Dąbal, Uniwersytet Toruński

Niestety, nie było wtedy CNN więc nie wiemy czy to rybacy czy podobne warunki. Biorąc jednak pod uwagę delikatnie  

mówiąc "nieelastyczność" uniwersyteckich mózgów (jak w przypadku piramidy Cheopsa której nie mógł zbudować Cheops)  

śmiem twierdzić że zawsze dorobią teorię żeby tylko- choćby na siłę- nie musieć brać pod uwagę czegoś czemu są przeciwni.

Dorzucę jeszcze trzecią interpretację:

Znaczne podobieństwo do postaci /kosmitów- mój dopisek/ na rysunkach wykazują japońskie statuetki Dogu pochodzące z okresu Jomon (Dżomon). Wzbudziły one duże zainteresowanie, ponieważ przedstawiają one ludzi w pewnego rodzaju ubiorach ochronnych i hełmach zaopatrzonych w dziwne okulary. Japoński ekspert Isao Washio tak opisuje strój Dogu:

... rękawice przymocowane są do przedramienia za pomocą wiązania, zaś okulary mogą być zamykane i otwierane. Po bokach postaci umocowane są dźwignie prawdopodobnie przeznaczone do regulacji ich ustawienia, podczas kiedy >>korona<< umieszczona na hełmie spełnia rolę anteny [...]. urządzenia na zewnątrz ubrania nie stanowią elementów zdobniczych, ale są przyrządami pozwalającymi kontrolować ciśnienie w skafandrach w sposób automatyczny...

Może więc to nie byli rybacy ale kosmici którzy odwiedzili Japonię i Amerykę Pd. Uff...ale to już chyba dla Ciebie za dużo.

> To paranoja, zwłaszcza, ze autor textu powołuje się na jednego jedynego naukowaca niejakiego Hometa, o którym ja np. > nigdy w życiu nie słyszałem, co jest dziwne biorąc pod uwagę jak przełomowych odkryć dokonał :-P  

Marcel Homet- francuski etnolog, podróżnik i odkrywca. Autor "W poszukiwaniu Dzieci Słońca" oryg: A la poursuite des  

dieux solaires, były profesor Uniwersytetu w Algierze, wielokrotnie cytowany w czasopismach popularno- naukowych.

Jak widać w/g Ciebie na świecie istnieją tylko te ptaki które widzisz przez okno.

> Kotuś nie pierdol tylko zarzuć dowodami :-) A co do tego, ze nie mogli  

Czy ty masz jakiekolwiek poczucie skali? Widzisz te bloczki w Stonehenge? To weź sobie teraz porównaj wielkość bloków w  

piramidzie i wysokość na jaką trzeba je wznieść. Krótki opis:

Wielka piramida ma obecnie 137 m wysokości (pierwotnie była o 9 m wyższa). Boki jej podstawy mają długość 230 metrów,  

a kąt nachylenia ścian 51"52'.

Piramida ta zbudowana została z ponad 2,3 mln bloków kamiennych, z których każdy waży około 2300 kg, największe bloki  

ważą ponad 15 ton, a granitowe płyty nad komorą królewską nawet 50 ton. Gdyby z tego materiału zbudować mur o  

wysokości 3m i grubości 25cm to opasałby on całą Polskę.

I Ty to porównujesz ze Stonehenge?

> Z Bogiem :-D

Sam sobie idź z tym panem, mnie nie jest po drodze.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-20
22:40:55

Co z litością?
> "nie dającej się (jak  
> dotąd) sklasyfikować hipotezy, że albo templariusze  
>  
> eksploatowali kopalnie srebra w Meksyku, albo też wyprodukowali je  
> alchemicy zakonu."

Szacunek dla Prokopiuka - bo uniknął tego co ty starasz się wciskać. Mieszania faktów z domniemaniami. Podaje jak być mogło i kto tak twierdzi mówiąc jednocześnie, ze to tylko hipotezy i to jest prawda :-) Niestety dalej nie wiem skąd wzięły się dane na temat ilości srebra. Sprawy sobie nie zdajesz jak trudno jest weryfikowac tego typu dane ze średniowiecza - zwykle są one zwyczajnie albo bardzo wyrywkowe, albo szacunkowe, albo zupełnie niespólne bo ogólny obraz wyłania się z dokumentów bardzo różnej wartości.  

> I to pisze ktoś kto mnie odsyłał do wikipedii- gdzie każdy farmazon może  
> sobie egzystowac dopóki go ktoś nie poprawi.

A i owszem - może. Pokaż mi te farmazony do których cię odsyłałem :-)

> > Co się zaś tyczy drugiego linku. Mam znajomych egiptologów.  
>  
> Francuski badacz Marcel F. Homet, opierając się na pewnym podobieństwie  
> hieroglifów z Fajstos i indiańskich rytów skalnych  
>  
> z Ameryki Południowej, doszedł do wniosku, że ten zabytek kreteński jest  
> ni mniej, ni więcej tylko listem ostatnich  
>  
> mieszkańców Atlantydy, zawierającym opis katastrofy i los tych  
> nielicznych, którym udało się ujść cało.
>  
> cytat zaczerpnięto ze szkicu Zbigniewa Herberta "Labirynt nad morzem"  
> ogłoszonego w tomie esejów pod tym samym tytułem  

Herbert był literatem, a nie historykiem :-) Jego książki miały być do czytania, a nie do nauki i weryfikowania faktów zwłaszcza z dziedziny tak specjalistycznej jak analiza porównawcza alfabetów bardzo hermetycznych kultur. Inna sprawa - skąd tu nagle Kreta ? :-) I skąd Atlantyda? MEGALOL....

> wydanym nakładem Zeszytów Literackich w 2000 roku. Fot. Red. "ZL"  
> Oczywiście najlepszy byłby cytat bezpośrednio z Hometa- niestety nie mam  
> tej książki. Niemniej sam fakt stosowania podobnego pisma hieroglificznego  
> w Am Pd i na Krecie czy w Egipcie jest wysoce zastanawiający.

Co to znaczy podobne? I dalej nie rozmawiamy o faktach. Jeden obraz wart jest tysiąca słów - podeślij mi graficzne przedsatwienie pism to będzie materiał do weryfikacji.

> Jeżeli chodzi o Chińczyków to sam wykazałeś że mieli możliwość podróży  
> oceanicznych..

Bo chciałem to wykazać :-)  

> Tak więc była ceramika i byli rybacy, a ceramikę taką znaleziono w  
> Ameryce. Oczywiście nie musieli jej tam zaraz zawieźć  
>  
> rybacy- jak wiadomo ceramika może przepłynąć ocean sama.

Mogło być wiele rzeczy. Np. ludzie nie przeżyli tej podróży a na łodzi była ceramika. Dotarła do Ameryki, tu znaleźli ją Indianie i skopiowali np. w celach rytualnych. Mamy LOL :-P Wszystko to spekulacje.

> ARCHEOLOGIA EKWADORU

Sugerujesz, że Japończycy byli w Ekwadorze?????

> ornamentyki  na ceramice  kompleksów  kulturowych Jomon, Valdivia,  
> Monagrillo.

Mały zonk :-) Wszystkie podane lokacje są na tyle odległe, ze podobieństwa mogły powstać zupełnie przypadkowo. Dlaczego? Przy odpowiedniej ilości powtórzeń i mutacji ornamentu zawsze ostatecznie gdzieś pojawi się motyw podobny do innego występującego w zupełnie innej kulturze. To jak drut proste. Aby mówić o podobieństwie kultur tr

> Joanna Dąbal, Uniwersytet Toruński
>  
> Niestety, nie było wtedy CNN więc nie wiemy czy to rybacy czy podobne  
> warunki. Biorąc jednak pod uwagę delikatnie  
>  
> mówiąc "nieelastyczność" uniwersyteckich mózgów (jak w przypadku piramidy  
> Cheopsa której nie mógł zbudować Cheops)  
>  
> śmiem twierdzić że zawsze dorobią teorię żeby tylko- choćby na siłę- nie  
> musieć brać pod uwagę czegoś czemu są przeciwni.

Śmiem twierdzić, że teorie o których ty mówisz i które ty uznajesz są wymyślone przez dokłądnie takie same uniwersyteckie mózgi, chyba, ze wolisz zamiast nich wierzyć pewnemu boyowi hotelowemu :-) W każdym razie - śmiem twierdzić do tego, ze nie masz dostatecznej wiedzy by ocenić która teoria jest prawdziwa a dziwnie trzymasz się swoich własnych domniemań opartych na poszlakach, a nie dowodach. jest to dziwna cecha wszystkich ludzi zbyt leniwych by zabrać się za naukowe opracowania pewnych tematów zamiast ślęczeć nad tanią sensacją. Mechanizm psychologiczny który tu wyłazi jest bardzo prosty - głąb bierze książkę i czyta jakie to te naukowce są głupie, a jaki to autor mądry. Bierze, czyta i w swym mniemaniu staje się ekspertem od porównywania pism dawno wymarłych kultur, może zaszpanować przy piwku z kolegami którzy mają równie lamerską wiedzę jak on, ale nie znają kilku nazw, terminów i zwrotów :-) Głąb ten idzie czasem nawet dalej. Pogłębiając swe dylatanctwo zaczyna drążyć temat tego niesamowitego spisku który stara sie ukryć przed nami Atlantydę, wojny jądrowe w Indiach i Sodomie oraz fakt niezbity, że piramidy postawili nam kosmici :-) I bierze i czyta te ochłapy starannie wyrwane z kontekstu przez podobnych sobie, acz sprytniejszych dyletantów - sprytniejszych tym, że potrafią wcisnąć głupszym od siebie gówno :-) To bardzo radosne zajęcie parać się paranauką :-P

> Dorzucę jeszcze trzecią interpretację:
>  
> Znaczne podobieństwo do postaci /kosmitów- mój dopisek/

LOL - ciągle ci ksmici, te jebane zielone ludziki :-) I bardzo cię proszę - daruj sobie przekonywanie mnie o ich istnieniu, bo coś mi się wydaje, że kilkadziesiąt książek jakie w swoim czasie na ich temat przeczytałem daje mi dosć wiedzy by analizować zagadnienie od każdej niemal strony :-)

> na rysunkach  
> wykazują japońskie statuetki Dogu pochodzące z okresu Jomon (Dżomon).  
> Wzbudziły one duże zainteresowanie, ponieważ przedstawiają one ludzi w  
> pewnego rodzaju ubiorach ochronnych i hełmach zaopatrzonych w dziwne  
> okulary. Japoński ekspert Isao Washio tak opisuje strój Dogu:

:-) Tak, wszedzie skafandry i insze gówna. A KKK lata w kapturach bo widzieli UFO :-P Paranoja...

> ... rękawice przymocowane są do przedramienia za pomocą wiązania, zaś  
> okulary mogą być zamykane i otwierane. Po bokach postaci umocowane są  
> dźwignie prawdopodobnie przeznaczone do regulacji ich ustawienia, podczas  
> kiedy >>korona<< umieszczona na hełmie spełnia rolę anteny  
> [...]. urządzenia na zewnątrz ubrania nie stanowią elementów zdobniczych,  
> ale są przyrządami pozwalającymi kontrolować ciśnienie w skafandrach w  
> sposób automatyczny...

No morda moja. Tyle techniki na zwykłej statuetce :-) I tak doskonale wiadomo co było do zcego, że niemal by można wnioskować, że sam autor tych mądrości w tym skafandrze na jakiejś balandze naginał :-P

> Może więc to nie byli rybacy ale kosmici którzy odwiedzili Japonię i  
> Amerykę Pd. Uff...ale to już chyba dla Ciebie za dużo.

W sam raz :-) Takimi bredniami się karmiłem w połowie szkoły podstawowej - to idealny okres. Ufologia i paleoastronautyka traktowane poważnie pozwoliły mi zdobyć interdyscyplinarną wiedzę z historii, astronomii i wielu innych dziedzin. Różnica między nami jest prosta. Ja zajmowałem się poważną analizą i szukaniem prawdy, ty zaś pozostałeś na okresie intelektualnego leżakowania. Wiedzę raz zdobytą traktujesz jako dogmat, a nie jako zbiór hipotez :-) Zauważ, że ja nie mówię że mam rację - ja ci zwyczajnie wytykam nieścisłości w teoriach, a ty od razu uderzasz że ograniczony jestem :-) Kto jest bardziej skoro ja twoje błędy widzę a ty ich nie dostrzegasz?

> "wielokrotnie  
> cytowany w czasopismach popularno- naukowych."

Czyli śmiech na sali :-D  
  
> Jak widać w/g Ciebie na świecie istnieją tylko te ptaki które widzisz  
> przez okno.

Nie mam dowodu na istnienie innych, nawet gdy uznam te które obserwuję za realnie istniejace :-P

> Czy ty masz jakiekolwiek poczucie skali? Widzisz te bloczki w Stonehenge?  

Widzę :-) Je też według wielu mieli budowac kosmici :->>>>   Dlatego zarzuciłem pouczającym filmikiem. Metoda budowy piramid była jeszcze prostrza - wznoszono je za pomocą pochylni - ich ślady znaleziono np. przy piramidzie Dżesera - jednej z najstarszych.  

> I Ty to porównujesz ze Stonehenge?

A chiński mur? też kosmici? LOL.... Jeszcze w latach '60 w chinach wznoszono wielkie budowle dając 300 tys. ludzi kije, kosze oraz łopaty i nic ponad to i kurna budowali i stoi. Klucz do konstrukcji piramid kryje się w strukturze włądzy jaka panowała nad Egiptem :-)
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-13
23:34:58

Co z litością?
Tutaj masz myśl Kanta wyłożoną tak łopatologicznie, że aż nie da chyba rady jaśniej:

http://tygodnik.onet.pl/3224,1305582,dzial.html

Może ci to pomoże w zrozumieniu
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-14
00:59:06

Co z litością?
> http://tygodnik.onet.pl/3224,1305582,dzial.html

Ty Krasnolud zmieniłeś front- teraz chcesz udowodnić że to ja mam rację.

Ogólne pytanie jest takie (...): co rozum ludzki może, a czego nie może, jakie są prawomocne roszczenia rozumu i granice jego uzdolnień? Czasem zarzucano Kantowi, że zadając takie pytania wikła się w błędne koło, bo przecież w takich rozmyślaniach trzeba używać rozumu, a więc zakładać z góry, że narzędziom rozumu można ufać.(...) Nie ma na to rady: niepodobna w myśleniu zacząć od zera, niczego nie zakładając.

Koniec teorii. Nie dlatego że chcę całą naukę wyrzucić do kosza ale dlatego że dla człowieka nie ma jakichkolwiek podstaw doświadczalnych na temat boga a jeśli chodzi o przekonania religijne to każdy ma naturalną skłonność (+wychowanie) do ateizmu albo wiary. To na tyle dostatecznie zaciemnia możliwość przeprowadzenia bezstronnego dowodu że cała teoria jest do kosza. Można sprawdzić doświadczalnie jak spada kula albo czy most się zawali. Ale w odkrywaniu boga nie ma cienia empiryzmu a naturalne cechy osobowe narzucają wynik rozumowania. Więc teoria Kanta może być piękna i mądra. Może otwierać wiele dróg i dać wiele metod. Może być przełomem w filozofii. Ale w poszukiwaniu boga jest bezużyteczna. Tak jak i cała reszta systemów i dowodów w tym temacie.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-14
09:41:02

Co z litością?
> > http://tygodnik.onet.pl/3224,1305582,dzial.html
>  
> Ty Krasnolud zmieniłeś front- teraz chcesz udowodnić że to ja mam rację.

Nie :-D

> Ogólne pytanie jest takie (...): co rozum ludzki może, a czego nie może,  
> jakie są prawomocne roszczenia rozumu i granice jego uzdolnień? Czasem  
> zarzucano Kantowi, że zadając takie pytania wikła się w błędne koło, bo  
> przecież w takich rozmyślaniach trzeba używać rozumu, a więc zakładać z  
> góry, że narzędziom rozumu można ufać.(...) Nie ma na to rady: niepodobna  
> w myśleniu zacząć od zera, niczego nie zakładając.

Zdaję sobie z tego sprawę. I tak, dokładnie tak - wywalasz całą naukę do kosza trzymając si tego ściśle :-P

> Koniec teorii. Nie dlatego że chcę całą naukę wyrzucić do kosza ale  
> dlatego że dla człowieka nie ma jakichkolwiek podstaw doświadczalnych na  
> temat boga a jeśli chodzi o przekonania religijne to każdy ma naturalną  
> skłonność (+wychowanie) do ateizmu albo wiary.  

Dalej nie rozumiesz... Kantowi chodziło o to, ze jeśli nie widział boga, a jest coś co się opisuje słowem bóg i ma na jego temat jakieś wyobrażenia to znaczy, że własnie na tym co ty mu zarzucasz udaje się zbudować teorię która boga zawiera. Skoro "monady nie mają okien" - jak stwierdził w XVII wieku Leibniz, to przeświadczenie, że jest coś takiego jak bóg wynika z tego, ze w momencie powstania danej monady takie pojęcie w niej już istniało. Bóg jest dlatego, ze go nie widzimy, a możemy o nim mówić i nad nim dywagować - to tak w skrócie :-) O wychowaniu to głównie Lock nawijał. Zapominasz o jednej rzeczy - ja nie mówię o poglądach wąłsnych, ja mówię o tym, że ty nie rozumiesz poglądów Kanta, nie mówię też, ze Kant miał rację - cała rozmoa zaczęła się od tego, że zacząłeś mi wciskać jakąś z dupy wziętą interpretację słów filozofa którego nie rozumiesz, a ja z niewiedzą i niezrozumieniem walczę więc ci łopatologicznie tłumaczę co KANT miał na myśli, a nie jak jest  i co to jest "PRAWDA" bo tutaj se można długo gadać co widać po krótkim urywku mego eseju z liceum jeszcze:

       Około 570 r. p.n.e. filozof grecki Ksenofanes stwierdził coś takiego: "Ludzie stworzyli bogów na swój własny obraz. Śmiertelnym się zdaje, że bogowie zostali urodzeni jak oni, że noszą ich szaty, mają ich głos i postać. Etiopowie uważają, że ich bogowie mają spłaszczone nosy i są czarni, Trakowie zaś, że mają niebieskie oczy i rude włosy. Gdyby woły, konie i lwy miały ręce i mogły nimi malować, to konie malowałyby obrazy bogów podobnych do koni, a woły podobne do wołów". Jak widać pięćset lat przed Chrystusem pojawiła się już nutka zwątpienia w ustach ludzi uczonych, którzy zaczęli zastanawiać się nad fenomenem boskiego wymiaru. Ksenofanes doszedł do wniosku, że bogowie są zbyt podobni do ludzi, mają za wiele cech z ludźmi wspólnych by mogli być czymś innym, niż zwykłą projekcją podświadomości i nieświadomości ludzkiej. Pośrednio zakwestionował to również Parmenides z Elei (540 – 480 r. p.n.e.) Który otwarcie stwierdził, że "Nic nie może powstać z tego, czego nie ma, a to co jest, nie może przestać być". Oznacza to, że świat istnieje od zawsze, budzi to jednak mocny sprzeciw w ludzkiej świadomości, gdyż równie nieprawdopodobne wydaje się wieczne trwanie czegokolwiek jak i powstanie czegoś z niczego, któraś opcja jednak musi być z całą pewnością prawdziwa, gdyż nic innego nie jest możliwe. Wiele wieków później ten problem nie został jeszcze rozwiązany, ale egzystencjaliści doszli do sposobu jego ominięcia, przez stwierdzenie, że istnieją prawdy które człowiek musi przyjąć za pewnik, gdyż nie ma danych do ich zbadania, ale do tego później dojdziemy.
Teorie poznawania świata ewoluowały w rozważaniach sofistów i Protagorasa, którzy obserwując zachowania ludzi w różnych państwach doszli do wniosku, że coś takiego, jak niepodważalne normy i wartości moralne nie istnieją i są elementem całkowicie wykształconym przez społeczeństwo. Protagoras co więcej stwierdził bardzo słusznie moim zdaniem, że to "Człowiek jest miarą wszechrzeczy". Oznacza to, że zarówno dobro jak i zło, a także prawdę i kłamstwo należy definiować i oceniać w stosunku do potrzeb człowieka.
Dokładnie przeciwne podejście wyrażała platońska teoria idei, stwierdzająca, że świat odbierany przez człowieka zmysłami jest tylko niedoskonałym odbiciem tego, czego człowiek dzięki duszy doświadczyć może rozumowo. Istnieć miał świat niezbywalnych idei, będących matrycami na których miała odbijana być rzeczywistość. Tak więc aby istniała kura musi istnieć idea kura, znacznie doskonalsza od rzeczywistej kury, ale nie istnieje idea krowopsa więc nie ma czegoś takiego. Idee miały być wieczne i niezmienne.
Uczeń Platona, Arystoteles doszedł obserwując świat, który go otaczał do wniosku zupełnie przeciwnego i jednocześnie korelelnego z Ksenofanesem, gdyż stwierdził, że idee, które człowiek jest w stanie zobaczyć oczyma duszy są jedynie odbiciem świata rzeczywistego i powstają one wtórnie dzięki wielokrotnej obserwacji pewnego zjawiska np. kury. Z tego wysnuł wniosek sofistów, że w świadomości nie istnieje nic ponad to, czego człowiek doświadczył zmysłami. Tak więc teoria idei była sama w sobie bezsensowna, gdyż tylko odsuwała wszystko na plan dalszy, skąd się bowiem wzięła idea? Właśnie to jest nonsensem w pojmowaniu Boga i rodzi sprzeczność w umyśle. Bo po co odsuwać wszystko na plan dalszy, czy nie prościej przyjąć zwyczajnie, jeśli już ma być koniecznie coś niezmiennego i wiecznego, że wieczna jest zwyczajnie materia, wykazująca wszystkie cechy boskości. Materia jest wieczna, nieśmiertelna, może się zamienić w energię, może posiadać świadomość, rządzi się trwałymi, nienaruszalnymi prawami, jest więc sprawiedliwa, buduje cały świat więc jest wszędzie, jest jedna i jedyna, ale ma swój antagonizm – antymaterię, którą rozumieć można jako równoważącą diabelską siłę, co potwierdza dualistyczną budowę świata w koncepcji dalekowschodniej. Materia jest ponadto wszechmogąca, gdyż z niej jest w zasadzie wszystko wykonane. Wprowadzanie w ten prosty panteistyczny model świata czegoś co nazywamy Bogiem jest samo w sobie nonsensem, gdyż przyroda idąca zawsze po najmniejszej linii oporu i starająca się zawsze wydać jak najmniej energii na osiągnięcie celu nigdy by nie wymyśliła czegoś takiego, jak Bóg, przynajmniej w chrześcijańskim ujęciu. Bóg byłby całkowicie bezsensownym marnotrawstwem energetycznym z czego prosty wniosek, że to co nazywamy Bogiem w istocie jest tylko materią, a wielki duchowy Ojciec, a co za tym idzie także i niebo oraz piekło (bo co jest lepsze światło czy ciemność, smak słodki czy gorzki?) nie istnieją. Dualizm pierwiastków świata wynika z jego budowy, materia więc nie może karać za to, że cos jest białe, a coś czarne, gdyż oba pierwiastki do równowagi są niezbędne. Można sobie to jasno uzmysłowić na przykładzie zależności życie – śmierć. Co by się stało ze światem, gdyby jakiś gatunek nie umierał?! Tak więc chrześcijańska idea kary za grzechy i nagrody za dobre uczynki jest tylko sprytnym wybiegiem przyrody, która chce utrzymać świat w ryzach, gdyż inaczej ludzie, jako istoty obdarzone bardzo abstrakcyjnym myśleniem wybiliby się nawzajem. A to byłoby zakłócenie równowagi.
Oba systemy, zarówno platoński, jak i Arystotelesa zostały zaadaptowane przez filozofów chrześcijańskich, głównie przez świętego Augustyna, który schrystianizował Platona i świętego Tomasza, który tego samego dokonał z Arystotelesem, stwierdzając ponadto, że do prawdy dojść można zarówno drogą rozumową, jak i przez chrześcijańskie objawienie. Uznał on, że Arystoteles szedł w swych rozważaniach dobrą drogą, ale uszedł nią tylko kawałek, gdyż do pełnego zrozumienia potrzebne jest objawienie chrześcijańskie.
Prawdopodobnie wiele racji, co do mojego wywodu chwilę temu przyznali by stoicy (Marek Aureliusz, Cycero, Seneka, Zenon z Kition), którzy stworzyli podobny, monistyczny obraz świata zacierając granicę między człowiekiem a wszechświatem, duchem, a materią, uważając, że istnieje tylko jedna przyroda. Także Epikur (341 – 270 r. p.n.e.) zgadza się ze mną w punkcie o istnieniu życia po śmierci, podając swoje cztery zioła mające uzdrowić człowieka (bogowie nie są straszni, śmierć jest niczym, to co jest dobre jest łatwe do zdobycia, to co jest złe jest łatwe do zniesienia). Stwierdził on nawet, że śmierć jako taka nie istnieje, gdyż "Śmierć to coś, co nie dotyka nas wcale – bo gdy jesteśmy my, nie ma śmierci, a kiedy jest śmierć, nie ma nas".
Zgadza się z tym również Plotyn (205 – 270), najważniejszy neoplatonista, który uważał, że świat rozciągnięty jest między dwoma biegunami przeciwstawnymi – jednią, którą utożsamiał z bogiem i ostateczną całkowitą ciemnością, do której nie dociera nawet odrobina światła. Ciemność to po prostu nieobecność światła więc sama w sobie nie istnieje. Jedyne co istnieje to Bóg. Wszystko więc było jednością, wszystko było Bogiem, co więcej znajduje to potwierdzenie w nauczaniu świętego Pawła na Areopagu, kiedy stwierdził, nauczając o Bogu: "w nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy".
W humanizmie stworzonym przez stoików i podchwyconym na powrót przez renesans włoski, a następnie ogólnoeuropejski rozwinęła się całkowicie nowa metoda naukowa, która zapewniała dojście do prawdy drogą obserwacji, doświadczenia i eksperymentu. Była to recepta bardzo dobra na poznawanie otaczającego świata na podstawie faktycznie istniejących i zachodzących faktów, a nie bezpodstawnych spekulacji charakterystycznych często dla epok wcześniejszych. Takie podejście kłóciło się zdaniem wielu z Bogiem, gdyż niemal wywalało go w sferę mitów i bajek. Dlatego renesans stał się epoką nie tylko szczególnie silnego humanizmu, ale również ruchu jemu dokładnie przeciwnego, czego objawami była choćby święta Inkwizycja i pojawienie się "Index Librorum Prohibitorum". Europa poczynając od Hiszpanii, a kończąc na Polsce zapłonęła stosami podsycanymi przez uczone dzieła księży, jak np. "Maulus Malificarum", słynny "Młot na czarownice". Sądy starały się wydobyć prawdę z ludzi za pomocą wymyślnych tortur i przyznania się do winy. Wymyślano totalnie kretyńskie próby dla czarownic i prześcigano się w wyrażaniu przez polowania na czarownice najbardziej ukrytych i perwersyjnych pragnień, które czaiły się za mnisimi habitami. Kościół teraz stara się umniejszać rolę Inkwizycji i tłumaczy, że ofiar było malutko, że stosy były sporadyczne itd. I gdzie tu niby jest prawda? Dziwnie przypomina mi to niektóre faszystowskie i pseudohistoryczne publikacje, które starają się udowodnić czytelnikowi, że holokaust był tylko żydowskim wymysłem. Dlaczego piętnując takie głupie podejście nikt nie zajmuje się taką samą dokładnie praktyką stosowaną w Kościele? Wygląda na to, że prawda jest ustalana po prostu wolą silniejszego. Powiem nawet więcej, gdybym żył w czasach odrodzeniowej mody na palenie niewinnych ludzi z całą pewnością skończyłbym tak jak Giordano Bruno, spalony w 1600 roku na Rynku Kwietnym w Rzymie za głoszenie poglądów do moich niezwykle zbliżonych. Uważał on, że Bóg jest obecny w dziele stworzenia i stanowi dużą jego część, podczas gdy oficjalna nauka Kościoła sprzeciwiała się temu i głosiła, że Bóg jest całkowicie od stworzenia oddzielony. Giordano był panteistą, dokładnie tak jak ja, więc pewnie poszedłbym w jego ślady i zginął w płomieniach. I tu pojawia się pytanie. Dlaczego Kościół, głoszący, że papież jest nieomylny w sprawach wiary stworzył inkwizycję, która przecież w początkowej fazie była całkowicie kontrolowana z Rzymu i wspierana przez papieży? Gdzie tu jest nieomylność i prawda? Dlaczego pojawia się niekonsekwencja zderzona z głoszoną nieomylnością? Odpowiedź może być tylko jedna. Gdzieś czai się kłamstwo, a ponieważ Kościół zaprzestał inkwizycyjnej działalności to wniosek z tego, że uczy się on na błędach. Takie coś nazywa się ewolucją, czyli znajduje zastosowanie nawet w, nieomylnym ponoć, Kościele zasada doboru naturalnego poglądów, która z czasem wprowadziła do tej instytucji trochę humanitaryzmu. W Kościele zaszła ewolucja, a więc znalazła zastosowanie teoria z którą Kościół długi czas zażarcie walczył i nie dziwna jest ta walka, gdyż ewolucja jest naturalnym procesem, a Kościół powinien być przez Boga natchniony, pomyłki nie powinny się więc zdarzać, no chyba, że stwierdzimy że nawet Bóg jest omylny, a to już totalny kretynizm. Jedyny wniosek, jaki się nasuwa to taki, że Kościół jest instytucją dokładnie taką samą, jak np. związek hodowców marchewki i obie organizacje w równym stopniu natchnione są przez Boga, gdyż w obu z czasem ewolucja przyczyni się do odrzucenia ziarna od plew.
Po okresie renesansu, już w wieku XVII na scenę filozoficzną wypłynął ze swoją rewolucyjną myślą Rene Descartes, Kartezjuszem potocznie zwany. Uważał on, że w punkcie wyjścia powinno się zwątpić dokładnie we wszystko, bo tylko to da podstawę do budowania od podstaw. Chciał pozbyć się wszystkich dawnych dzieł i systemów filozoficznych, tak by samemu budować swój system od zupełnych fundamentów. Kartezjusz był filozofem tak rewolucyjnym, że przeskoczył nawet wiarę w rzeczywistość materialną. Napisał takie słowa: "Kiedy to dokładniej rozważam, nie znajduję ani jednej cechy, która by zdecydowanie odróżniała jawę od snu (…) Skąd możesz mieć pewność, że całe twoje życie nie jest snem?". Doszedł do tego, że wątpi we wszystko i właśnie tego może być pewien. Jeśli wątpi to może być pewien, że myśli, musi być pewien, ze jest istota myślącą. Czyli jak sam powiedział "Cogito ergo sum" – "Myślę więc jestem". Zastanawiając się dalej stwierdził, że istnieje jeszcze coś, co jego umysł jest w stanie stwierdzić z taką samą bezwzględną pewnością, a mianowicie to, że Bóg istnieje. Uważał, że z całą pewnością idea ta nie może pochodzić od niego samego, ale koniecznie od Istoty Wyższej. Uważał ponadto, że sam fakt zastanawiania się człowieka nad istnieniem Boga jest dowodem na jego istnienie, jak bowiem można zastanawiać się nad czymś, co nie spełnia swego podstawowego wymogu do dyskusji nad tym, a mianowicie istnienia? Uważał, że im bardziej coś jest dla człowieka realne tym bardziej prawdopodobne jest rzeczywiste istnienie tego czegoś. Uznał ponadto, że doskonały Bóg nie wprowadziłby nas świadomie w błąd i z tego wypłynął dla niego wniosek, że to co obserwujemy jest rzeczywistością.
W epoce baroku wielu innych zastanawiało się nad Bogiem i jego istnieniem. Z tych przemyśleń wypłyną jeden z kluczowych dowodów podawanych do tej pory przez teologów, którzy chcą przekonać ludzi, że wiara w Boga ma sens. Jest to zakład Pascala stwierdzający w dość cyniczny, moim zdaniem, sposób, że lepiej jest wierzyć w Boga, gdyż jeśli się w niego wierzy to w każdej sytuacji wychodzi się z życia wygranym, bowiem jeśli Bóg jest to człowieka spotka po śmierci nagroda za czyny na ziemi, a jeśli go nie ma to nic nie straci, gdyż materia nie karze. W samym swoim twierdzeniu Pascal pominął jednak jedną rzecz niezwykle istotną, która niszczy prawdziwość jego zakładu. Owszem, gdyby trzeba było wybierać między równorzędnymi wartościami wiary i niewiary, zakład byłby prawdziwy, Pascal nie zauważył jednak, że dla człowieka wierzącego wynika z wiary wiele kolejnych implikacji. Wierzący musi przestrzegać prawa bożego, dziesięciu przykazań, modlić się, zbliżać do Boga, musi ograniczać spełnianie swych zachcianek lub nawet żyć bez ich spełniania, natomiast niewierzący, który przez swoją niewiarę nie musi obawiać się nieba i piekła na ziemi, niezależnie od ich realnej prawdziwości, nie musi się do wszystkich powyższych zasad stosować. Powoduje to, że może żyć zaspokajając swoje żądze, zachcianki, potrzeby, nie musi się z nikim innym liczyć i wszystko co robi może robić dla siebie jednocześnie ciesząc się życiem. W ten sposób osoba wierząca może zarówno stracić (jeśli okaże się, że Boga jednak nie ma, a on przez całe życie musiał kontrolować się i nie mógł żyć w pełni), jak i wiele zyskać (jeśli Bóg jednak jest). Osoba niewierząca natomiast zachowuje się jak gracz w teleturnieju, który decyduje się brać pewniaka, gdyż ma do wyboru dwie skrzynki i ryzyko jest za duże. Zakład Pascala okazuje się więc z gruntu fałszywy gdyż nie liczy się z konsekwencjami przyjęcia istnienia Boga. Kolejny chrześcijański dowód prawdy obrócił się w pył.
I w ten sposób doszliśmy do filozofa mało znanego, ale moim zdaniem najbliższego moim osobistym poglądom. Osobnik ten nosił wdzięczne miano Barucha, nazwisko Spinoza i był renegatem z gminy żydowskiej w Amsterdamie, z której wyrzucono go za zbyt otwarte głoszenie własnych radykalnych przekonań. Był to filozof bardzo kontrowersyjny jak na swoje czasy. Zdecydował się poddać w wątpliwość prawdziwość wielkich religii monoteistycznych. Jako pierwszy zastosował również krytyczne podejście do tekstów biblijnych na sposób historyczny. Odrzucił dzięki temu pogląd, że Biblia powstała całkowicie pod natchnieniem Ducha Świętego, no chyba, że odrzuci się dogmat o bożej nieomylności. Głosił, że Jezus był filozofem miłości, który pragnął oczyścić religię mojżeszową z dogmatyzmu, ale nauki jego zostały wypaczone i obrosły tym wszystkim co nazywamy Kościołem. Pragnął cały wszechświat, tak jak Bóg, objąć jednym wielkim spojrzeniem i uświadomić sobie, że jest jedynie cząstką drobną wielkiej całości. Chciał na wszystko popatrzyć jako na całość. Czas nie istniał, wszystko było teraźniejszością, cała przestrzeń jednością, a całe życie człowieka tylko drobnostką i pyłkiem zarówno w czasie, jak i przestrzeni. Wszystko co istnieje było dla niego przyrodą. Bóg to przyroda. Stwierdzał, że  Bóg jest we wszystkim co istnieje i wszystko co istnieje, istnieje w Bogu. Był więc panteistą. Był także monistą, gdyż wierzył w istnienie jednej substancji do której wszystko się sprowadza.
Spinoza mówiąc o przyrodzie ma na myśli nie tylko tą rozciągłą, ale również duchową. Łączy więc myślenie i rozciągłość. Oba te atrybuty są atrybutami Boga, który znany jest człowiekowi. Bóg może mieć również inne atrybuty, ale tych innych człowiekowi nie dane było poznać. Wszystko, co istnieje w przyrodzie jest myśleniem, albo rozciągłością. Poszczególne zjawiska, jakie spotykamy w codziennym życiu są różnymi objawami (modi) atrybutu myślenia i rozciągłości. Przez modus – w liczbie mnogiej modi – wyraża on określony sposób, w jaki wyraża się substancja, Bóg albo przyroda. Znaczy to, że kwiat jest modusem rozciągłości, a wiersz lub myśl o kwiecie modusem atrybutu myślenia. Oba jednak są wyrazem substancji Boga albo przyrody. Wszystkie myśli, które zostaną pomyślane są wyrazem Boga albo przyrody, bo wszystko jest jednym. Ludzie i wszystko, co istnieje w przyrodzie musi działać według pewnych praw i ma niewielką dowolność w tym działaniu. Bóg, albo przyroda, jest wewnętrzną przyczyną wszystkiego, co się dzieje. Bóg nie jest przyczyną zewnętrzną, bo wyraża się przez prawa natury i tylko przez nie. Bóg nie bawi się kukiełkami, jest nimi.
Po tych filozofach baroku nastąpił marsz nowego podejścia filozofów doświadczenia, których prekursorem był John Locke (1632 – 1704), stwierdzający, że wszystkie ludzkie myśli stanowią zaledwie odbicie tego co widzimy i słyszymy, na podstawie tego budując obraz świata który nas otacza. Umysł noworodka określany był jako "tabula rasa", czysta tablica, gdzie pisać zaczyna doświadczenie. Myśl tą rozwiną David Hume (1711- 1776). Uważał, że rzeczy, które nie istnieją, ale pojawiają się w umyśle są efektem nakładania się na siebie doświadczeń, co tworzy pojęcie złożone. Anioł to facet ze skrzydłami, pojęcia które są podstawowe to facet i skrzydła. Zostały więc połączone w jeden obraz dwie rzeczy jak najbardziej materialne i postrzegalne. Wszelkie tego typu obrazy nie istnieją i są z gruntu fałszywe. Powiedział: "gdy bierzemy do ręki książkę z dziedziny teologii lub metafizyki, to musimy pytać: Czy zawiera badania wielkości im liczb prowadzone drogą czystego rozumowania? Nie. Czy zawiera badanie faktów i istnienia? Nie. To należy wrzucić ją w ogień, gdyż może zawierać jedynie fikcję i złudzenia". Mimo takiego radykalnego podejścia Hume nie odrzucał Boga, stwierdzał zwyczajnie, że nie można jego istnienia udowodnić, ani mu zaprzeczyć. Zerwał ostatnie połączenie między wiarą, a wiedzą. Zapytany na łożu śmierci przez przyjaciela, czy wierzy w Boga stwierdził, że "Możliwe jest także, że kawałek węgla położony na ogień nie będzie się palił". W ten sposób jego podejście pokrewne było Protagorasowi (478 – 420 r. p.n.e.), który zapytany czy wierzy w bogów odpowiedział zwyczajnie: "Sprawa jest trudna, a życie ludzkie krótkie". Mimo agnostycyzmu Hume skłaniał się bardzie w stronę niewiary w Boga, korespondując z Ksenofanesem, gdyż uważał, że wyobrażenie Ojca w Niebie wzięło się w ludzkim umyśle z połączenia cech charakteryzujących ojca ziemskiego, gdyż obraz ten składa się z prostych idei – surowy, sprawiedliwy ojciec, nieskończenie inteligentny, mądry i dobry. Wszystkie te cechy są odczuciami których człowiek doświadcza w dzieciństwie od ojca i z tego powstaje wyobrażenie. Człowiek który by ich nie doświadczył nie umiałby ich sobie wyobrazić. Hume podważył również prawo moralne wynikające z rozumu, gdyż według takiego podejścia "Nie sprzeciwia się rozumowi przedkładanie zadraśnięcia palca ponad zniszczenia całego świata". Człowiek postępować miał kierując się uczuciami, a prawdziwość jego tezy w tym punkcie świetnie udowodniona została przez wielkie totalitaryzmy wieku XX, którym rozumu jak najbardziej nie brakowało, ale zabrakło uczuć.
Inną ważną postacią empiryzmu był George Berkeley (1685 – 1753), irlandzki biskup, który chciał empirycznie umocnić podstawy chrześcijaństwa zagrożone przez tą filozofię. Był najbardziej konsekwentnym empirystą. Berkeley uważał, że rzeczy na świecie są dokładnie takie, jakimi je postrzegamy, ale nie są rzeczami. Poddawał w wątpliwość, że świat realny jest rzeczywistym światem i robił to głosząc konsekwentny empiryzm. Twierdził, że istnieje jedynie to, co postrzegamy zmysłami. Nie postrzegamy jednak materii i substancji. Nie postrzegamy, że rzeczy są namacalnymi rzeczami. Założenie, że za tym, co postrzegamy, kryje się jakaś substancja, jest wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków (zostało to stwierdzone już przez Hume'a, który stwierdził, że nawet jeśli zjawiska występują po sobie w czasie, nie znaczy to wcale że istnieje między nimi konieczny związek przyczynowy). Takiego twierdzenia nie możemy oprzeć na żadnym doświadczeniu. Wszak kiedy jesteśmy we śnie także doświadczamy przedmiotów, które jednak nie są realne. Dzięki zmysłom można poczuć właściwości materii np. ciepło, twardość, miękkość, ale nie sama substancję.
Tak jak indywidualne wyobrażenie we śnie kształtuje świat, który wydaje się realny, tak to co nas otacza i jest przez nad odczuwane może być wytworem jakiejś innej wyższej formy ducha i żyjemy w jego śnie. Wszystko, jak mówił "powodowane jest duchem, który jest przyczyną wszystkiego we wszystkim" i "z którego składają się wszystkie rzeczy". Duch ten jest tak realny, że "możemy nawet twierdzić, że istnienie Boga jest dużo wyraźniej pojmowane niż istnienie ludzi". Nie jest więc pewne nawet to, że istniejemy. Wszystko co widzimy i czynimy jest działaniem siły bożej, Bóg bowiem obecny jest w naszej świadomości i wywołuje w niej całą ową mnogość idei i spostrzeżeń, na które ciągle jesteśmy narażeni" Cała otaczająca nas przyroda i całe nasze istnienie spoczywa w Bogu. Jest on jedyną przyczyną, która istnieje.
I w ten sposób doszliśmy do kolejnego filozofa, który podobnie jak Berkeley chciał uratować chrześcijaństwo, a jego twierdzenia, podobnie jak zakład Pascala stawiane są w jednym rzędzie jako dowody na istnienie Boga. Filozofem tym był Immanuel Kant (1724 – 1804). Kant uważał, że nie jest możliwe uzyskanie pełnej wiedzy na tematy co do których rozum przekracza granice ludzkiego poznania. W naturze człowieka tkwi jednak wewnętrzna potrzeba zadawania sobie takich pytań. Kiedy pytamy czy wszechświat jest skończony nie możemy na to odpowiedzieć, ponieważ zadajemy pytanie o całość, będąc jednocześnie częścią tej całości. Jesteśmy jak punkt na piłce, która toczy się po podłodze. Punkt ten stara się dociec, skąd wzięła się piłka, nie ma jednak możliwości analizy gdyż nie ma do niej danych. Gdy chodzi więc o wielkie pytania to dwa sprzeczne stanowiska są zawsze w jakiś sposób prawdopodobne i nieprawdopodobne, i to w dokładnie równy sposób, gdyż nigdy nie będzie nam dane tego stwierdzić. Jeśli uznamy, że świat istniał od zawsze to pojawia się pytanie, czy świat może istnieć od zawsze, więc kiedyś musiał powstać, ale czy coś może powstać z niczego? Obie te możliwości są równie nieprawdopodobne, a jednak któraś z nich musi być prawdziwa, a któraś błędna. Kant odrzucił oba dowody na istnienie Boga, zarówno ten racjonalistyczny, wynikający z istnienia idei Boga, jak i ten wynikający z założenia, że wszystko musi mieć jakąś praprzyczynę. Kant stwierdził, że tam, gdzie doświadczenie i rozum nie wystarczają potrzebna jest wiara religijna. Uważał również, że dla istnienia moralności konieczne jest założenie, że człowiek ma nieśmiertelną duszę, że Bóg istnieje i że człowiek ma wolną wolę. Są to postulaty praktyczne Kanta. Uważał, że różnica między dobrem i złem jest czymś jak najbardziej realnym. Zgadzał się z racjonalistami, którzy twierdzili, że cechą ludzkiego rozumu jest zdolność do odróżnienia jednego od drugiego. Uważał, że wszyscy ludzie we wrodzony, a nie tylko wyuczony sposób wiedzą co jest dobre, a co złe. Według Kanta człowiek zawsze może stwierdzić co jest dobre, a co złe
Wszyscy ludzie podlegają więc uniwersalnemu prawu moralnemu, które obowiązuje dokładnie tak, jak fizyczne prawa przyrody. Stoi ono ponad wszelkim doświadczeniem, jest więc zasadą formalną. Dotyczy wszystkich ludzi we wszystkich czasach i we wszystkich miejscach. Mówi ono, jak ma się postępować we wszystkich sytuacjach. Prawo moralne Kant określa, jako imperatyw kategoryczny. Oznacza to, że obowiązuje ono bezwarunkowo we wszystkich sytuacjach. Imperatyw to nakaz absolutnie nie do odrzucenia. Kant wyróżnił kilka imperatywów: Postępuj wedle takiej tylko zasady, co do której mógłbyś jednocześnie chcieć, aby stała się prawem powszechnym i zawsze masz traktować człowieka, jako cel sam w sobie, a nie tylko środek do celu. Wszystkie te przekonania wyraża słynne epitafium na grobie Kanta w Królewcu: "Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią, niebo gwieździste nade mną, prawo moralne we mnie. Są to dla mnie dowody, że jest Bóg nade mną i Bóg we mnie".
No cóż, może dla Kanta były to dowody faktycznie, ale pojawia się pytanie – jakim dowodem jest wiara? Czy w ogóle coś takiego jak wiara może być traktowane jako dowód? Moim zdaniem wiara to nic innego jak zwykłe mocne przekonanie wewnętrzne jednostki o prawdziwości jakiegoś stwierdzenia. Jak widać z definicji tej wynika, że jest to podejście jednostkowe i takie wyłącznie. Tu jednak pojawia się malutki problem. Jeśli zacznę wierzyć w istnienie małych zielonych ogórasów skaczących z żyrandoli do przecieru pomidorowego i krzyczących "Malinka" to czy jest to jakikolwiek dowód na istnienie tychże? Podejście do wiary jako dowodu istnienia czegokolwiek nie ma sensu, gdyż w istocie niczego nie udowadnia. Równie dobrze mogę stwierdzić, że wierzę głęboko, a moja wiara jest silna i niezaprzeczalna. Wierzę prawdziwie w to, że Bóg nie istnieje! Stosując więc podejście Kanta można starać się udowodnić dokładnie twierdzenie przeciwne.
Wiek oświecony odszedł wraz z Kantem i na arenę dziejów wkroczył romantyzm, którego filozofia mocno inspirowana była Spinozą, Plotynem i Giordanem Brunem. Poglądy takie głosił zarówno Schelling (1775 – 1854), jak i Georg Wilhelm Friedrich Hegel (1770 – 1831). Szczególnie interesująca dla naszych rozważań jest filozofia tego drugiego. Hegel stwierdził bowiem, że prawda nie istnieje jako taka, ale jest pojęciem subiektywnym. Odrzucił istnienie jakiejkolwiek prawdy istniejącej ponad czy poza ludzkim rozumem. Uważał, że wszelkie poznanie jest ludzkim poznaniem. Uważał, że nie jest możliwe stworzenie ponadczasowej wiedzy ludzkiej o świecie, do czego dążyła filozofia do tej pory
Uważał, że to co jest dostępne ludzkiemu poznaniu zmienia się z pokolenia na pokolenie, dlatego prawdy wieczne nie istnieją. Nie istnieje ponadczasowy rozum. Jedyną stałą, której filozof może się uchwycić jest historia. Z historią jest tak jak z rzeką. Rzeka ciągle się zmienia, nie znaczy to, że nie pozostaje rzeką. I bez sensu jest pytanie, w którym miejscu doliny rzeka jest najbardziej prawdziwa. Zarówno rzeczy, które były przed człowiekiem, jaki i jego obecne warunki bytowe, w których mu żyć przyszło warunkują system myślenia. Dlatego nie można nigdy stwierdzić, że jakaś myśl była na zawsze i jest na zawsze prawdziwa, mimo tego może być prawdą w miejscu historii w którym człowiek się znajduje. Z tego wynika, że niehistorycznym sposobem myślenia jest ocenianie przeszłości, gdyż nie można nigdy stwierdzić, że Arystoteles miał rację, a Spinoza się pomylił. Obaj mieli rację w swoich czasach. Rozum jest według Hegla progresywny, czyli cały czas posuwa się naprzód i dlatego można stwierdzić, że filozofia Kanta jest właściwsza niż Platona, gdyż Duch Świata się rozwinął. W rzece przybyło wody. Tak więc Duch Świata rozwija się ku coraz większej świadomości samego siebie, a w historii chodzi o to by świat powoli budził się do świadomości samego siebie. Zasada doskonalenia polega na tym, że na świecie powstaje jakaś myśl (teza), której przeciwstawia się jakaś inna myśl (negacja). Aby pogodzić te dwie myśli z czasem powstaje trzecia myśl, która łączy dwie poprzednie, czerpiąc z nich to, co najlepsze (negacja negacji). Te etapy inaczej to teza, antyteza i synteza. Ludzka myśl i historia są więc dialektyczne w ten sposób, że analizują własne poglądy i wybierają z nich to, co jest wadliwe, pozostawiając sprawne części. Najlepiej więc mieć energicznych przeciwników, gdyż im bardziej skrajne są poglądy, tym silniejszą wywołują reakcję.
Osobą, która zgodnie z tym poglądem zareagowała na filozofię heglowską był twórca egzystencjalizmu – Soren Kierkegaard (1813 – 1855), który nie zgadzał się z heglowskim podejściem niszczącym i degradującym jednostkę. Jego filozofia skoncentrowała się na poszukiwaniu prawdy istotnej dla jednostki, a nie absolutu. Filozofia tego człowieka również bardzo mocno wiąże się z chrześcijaństwem i słowami Jezusa: "Prawda was wyzwoli". Kierkegaard uważał, że rzeczy, które możemy poznać rozumem są całkowicie nieistotne. Dla jednostki najważniejsza jest wiara. Stwierdził on, że: "Jeśli Boga mogę pojąć obiektywnie, to nie wierzę, ale właśnie dlatego, że nie mogę go ująć obiektywni, muszę wierzyć. I jeśli pragnę zachować wiarę, muszę stale pilnować, by utrzymać obiektywną niepewność, by w obiektywnej niepewności znaleźć się na głębinie wody i nadal wierzyć". Uważał, że nie jest w przypadku nauki Jezusa ważne czy ona jest prawdziwa, ale to, czy jest ona prawdziwa dla mnie. Gdyby religia odwoływała się do rozumu, a nie do innych stron człowieka, nie byłaby wtedy kwestią wiary. Kierkegaard stwierdził ponadto, że społeczeństwo wykazuje konformizm jako cechę. Wszyscy myślą tak samo, chcą tego samego, bez głębszej refleksji. Uważał wobec tego, że prawda jest zawsze w mniejszości. Stwierdził, że istnieją trzy stadia życia – estetyczne, etyczne i religijne. Większość ludzi pozostaje przez całe życie w jednym stadium, ale można skakać pomiędzy nimi. Estetyk żyje w sposób hedonistyczny, etyk wybiera w sposób moralny, tak jak u Kanta. Człowiek taki stara się zająć jakieś stanowisko w stosunku do tego co widzi. Prawdziwe ukojenie daje dopiero stadium religijne, kiedy człowiek poddaje się wierze w Boga, bardziej niż w cokolwiek.
Filozofia Kierkegaarda wzięła się z jego purytańskiego wychowania w bardzo głębokiej wierze. Wydaje mi się, że jego podejście było bardzo wygodnickie. Najprościej jest ominąć problem, ale nie jest to jeszcze rozwiązanie problemu, a dokładnie taką wadę ma filozofia Kierkegaarda. Owszem, mogę zgodzić się z jego twierdzeniem, że tak naprawdę ważne jest to, jak np. nauka Jezusa wpływa na moje konkretne życie, ale nie zwalnia mnie to ani na chwilę od problemu istnienia bądź nieistnienia Boga. Podejście Kierkegaarda jest jakby pełne strachu przed zwątpieniem, gdyż tak go wychowano, tak nauczono i przyjął Boga, bojąc się wątpić i przeanalizować kwestię rozumowo. Uważał on, że rozum całkowicie sprzeczny jest z poznaniem zagadnień natury religijnej. Jego sposób myślenia najbardziej przypomina mi obłudne dewotki, które klepią paciorki i wierzą głęboko w Boga tylko i wyłącznie dlatego, że tak wypada, że tak je nauczono, a nie z prawdziwej wiary, która powinna wynikać z własnych przemyśleń. Jeśli człowiek pomyśli i stwierdzi, że Bóg istnieje to szanuję takiego człowieka, ale jeśli broni wiary o której nie ma zielonego pojęcia, gdyż jej go nauczono i robi to nawet mimo rzeczowych argumentów wysuwanych przez drugą stronę to takim człowiekiem z całego serca pogardzam, gdyż nie wykorzystuje on instrumentu, jaki wyróżnia go jego własnym zdaniem od zwierząt, a kiedy tego nie robi od całej reszty zwierząt w moich oczach nie różni się on niczym. Jest jak wytresowany przez społeczeństwo ludzki kundel (nie obrażając kundlów), który dostaje kość kiedy poda łapę.
To, że moje podejście do takiego człowieka jest prawdziwe potwierdza teoria psychoanalizy Freuda, który stwierdził, że ludzka osobowość, budowana przez człowieka kiedy dojrzewa i wzrasta składa się z kilku zasadniczych elementów. Najwcześniej manifestuje się id, które dąży do zaspokajania żądz i potrzeb człowieka. Id rządzi również popędami i jest tym, co gatunek ludzki odziedziczył z psychiki od zwierząt. Id stanowi element wrodzony i w trakcie rozwoju osobowości ludzkiej zostaje ono stłumione przez dwa kolejne elementy – ego, pełniące w stosunku do id funkcję kontrolną i superego budowane przez nasze otoczenie. To właśnie na superego składają się zasady postępowania wpojone człowiekowi przez rodziców, nauczycieli, społeczeństwo. Do superego należą także zasady moralne i – w przypadku dewocji – może należeć religijne przekonanie. Religia potraktowana na sposób freudowski zasadniczo może znaleźć się w każdej z części ludzkiej osobowości. Niektórzy filozofowie, jak np. Kartezjusz stwierdzali, że istnienie Boga wynika z ich naturalnego wrodzonego przekonania, ich wiara tkwiła w id, gdyż jak twierdzili zwyczajnie istnienie Boga było dla nich oczywistością, Kierkegaard wiarę swoją posiadał w superego i jest to wyjście najgorsze, gdyż nie wynika ani z naturalnego przekonania, gdyż Kierkegaard miał wątpliwości, ani z własnych rozważań, które uznał za bezcelowe. Z kolei wiara na przykład Johna Locka tkwiła w ego, gdyż uznawał on możliwość rozumowego poznania Boga.
Kolejnym z wielu filozofów, których interesowało chrześcijańskie podejście do życia był Niemiec Fryderyk Nietzsche (1844 – 1900). Zarówno za życia, jak i po śmierci był przez wielu uważany za najbardziej radykalnego filozofa, jakiego ziemia w historii nosiła. Jego teorie, wyłożone w "Tako rzecze Zaratustra" stały się odpowiedzią tego człowieka na Hegla i jego historyzm. Nietzsche Był wielkim głosicielem indywidualizmu i opierał się w poznawaniu świata całkowicie i wyłącznie na rzeczywistości materialnej, którą uznawał za jedyną istniejącą. Pisał: "Zaklinam was bracia. Pozostańcie wierni Ziemi i nie wierzcie tym, co wam o nadziemskich mówią nadziejach". Według niego "Bóg umarł" i chociaż niektórzy na to ateistyczne podejście odpowiadali "Umarł, więc kiedyś jednak żył" to trzeba stwierdzić z całą dobitnością, że Nietzsche tworząc swoją filozofię oparł się tylko i wyłącznie na rzeczach sprawdzalnych. Filozofia jego została wykorzystana i wypaczona przez faszystów, którzy przerobili jego ideologię rasy panów i rasy niewolników na teorię w której rasy rozumiane były w sposób dosłowny, jako grupy etniczne. W rzeczywistości sam Nietzsche nie miał tego na myśli. Jego zdaniem w społeczeństwie ludzkim, jak w każdej biologicznej populacji, znajduje się wiele osobników przeciętnych i bardzo niewiele wyjątkowych – nadludzi. Oni to właśnie, stanowiąc kwiat narodu powinni według niego panować nad resztą, która postępować miała według zasad chrześcijańskiej filozofii niewolników. W rzeczy samej w obu tych twierdzeniach Nietzsche miał całkowitą rację. W społeczeństwie faktycznie da się wyróżnić grupę ludzi wybitnych i ogromną masę przeciętnych, a ideologia chrześcijańska została stworzona dla ludzi słabych, a nie dla wojowników. To właśnie dlatego chrześcijańska koncepcja zdołała się rozprzestrzenić, gdyż doskonale trafiała w potrzeby maluczkich. Nie została ona stworzona dla wielkich, każdy kto żyje prosto miał być zbawiony. W podstawach filozofii tkwi choćby nakaz nadstawiania drugiego policzka, Jezus umył nogi apostołom na znak pokory własnej. Chrześcijaństwo nie jest i nigdy nie było religią silnych, ale właśnie słabych, gdyż oni, nie mogąc ufać we własny rozum, ani w siłę mięśni musieli zawierzać czemuś. Tym czymś stał się chrześcijański Bóg, zbawiający pokornych, cichych, wprowadzających pokój itd.
Nietzsche postulował, że dla nadludzi powinna istnieć zupełnie inna moralność niż dla rasy podludzi, niewolników. Nadczłowiek nie powinien przejmować się mniejszymi od siebie, kultywować swój indywidualizm i potęgę umysłu, miał władać i panować nad mniejszymi od siebie, wykorzystując ich wedle potrzeb, nie przejmując się zasadami dotyczącymi mniejszych od niego. Nietzsche uważał, że takie podejście stworzy w szybkim czasie społeczeństwo w którym drogą doboru naturalnego gatunek będzie się doskonalił, a rozwój nie będzie hamowany przez słabszych, równających do poziomu średniego jednostki wybitne. Tak więc dla Nitzschego rzekoma prawda głoszona przez Jezusa nie miała znaczenia, gdyż Bóg jako taki nie istnieje, a jeśli nawet kiedykolwiek istniał to niestety umarł i świat pozostawił swojemu losowi, a w świecie bez Boga także moralność przestaje mieć jakikolwiek sens, przynajmniej dla tych, którzy to dostrzegą.
Po Fryderyku Nietzsche jest już tylko jeden filozof, który właściwie do omówienia jeszcze pozostał – Jean Paul Sarte (1905 – 1980). Jego filozofia dojrzała po wojnie, która pozwoliła w praktyce zweryfikować wiele filozoficznych twierdzeń. Sarte był egzystencjalistą, podobnie jak Kierkegaard, ale jego filozofia poszła zdecydowanie dalej i stała się znacznie bardziej humanistyczna. Na człowieka i jego świat wartości Sarte spoglądał z perspektywy świata bez Boga, ale nie kwestionował jego istnienia. Uważał, że człowiek nie posiada natury wrodzonej dlatego musi sam tworzyć własną osobowość. Oznaczało to w praktyce to, że zadawanie ogólnego pytania o sens życia nie ma najmniejszego sensu, gdyż każdy pojedynczy człowiek musi sam stwierdzić jak pragnie żyć. Z tego wypływa wniosek, że nie istnieją żadne odwieczne wartości i normy postępowania, którymi moglibyśmy się kierować. Jesteśmy więc całkowicie odpowiedzialni za wszystko co robimy. Człowiek nie może uwolnić się od odpowiedzialności za własne czyny. Dlatego nie można tłumaczyć się nakazami społecznymi, pracą, koniecznością wykonywania rozkazów. Ktoś, kto tak postępuje wtapia się w anonimową masę ludzi bez osobowości. Ucieka od siebie samego w życiowe kłamstwo, gdyż wolność narzuca mu konieczność istnienia autentycznego. Wolność dla Sarte'a była przekleństwem ludzkości, o czym świadczą te słowa: "Człowiek skazany jest na to by być wolnym. Skazany nie stworzy bowiem samego siebie, a mimo wszystko jest wolny. Kiedy już raz rzucony zostanie w świat, jest odpowiedzialny za wszystko, co robi". Tak więc według tego filozofa pojęcie prawdy nie istnieje w sensie ogólnym, ale jest całkowicie subiektywnym odczuciem jednostki, gdyż na pytania egzystencjalne nie ma jednej stałej odpowiedzi i każdy człowiek musi zadawać je sobie ciągle i od nowa.
Jak doskonale widać sposób pojmowania prawdy przez wieki zmieniał się, ewoluował i cały czas poglądy ludzkie znajdowały prawdę w innym miejscu. Gdzie zatem jest ta prawda? Czy w ogóle ktokolwiek może odpowiedzieć na to pytanie? Jaki jest świat? Żaden z filozofów tak naprawdę nie zdefiniował świata całkowicie zadowalająco, wielu miało poglądy które mi w moim konkretnym odczuciu wydają się prawdziwe, ale w oczach kogoś innego mogą wydawać się fałszem. Dlatego osobiście stwierdzam, że pojęcie prawdy jest całkowicie subiektywne i nikt nie może podejmować próby mówienia innym co prawdą jest, a co nią nie jest. Uczciwym jest podawanie faktów i pozostawienie wyciągnięcia wniosków dla słuchaczy. Wynika zatem z tego, że prawda i owszem może wyzwolić, ale tylko wtedy jeśli zostanie przemyślana, jeśli pojawi się w umyśle jako efekt rozumowania, a nie słuchania dogmatów i przyjmowania ich bezkrytycznie. Dążenie do prawdy, którą każdy człowiek musi sobie sam zdefiniować jest chyba najważniejszym zadaniem jakie człowiek ma w życiu, dlatego nie należy przyjmować dogmatów, ale trzeba się zastanawiać. Dobry przykład. Jedni twierdzą, że Maryja była dziewicą i Jezus został niepokalanie poczęty i uznają to za dowód, że Jezus był jedynakiem. Ale jaki to dowód? Nawet jeśli przyjąć do wiadomości, że faktycznie dwa pierwsze założenia są prawdziwe to przecież Jezus mógł mieć braci, tylko, że młodszych. Proste, a jednak dla niektórych nie do wydedukowania i nie łamie to zasadniczo dogmatów wiary. Kościół niestety nie jest instytucją która statutowo ma się zajmować myśleniem, więc czasem zdarza się, że bez zastanowienia i wnikliwej analizy następuje opiniowanie, niekiedy bardzo krzywdzące lub nawet niebezpieczne dla przedmiotu opiniowanego. Przykład takiego stanowiska widać wyraźnie poniżej.

:-P

> To na tyle dostatecznie  
> zaciemnia możliwość przeprowadzenia bezstronnego dowodu że cała teoria  
> jest do kosza. Można sprawdzić doświadczalnie jak spada kula albo czy most  
> się zawali.  

Nie chcę cię martwić, ale to doświadczenie nie będzie miało zasadniczej wartości poznawczej bo na gruncie praw fizyki możesz mówić o rzeczach pewnych tylko w perspektywie historycznej. Co mam na myśli - możesz powiedzieć, ze most się zawalił bo coś, ale nie możesz powiedzieć, ze ten konkretny most będzie stał, a inny się zawali, ani, że kula będzie spadała - moesz opisać kulę która spadła bo masz wówczas do dyspozycji odpowiednie dane pomiarowe już zebrane, albo możesz przewidzieć to teoretycznie, przy czym wartość praktyczna twoich obliczeń nie ma większej wartości z powodu rachunku "błędów i opuszczeń" o czym powie ci każdy doświadczony np. łucznik albo piłkarz. Wystarczy 1 nieprzewidziany lekki powiew wiatru i twoja strzała/piłka leci w hektary zamiast zmierzać prosto do celu.  

> Ale w odkrywaniu boga nie ma cienia empiryzmu a naturalne  
> cechy osobowe narzucają wynik rozumowania. Więc teoria Kanta może być  
> piękna i mądra. Może otwierać wiele dróg i dać wiele metod. Może być  
> przełomem w filozofii. Ale w poszukiwaniu boga jest bezużyteczna. Tak jak  
> i cała reszta systemów i dowodów w tym temacie.

A czy ja gdzieś twierdziłem, że nie? :-P
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-14
21:06:48

Co z litością?
Dzięki za krótki kurs filozofii.

> Nie chcę cię martwić, ale to doświadczenie nie będzie miało zasadniczej  
> wartości poznawczej

Największą zaletą doświadczenia jest to że weryfikuje teorię. Bo papier przyjmie wszystko, niektórzy ludzie też. A wtedy skończą jak ta kula bo grawitacji nie da się obejść.

> bo na gruncie praw fizyki możesz mówić o rzeczach  
> pewnych tylko w perspektywie historycznej.

Nie, mogę mówić o rzeczach przyszłych na podstawie doświadczeń historycznych oraz wydedukowanych z nich prawideł.

> ale nie możesz powiedzieć, ze ten  
> konkretny most będzie stał, a inny się zawali, ani, że kula będzie spadała

Oczywiście że mogę, mogę powiedzieć co się z nimi stanie w zależności od ich parametrów i cech oraz warunków zawnętrznych. Jeśli znam nie tylko teorię ale i praktykę budowy mostów i spadania kul.

> albo możesz przewidzieć to teoretycznie, przy  
> czym wartość praktyczna twoich obliczeń nie ma większej wartości z powodu  
> rachunku "błędów i opuszczeń"

No chyba po to są założenia wstępne oparte na teorii i praktyce- co ma wytrzymać. Wszystko jest zniszczalne ale przyjmuje się jakieś założenia co może się zdarzyć i z jaką siłą a co się z dużym prawdopodobieństwem nie zdaży. Ale nie można traktować całej tej wiedzy jako bezwartościowej. Jak Twój samochód (tramwaj, rower) przeprawiłby się przez rzekę gdyby nie było "bezwartościowego" mostu- wpław? No chyba że już chodzisz po wodzie...:P

> o czym powie ci każdy doświadczony np.  
> łucznik albo piłkarz. Wystarczy 1 nieprzewidziany lekki powiew wiatru i  
> twoja strzała/piłka leci w hektary zamiast zmierzać prosto do celu.  

A teraz wchodzimy na teren relacji i wpływów. Lakki powiew wiatru zmieni lot strzały, ale nie zmieni kierunku jazdy czołgu. Oczywiście odpowiednio mocnego trzęsienia ziemii nie wytrzyma żaden most- ale wytrzyma je źdźbło trawy. Jak myślisz- skąd to wiem?

Trochę mam pewne opory jak piszę takie banały. Ale jeśli ktoś nie kuma podstaw fizyki to służę uprzejmie.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-15
18:42:22

Co z litością?
> Nie, mogę mówić o rzeczach przyszłych na podstawie doświadczeń  
> historycznych oraz wydedukowanych z nich prawideł.

Możesz też pójść do wrózki :-) Chyba, ze potrafisz mi powiedzieć co DOKŁADNIE się wydarzy z każdą rzeczą na świecie :-)

> Oczywiście że mogę, mogę powiedzieć co się z nimi stanie w zależności od  
> ich parametrów i cech oraz warunków zawnętrznych. Jeśli znam nie tylko  
> teorię ale i praktykę budowy mostów i spadania kul.

I tak się pomylisz :-) Wiem, ze trudno to przyjąć, ale gdyby wszystko dało się tak wyliczyć jak mówisz to "katastrofa" byłaby pustym słowem.

> No chyba po to są założenia wstępne oparte na teorii i praktyce- co ma  
> wytrzymać. Wszystko jest zniszczalne ale przyjmuje się jakieś założenia co  
> może się zdarzyć i z jaką siłą a co się z dużym prawdopodobieństwem nie  
> zdaży. Ale nie można traktować całej tej wiedzy jako bezwartościowej. Jak  
> Twój samochód (tramwaj, rower) przeprawiłby się przez rzekę gdyby nie było  
> "bezwartościowego" mostu- wpław? No chyba że już chodzisz po wodzie...:P

Totalnie nie rozumiesz. WTC stoi? Nie. A gdy je budowano brano pod uwagę również to, ze może się w nie wpierdzielić samolot - tylko nikt nie brał pod uwagę tak dużych samolotów oraz pożaru. To taki mały przykład. Nie mówię, ze mosty są bezwartościowe, ale kiedy mi mówisz, ze jakiś most będzie stał to nie wiesz o czym mówisz :-) W rzeczywistości czasem katastrofę może spowodować coś barzdo drobnego.

> A teraz wchodzimy na teren relacji i wpływów. Lakki powiew wiatru zmieni  
> lot strzały, ale nie zmieni kierunku jazdy czołgu. Oczywiście odpowiednio  
> mocnego trzęsienia ziemii nie wytrzyma żaden most- ale wytrzyma je źdźbło  
> trawy. Jak myślisz- skąd to wiem?

A naprawdę to wiesz? powiadasz, że lekki powiew wiatru nie zmieni kierunku jazdy czołgu? Ale może go unieruchomić, jeśli niesie gaz VX. Odpowiednio silnego trzęsienia nie wytrzyma żaden most? Możliwe - ale są mosty na terenach gdzie trzęsień nie ma :-P A gdy mówisz o źdzble trawy - o którym? zapytam.

> Trochę mam pewne opory jak piszę takie banały. Ale jeśli ktoś nie kuma  
> podstaw fizyki to służę uprzejmie.

Byś się zdziwił :-) Kiedy ostatnio miałeś z fizyką do czynienia? Bo jeśli twoje twierdzenia uważasz za takie oczywiste to chyba gdzieś na poczatku wieku, jak nie dawniej....
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-15
19:45:36

Co z litością?
> Możesz też pójść do wrózki :-) Chyba, ze potrafisz mi powiedzieć co  
> DOKŁADNIE się wydarzy z każdą rzeczą na świecie :-)

Do wróżki idzie się po odpowiedź na niewiadome, a co się stanie z każdą rzeczą (w sensie fizycznym) na świecie- też można odpowiedzieć na zasadzie akcja-reakcja. Biorąc oczywiście za zasadę że nie bierzemy pod uwagę oddziaływań dotąd nieznanych. Nie możemy też dyskutować o dokładnej strukturze cząsteczkowej- bo nawet jak most stoi to w ten sposób nie da się go opisać. W sensie funkcjonalnym w możliwych warunkach zawsze można most opisać. Jak i każdą fizyczną rzecz.
  
> I tak się pomylisz :-) Wiem, ze trudno to przyjąć, ale gdyby wszystko dało  
> się tak wyliczyć jak mówisz to "katastrofa" byłaby pustym słowem.

Pisałem o przyjmowaniu założeń- zdarzenia możliwe i mało prawdopodobne. Katastrofa zawsze będzie możliwa. Wszak kiwnięcie palcem w bucie zmienia tor planet.
  
> Totalnie nie rozumiesz. WTC stoi? Nie. A gdy je budowano brano pod uwagę  
> również to, ze może się w nie wpierdzielić samolot - tylko nikt nie brał  
> pod uwagę tak dużych samolotów oraz pożaru.  

No właśnie- a gdyby przewidziano- i zbudowano tak żeby wytrzymały? To stałyby do dziś.

> katastrofę może spowodować coś barzdo drobnego.

Pewnie, jeśli się tego drobiazgu nie przewidziało. Wiesz jak się spaliła pierwsza elektroniczna centrala telefoniczna w USA? Ktoś wybrał własny numer...
  
> A naprawdę to wiesz? powiadasz, że lekki powiew wiatru nie zmieni kierunku  
> jazdy czołgu? Ale może go unieruchomić, jeśli niesie gaz VX.  

Widzisz- pisząc "lekki powiew wiatru" sugerujesz że chodzi o jego niewielkie oddziaływanie fizyczne a nie o chemię. Dodając VX zmieniasz warnki na inne. Ale ja Ci odpowiem: dziś czołgi są szczalne. Możesz dorzucić coś jeszcze na zasadzie "A co jeśli" no ale tak się można przerzucać bez końca.

> A gdy mówisz o źdzble trawy - o którym? zapytam.

Po co brnąć w szczegóły, sztuka dla sztuki? Źdźbło trawy ma zbyt małą masę aby siła bezwładności wywołana ruchem podłoża wyrwała je z korzeniami. Tym bardziej że korzenie jednego źdźbła łączą się z korzeniami innych źdźbeł i jedno źdźbło jest trzymane przez wiele innych. Przy czym mówimy tu o "spotykanych" trzęsieniach. Bo oczywiście teoretycznie siła bezwładności może być dowolnie wielka. Zaraz powiesz że lawa się wyleje i wszystko spali- no ale to znowu zmiana warunków.
  
> Byś się zdziwił :-) Kiedy ostatnio miałeś z fizyką do czynienia? Bo jeśli  
> twoje twierdzenia uważasz za takie oczywiste to chyba gdzieś na poczatku  
> wieku, jak nie dawniej....

Każde twierdzenie jest prawdziwe tylko przy pewnych założeniach. Nieważne czy dotyczy mostów czy kwarków albo leptonów. Tylko religia twierdzi że ma przepis na prawdę absolutną. Na tym polega to oszustwo.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-14
23:38:49

Co z litością?
> dla człowieka nie ma jakichkolwiek podstaw doświadczalnych na  
> temat boga a jeśli chodzi o przekonania religijne to każdy ma naturalną  
> skłonność (+wychowanie) do ateizmu albo wiary.

nie ma czegoś takiego jak "naturalna skłonność". Bo niby co jest "naturalne" a co już nie? A poza tym jakie są empiryczne dowody na istnienie życia pozaziemskiego na przykład?  

> Można sprawdzić doświadczalnie jak spada kula albo czy most  
> się zawali.

Czyli wierzysz tylko w to, co możesz zaobserwować?
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-15
18:12:14

Co z litością?
> nie ma czegoś takiego jak "naturalna skłonność".  

Jest- uwarunkowania genetyczne czy jak kto woli przez "zbiorową nieświadomość" /Jung/.

> Bo niby co jest  
> "naturalne" a co już nie?  

użyte w sensie "dane od natury" a nie np moralności czy uwarunkowań społecznych. Stosujesz nadinterpretacje ale zbyt jawnie.

> A poza tym jakie są empiryczne dowody na  
> istnienie życia pozaziemskiego na przykład?

Przyznaję, nie widziałem na własne oczy ale jest cała mitologia albo apokryfy- np księga Henocha. Ale przecież obracamy się tu w materii hipotez- nieudowodnionych ale możliwych zdarzeń. Jest na ten temat wiele w sieci- możesz zacząć od hasła "projekt Chronos"
  
> Czyli wierzysz tylko w to, co możesz zaobserwować?

Znowu nadinterpretacja- tu było o fizyce- czymś co istnieje w naszej rzeczywistości i co nie ma nic wspólnego z wiarą. Wierzyć można w hipotezy- na skutek "naturalnych skłonności" na przykład.

Pozdrawiam.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-14
23:34:22

Co z litością?
> "Postępuj wedle takich tylko zasad, co do których  
> możesz jednocześnie chcieć, żeby stały się prawem powszechnym", a z niego  
> wypływa bardzo wazne przekonanie. Moralność może mieć wyłacznie istota  
> wolna, bez wolności kategoryzowanie moralne/niemoralne byłoby pozbawione  
> sensu idąc dalej przyjmuje jeszcze dwa postulaty - istnienie Boga oraz  
> nieśmiertelność duszy, gdyż tylko przyjmując je moralność zyskuje  
> sensowność. Jest do czego dążyć. I tu można śmiało wstawić ten cytat.  

bardzo dobry wykład:0 Jednak imperatyw kategoryczny Kanta zawiera jeszcze ważną konkluzję: "Czyń tak, by dobro było zawsze celem, a nie środkiem" (nie jestem pewien, czy podałem dokładnie, cytuję z pamięci). To jest właśnie dokładnie imperatyw kategoryczny...
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Krasnolud
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-15
18:30:51

Co z litością?
> bardzo dobry wykład:0 Jednak imperatyw kategoryczny Kanta zawiera jeszcze  
> ważną konkluzję: "Czyń tak, by dobro było zawsze celem, a nie środkiem"  
> (nie jestem pewien, czy podałem dokładnie, cytuję z pamięci). To jest  
> właśnie dokładnie imperatyw kategoryczny...

Po pierwsze to dzieki, po drugie imperatyw kategoryczny występuje u Kanta w 3 formach, choć zasadnicze przesłąnie jest podobne. Imperatyw kategoryczny zasadniczo różni się od hipotetycznego tym, ze kategoryczny nie pozostawia miejsca na dowolność w działaniu. Ładnie to streszcza ten text:

http://www.sciaga.pl/tekst/32737-33-trzy_warianty_imperatywu_kategorycznego_kanta_komentarz

spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
deymos
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-04
17:02:57

Co z litością?
> Nikt  
> nikomu nie okazał litości, czysta kalkulacja. A tak btw (by the way) tylko  
> Bóg- jeśli istnieje- nie ma litości. Poczytaj Stary Testament. Żadna  
> przyzwoita istota nie morduje bez potrzeby. Dlatego starożytni oddawali  
> cześc pokonanym, dlatego indianie dziękują zwierzętom że dały się  
> upolować. Ale jeśli potrzeba jest...Niebo gwiaździste nade mną a prawo  
> moralne we mnie.  

I o to właśnie chyba chdzi Nietzsche'mu, kiedy mó wszystkich wartości...A dlaczego właściwie zabijanie słabszych i niedołężnych miałoby być prawem??Dlaczego przyzwoita osoba nie może?A czy w ogóle kanon zachowania "przywoitej istoty" jest święty? To o czym piszesz to kolejna norma społeczna, zresztą często łamana. A to oznacza, że ustalili ją ludzie.

Goethe. Tak "by the way".

To jest cytat z Kanta. Tak by the way.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
ragnar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-04
21:02:58

Co z litością?
Poczytaj Stary Testament. Żadna  
> przyzwoita istota nie morduje bez potrzeby. Dlatego starożytni oddawali  
> cześc pokonanym, dlatego indianie dziękują zwierzętom że dały się  
> upolować. Ale jeśli potrzeba jest...Niebo gwiaździste nade mną a prawo  
> moralne we mnie. Goethe. Tak "by the way".

odsylam do niezbednika inteligenta nr 16/2007 (dodatek do polityki) artykul o pochodzeniu czlowieka. malpy czlekoksztaltne tez zabijaja bez powodu. ponoc orki to tez dosc krwawe istoty. jesli chodzi Ci o ludzi, to co uwazasz za zabijanie bez potrzeby? skad wiesz jakie sa moje potrzeby i ile mi potrzeba zeby zabic? a moze to co ty uznasz za bezsensowny akt, ja uznam za istotny powod? poczytaj nowy testament, o wiele milsza lektura:)

pozdrowienia
ragnar
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Rudolf
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-08
20:37:31

Co z litością?
> odsylam do niezbednika inteligenta nr 16/2007  

niestety jestem tylko wykształciuchem

> malpy czlekoksztaltne tez zabijaja bez powodu.  

Mają powody- jak w każdym stadzie- walka o samicę, szczebel w hierarchii, lepszy kąsek. A że są już człekokształtne- zawiść, zazdrość, chciwość etc.

> jakie są moje potrzeby i ile mi potrzeba zeby zabic?  

Napisałem wyraźnie ragnar: "przyzwoite istoty" :)

> a moze to co ty uznasz za bezsensowny akt, ja uznam za istotny powod?  

oczywistość.

> poczytaj nowy testament, o wiele milsza lektura:)

nie przylazłem na ten portal szukać "miłych lektur"

Jak Walpurgia minęła?
Rudolf
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
ragnar
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-08
22:03:23

Co z litością?
> niestety jestem tylko wykształciuchem

no lwasnie a kazdy wyksztalciuch czyta polityke. a to jest dodatek do polityki wlasnie.
  
> Mają powody- jak w każdym stadzie- walka o samicę, szczebel w hierarchii,  
> lepszy kąsek. A że są już człekokształtne- zawiść, zazdrość, chciwość  
> etc.

sęk w tym, ze nie. zabijają BEZ powodu. dla frajdy, ze tak powiem.
    
> nie przylazłem na ten portal szukać "miłych lektur"

wroga trzeba znac:) a przynajmniej miec podstawe zeby moc ja potem obalic. poza tym to sie fajnie czyta. niektore wnioski tez nie sa zle, w ogolnoludzkim pojeciu.

walpurgia? nie ta religia:)

ragnar
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek
Malaavi
[ nieaktywne ]


Wysłano:
2007-05-16
22:01:59

Co z litością?
> "Jeśli się przypuści, żę litość mierzy się wartością reakcji, którą  
> wywoływać zwykła, to niebezpieczny jej dla życia charakter ukazuje się w  
> jeszcze jaśniejszym świetle. Litość krzyżuje na ogół prawo rozwoju, które  
> jest prawem selekcji. Utrzymuje ona przy życiu, co do śmierci  
> dojrzało.(...) Ważono się nazwać litość cnotą (w każdej dostojnej  
> moralności uchodzi ona za słabość); posunięto się dalej, uczyniono z niej  
> samą cnotę, grunt i źródło wszelkich cnót..."
>  
> Friedrich Nietzsche, Antychryst

Gdyby nie mozna bylo okazywac litosci, klocilo by sie to z wolnoscia satanistow.
Fryderyk nie dostrzegal jeszcze postepu. Widzial ze cos sie zmienia, oczywiscie. Ale nie widzial prawdziwego skoku jakosciowego. Powiedzialbym nawet - wolnosci.
U zwierzat - a i nie wszystkich - faktem jest ze zwierzeta jedynie konkuruja ze soba. To koniecznosc. Ewolucja, postep, nastepuje niejako mimochodem, nie jako cel, a jako skutek.
U ludzi postep moze juz byc celem, rywalizacja zas nie musi byc koniecznoscia, a wyborem. Faktem jest tez, ze Fryderyk w wyscigu najsilniejszych by w czolowce nie byl.
spis działów / spis wątków / nowy wątek / zwiń wątek



Główna/FAQ/Filozofia/Czytelnia/Nietzsche/O nas/Varia/Scena/Sztuka/Forum/Katalog/Okultyzm
Ludowy Komisarz Zdrowia ostrzega: wszystkie materiały umieszczone na stronie są własnością autorów.
Kopiowanie i rozpowszechnianie może być przyczyną... Tylko spróbuj. My zajmiemy się resztą :>